Pomagały Aliantom w Normandii. Teraz korzystają z nich Ukraińcy
W sieci pojawiły się zdjęcia ukraińskich saperów wykorzystujących rury Bangalore M1A3 do oczyszczania zasieków. Wyjaśniamy historię i działanie tej ponad 100-letniej konstrukcji.
29.11.2023 | aktual.: 29.11.2023 16:32
Ukraińscy saperzy wykorzystują rury Bangalore w wersji M1A3 do stosunkowo bezpiecznego eliminowania rosyjskich fortyfikacji. Jest to bardzo użyteczne narzędzie dla saperów, którego historia sięga 1912 r. kiedy to brytyjski saper R. L. McClintock służący w jednostce stacjonującej w Bengaluru opracował metodę usuwania barykad i niewybuchów pozostałych po drugiej wojnie burskiej i rosyjsko-japońskiej.
Metoda opierała się na wykorzystaniu rury wypełnionej ładunkami wybuchowymi, którą można było łączyć z kolejną, tworząc parumetrowy ładunek wybuchowy zdolny do utworzenia wyrywy w zasiekach. Rura Bangalore eliminuje barykadę lub zasieki połączeniem fali uderzeniowej oraz odłamków tnących powstałych z często wstępnie pofragmentowanej stalowej rury.
Pomysł został szybko podchwycony przez inne państwa i szybko stał się standardową metodą tworzenia przejść w zasiekach podczas I jak i II wojny światowej. W starciu z gęstą zaporą z drutu kolczastego żołnierz pod ostrzałem z karabinów maszynowych był w zasadzie bezbronny i to m.in. właśnie rury Bangalore pozwoliły np. pokonanie niemieckich fortyfikacji podczas lądowania w Normandii.
Rury zwane też torpedami Bangalore były wykorzystywane w Wietnamie przez Amerykanów oraz podczas wojny Jom Kipur kiedy to Izrael wykorzystywał je do tworzenia przejść w polach minowych rozstawionych przez Syrię.
Koncepcyjnie to bardzo proste narzędzie składające się z segmentu stalowej rury wypełnionej paroma kilogramami ładunku wybuchowego. Te można łączyć maksymalnie w około ośmiometrowe odcinki. W przypadku wersji M1A3 zestaw obejmuje 10 segmentów o długości 76 cm i średnicy 54 mm zawierających po 2,27 kg ładunku wybuchowego. Detonacja jest dokonywanego za pomocą odcinka liny detonującej przeciągniętej przez wszystkie segmenty.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski