Polska wyśle 150 wozów na granicę. Mamy komentarz wojska
Wiceszef MON Paweł Bejda zapowiedział w trakcie środowej (10 lipca) konferencji w siedzibie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, że Polska pozyska 150 opancerzonych pojazdów wojskowych do działań przy polsko-białoruskiej granicy. Potrzeba jest pilna, ale konkretów brak.
– W pilnej potrzebie operacyjnej pozyskamy 150 opancerzonych pojazdów wojskowych, które będą transportować naszych żołnierzy na polsko-białoruskiej granicy, chroniąc ich przed różnymi atakami z zewnątrz – mówił w środę wiceminister obrony Paweł Bejda.
Bejdzie towarzyszyli na konferencji wiceszef MON Cezary Tomczyk oraz szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła. Wspólnie podsumowali działania, które w ostatnim czasie były podejmowane w celu zwiększenia bezpieczeństwa Polski oraz przedstawili plany dotyczące wzmocnienia polsko-białoruskiej granicy.
MON pozyska 150 pojazdów na wschodnią granicę
Na konferencji zapowiedziano, że MON rozpoczął działania, które mają na celu pozyskanie 150 opancerzonych pojazdów wojskowych. Ich zadaniem będzie wspieranie żołnierzy w codziennej pracy, ale też zapewnienie im bezpieczeństwa w trakcie potencjalnych ataków. Zapytaliśmy Sztab Generalny WP, jakie dokładnie pojazdy zostaną wysłane na granicę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Trwa proces decyzyjny w sprawie wyboru pojazdów w ramach tej potrzeby operacyjnej – wyjaśniła płk Joanna Klejszmit, rzeczniczka prasowa SG WP. Na tę chwilę więc wojsko informuje tylko o planach pozyskania 150 wozów, jednak nie zdradza, jakie dokładnie będą to pojazdy.
Konkretów brak, jednak w opinii publicznej pojawiają się pierwsze podejrzenia, jakimi dokładnie pojazdami mogą zainteresować się polskie służby. W istocie wspomniane podejrzenia są jak najbardziej logiczne – dotyczą bowiem przede wszystkim pojazdów opancerzonych Tur. To maszyny, którymi obecnie dysponuje polska Straż Graniczna, a poza tym wpisują się swoją specyfikacją w zapowiedzi Pawła Bejdy.
Tury na polsko-białoruskiej granicy
Wyjaśnijmy, że wozy AMZ Tur VI (określane również jako LTO, czyli lekkie transportery opancerzone), są produkowane przez polskie przedsiębiorstwo AMZ-Kutno, które w swoim portfolio posiada m.in. pojazdy Dzik i Bóbr. Tur powstał na podwoziu 4x4 z MAN-a TGM i w jego produkcji uczestniczyła policja, której specyficzne potrzeby uwzględniono w konstrukcji.
Tur szóstej generacji to wóz, który spełnia się w zadaniach, o których mówił Bejda na konferencji. Mowa przede wszystkim o przewożeniu dużej liczby żołnierzy. Wewnątrz pojazdu znalazło się miejsce dla ośmioosobowej załogi, która jest chroniona wytrzymałą kabiną o zabezpieczeniach spełniających drugi poziom standardu STANAG 4569.
Gwarantuje to odporność na ostrzał amunicją 7,62 x 39 mm, którą standardowo stosuje się m.in. w karabinkach z rodziny AK, ale też niewielkimi eksplozjami – wyjaśniał wcześniej dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik. Tur VI jest też odporny na ostrzał kół. Po ich przestrzeleniu wóz może poruszać się z prędkością do 40 km/h na dystansie do 40 km. Nie bez znaczenia pozostaje też mobilność polskich Turów, którą zapewnia jednostka napędowa o pojemności 6,8 l generująca moc na poziomie 326 KM.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski