"Popkultura i tworzenie mitów jest dla państw po prostu opłacalne". Platige Image proponuje wizję nowej Polski
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Misiewicze”, akta IPN-u, awantury w Sejmie, sms-y posłów, prawo do aborcji, uchodźcy. I ta zima. Zajmę wam 10 minut, ale zabiorę do nowej Polski. Nie znikną w niej choroby, podatki, a 500+ pewnie będzie potrzebne. Pozwólcie się przenieść do kraju, z którego wszyscy będziemy mogli być dumni.
“Wiedźmin” to jeden z nielicznych przykładów, gdy na bazie prozy polskiego pisarza polskie studio wyprodukowało grę, która podbiła świat. Produkcja CD Projektu jest przesycona polskimi akcentami, nawiązaniami do “Dziadów” Mickiewicza, “Wesela” Wyspiańskiego, słowiańskimi wierzeniami – po prostu polską kulturą.
I właśnie do eksportu polskości w nowoczesnym, technologicznym i kreatywnym opakowaniu namawia Platige Image - studio, które za animację “Katedra” w 2002 roku nominowane było do Oscara. We współpracy z Allegro stworzyli świetną serię “Legendy Polskie” - krótkometrażowe filmy bazujące na polskich baśniach.
Teraz zachęcają nas do przyjęcia koncepcji “kulturotechu”.
- To osadzone w lokalnej kulturze produkty i usługi wykorzystujące nowoczesne technologie - tłumaczy Marcin Kobylecki, dyrektor kreatywny Platige Image. - To nie sztuka dla sztuki, a połączenie biznesu i kultury.
- Kulturotech to zmiana systemowa zaczynająca się już od edukacji, która promuje kreatywne podejście do problemów - uzupełnia Piotr Gnyp, szef działu badań spółki.
Polska innowacyjna
Platige Image nie proponuje nam rewolucji, lecz zmianę stylu myślenia. Chce zamienić Polaków w obywateli 2.0. Ludzi kreatywnie podchodzących do problemów.
- Państwo musi zacząć wykorzystywać swoją skalę, angażując w proces instytucje publiczne. Jednocześnie powinno dać też twórcom miejsce na rozwój - zarówno pozwalając im uczyć się na błędach, jak i promując tych najlepszych - kontynuuje Kobylecki.
Weźmy taki ZUS. Dziś to instytucja, która – obciążona wiecznym długiem – odpowiada za ubezpieczenia społeczne i wypłaty emerytur czy rent. W kreatywnej Polsce ZUS mógłby nie tylko wysyłać listy z prognozą, ile dostaniemy na emeryturze (większość osób te kwoty traktuje jako żart), ale zacząć edukować Polaków, jak mądrze oszczędzać, w co inwestować, jak sprytnie zarządzać domowym budżetem. W ten sposób mógłby się stać pionierem w dziedzinie edukacji ekonomicznej.
Weźmy NFZ - obecnie finansuje świadczenia zdrowotne i refunduje leki. Wciąż trwa dyskusja, czy dokładnie te, które powinien. A gdyby sobie wyobrazić, że w porozumieniu z polskimi ośrodkami naukowymi NFZ zaczyna rozwijać sztuczną inteligencję? Taką, która mogłaby analizować wzorce zachorowań, a nawet przewidywać np. wybuch epidemii grypy.
KGHM? Dostęp do złóż miedzi w Chile zapewnił spółce czwarte miejsce pod względem możliwości wydobywczych na świecie. Rekordowa inwestycja pochłonęła jednak aż 11 mld zł i znacząco zwiększyła koszty wydobycia. A gdyby wyobrazić sobie scenariusz, w którym KGHM wchodzi w porozumienie z firmami, które już teraz planują górnictwo kosmiczne i eksploatację surowców z asteroid? Koszt wejścia w taką inwestycję wynosiłby tu ok. 4 mld złotych.
Jak można to zrealizować? W instytucjach państwowych można powołać osoby odpowiedzialne za kreatywność. Jak w prywatnych firmach, w miejscach, gdzie ceni się innowacje. Dowodów na to, że to się opłaca możnaby tu wymienić całą długą listę.
Na pierwszy rzut oka może wydawać się to szalone, ale jest w zasięgu naszego państwa.
Innym już się to udało
Izrael w ciągu 60 lat po II wojnie światowej zdołał osiągnąć tak wysoki poziom rozwoju ekonomicznego i technologicznego, że ponad 60 izraelskich firm jest na NASDAQ. Tylko amerykańskie firmy przebijają pod tym względem małe państwo z Bliskiego Wschodu.
Powojenna Estonia “wymyśliła się na nowo” jako państwo zinternetyzowane - dostęp do internetu jest tam wpisany do konstytucji, rozliczenie podatków przez internet trwa mniej niż minutę, a dzięki powszechności sieci, zaczęło powstawać wiele firm technologicznych - to właśnie z Estonii wywodzi się np. Skype.
Wszyscy wiedzą, czym jest skandynawski design, amerykańska Dolina Krzemowa, francuska moda.
- Patriotyzm gospodarczy po prostu się opłaca. Zobaczmy na Nową Zelandię i jak zagospodarowała ona filmowego „Władcę Pierścieni”. Popkultura i tworzenie mitów jest dla państw po prostu opłacalne - dodaje Piotr Sikora, prezes Platige Image.
A gdyby w światowej popkulturze zaszczepić bakcyla sarmacji? W Polsce kulturotechowej czerpiemy z własnych doświadczeń, historii i z dumą sprzedajemy to jako produkt. W końcu produktem jest japońska manga, amerykański Dziki Zachód czy mitologia grecka. Dlaczego nie moglibyśmy tego samego zrobić z Sarmatami?
- Udało się to Szkotom w filmie (choć nieco przez przypadek), udało Wikingom w serialu. To samo powinno zadziać się z Sarmatami - przekonuje Kobylecki. - Spójrzmy na Kozaków, bohaterów bardzo popularnej serii gier wideo o tym samym tytule.
Możemy postawić na oryginalność i kreatywność, zamiast być utożsamiani z hydraulikami czy pracownikami call-center.
Pierwsze kroki mamy już za sobą
CD Projekt i jego “Wiedźmin” przetarli szlaki i widać, że na nowoczesną polskość jest miejsce w świadomości i - co ważniejsze - portfelach ludzi z całego świata. Powszechnie narzekamy, że nasze najjaśniej świecące talenty z różnych dziedzin wolą wyjeżdżać na Zachód. Tymczasem do twórców “Wiedźmina” i innych polskich studiów produkujących gry talenty z całego świata same się zgłaszają.
Tomasz Bagiński z Platige Image:
- Sukces “Legend polskich” pokazuje, że jest głód na polską popkulturę. Dobrze, kiedy ona jest atrakcyjna lokalnie, a jednocześnie atrakcyjna globalnie - wtedy mamy szansę na tworzenie treści, które mogą osiągnąć międzynarodowy sukces.
“Katedra”, z której Bagiński jest najbardziej znany, oparta została na znakomitym opowiadaniu Jacka Dukaja. Powieści Zygmunta Miłoszewskiego to gotowe scenariusze na filmy akcji. Ale “wyznawać” kulturotech możemy też na zupełnie podstawowym poziomie - przy projektowaniu usług czy produktów.
W pojedynkę się nie uda
Nie uda się jednak bez wsparcia państwa i bez współpracy firm działających w branży kreatywnej. Rozmowy już się toczą - dodaje Piotr Sikora. Co ważne - koncepcja kulturotechu została już wysłana do wicepremiera Mateusza Morawieckiego i minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej.
Polska ma potencjał, by stać się krajem eksportującym swoją kreatywność. A to opłaci się i państwu i nam.