Potężne naboje w Ukrainie. Niestety potrafią one też wysadzić karabiny Barretta
Ukraińscy snajperzy wykorzystują potężne karabiny antysprzętowe Barrett M107 do eliminacji rosyjskich żołnierzy na dystansach ponad 2 km i pojazdów lekko opancerzonych. Jednakże jeden rodzaj amunicji jest dla tych karabinów poważnym zagrożeniem. Wyjaśniamy, dlaczego nabój SLAP to "pogromca" karabinów antysprzętowych.
Wygląda, że Ukraińcy dostali od Amerykanów wraz z wielkokalibrowymi karabinami maszynowymi M2 także bardzo interesującą podkalibrową amunicję przeciwpancerną 12,7x99 mm NATO SLAP (Saboted-Light-Armor-Penetrator).
Została ona wprowadzona do uzbrojenia US Army w latach 90. XX wieku i zapewnia znaczną poprawę przebijalności w stosunku do zwykłej amunicji przeciwpancernej. Ceną za to jest trochę wyższy koszt, mniejsza celność i szybsze zużycie luf karabinów M2, które potrafią wytrzymać około 2 tys. strzałów tą amunicją w porównaniu do ponad 10 tys. strzałów dla zwykłej. Ostatnie znane zamówienie US Army na amunicję SLAP pochodzi z 2010 r.
Naboje M903 SLAP i M962 SLAP-T (ze smugaczem) opierają się na wykorzystaniu stosunkowo lekkiego jak na ten kaliber wolframowego penetratora kal. 7,62 mm o masie 415 granów (26,89 g) umieszczonego w plastikowym sabocie. Te naboje są też sporo mocniejsze od zwyczajnych 12,7x99 mm NATO oraz charakteryzują się prędkością wylotową pocisku 1220 m/s, podczas gdy zwyczajne mają około 900 m/s.
W efekcie mamy penetrację 19 mm stali pancernej na dystansie aż 1371 m wedle danych podawanych przez producenta w latach 90. XX wieku. Z kolei praktyczne testy strzelców w USA pokazują, że podkalibrowe penetratory jako jedyne są zdolne m.in. przebić 50,8 mm tytanu w formie dwóch płyt o grubości 25,4 mm skręconych razem na dystansie parudziesięciu metrów.
Jednakże okazało się, że ta amunicja jest niebezpieczna w przypadku strzelania z broni wyposażonej w hamulce wylotowe, a więc w praktyce wszystkich karabinów antysprzętowych z M107 Barrettem na czele. Podczas strzału szczątki sabotu mogą utknąć w końcówce lufy lub w hamulcu wylotowym. Z tego względu oficjalnie w US Army zakazano stosowania tej amunicji w czymkolwiek wykorzystującym hamulec wylotowy.
Nawet drobne szczątki mogą wpłynąć na kolejny poruszający się w lufie pocisk, co spowoduje gwałtowny skok ciśnienia, który może rozsadzić broń. Na szczęście dla Ukraińca broń samopowtarzalna ma dużo elementów, które są w stanie pochłonąć energię. Mowa tutaj o sprężynie powrotnej, całym zespole ruchomym, które spowodowały upuszczenie ciśnienia gazów prochowych stosunkowo daleko od głowy strzelca. Na zdjęciu widać, że puściła obsada mocowania lufy oraz sama lufa.
Byłby to drugi znany przypadek wysadzenia karabinu przez amunicję SLAP. Pierwszym był głośny przypadek Scotta z Kentucky Ballistics, gdzie w jego jednostrzałowym karabinie Serbu RN-50 doszło do eksplozji, która o mało go nie zabiła. Warto jednak zaznaczyć, że w tamtym karabinie jedyne, co oddziela strzelca od komory nabojowej, to przykręcana nakrętka wraz z występami zabezpieczającymi przed jej niedokręceniem. Później Scott zrobił kolejne nagranie z resztą posiadanych nabojów SLAP, ale mimo iż wtedy nie wysadziły nowego karabinu, to było widać oznaki zbyt wysokiego ciśnienia.
Wygląda, że ukraiński snajper z jakichś względów zignorował ostrzeżenia. Pokusa lepszej efektywności jest duża, a amunicja SLAP mimo wszystko nie zawsze wysadzi karabin. Niestety ryzyko istnieje, więc ograniczenia w US Army nie istnieją bez powodu.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski