Polska broń w 1939 roku. Nowoczesny sprzęt, którego było za mało
Czołgi, armaty przeciwpancerne, karabiny, pistolety, a nawet samoloty wojskowe. Polska myśl techniczna całkiem nieźle rozwijała się w czasie XX-lecia międzywojennego. I choć 1 września 1939 r., w momencie wybuchu II wojny światowej, nie mieliśmy szans wygrać starcia z siłami III Rzeszy i Związku Radzieckiego, warto poznać nasz militarny dorobek.
Karabin samopowtarzalny 7,92mm wz. 38M
Karabin opracowany przez Józefa Maroszka to broń nieco ginąca w pomroce dziejów, a zarazem bardzo ważna – stanowiła próbę skokowego podniesienia siły ognia polskiego wojska.
W przeciwieństwie do karabinów powtarzalnych, w których po każdym strzale żołnierz musiał ręcznie przeładować broń, karabin samopowtarzalny wykonywał tę czynność automatycznie – po każdym naciśnięciu spustu następował wystrzał i załadowanie nowego naboju z magazynka, a broń była gotowa do następnego strzału.
Przed wybuchem wojny nie zdołano uruchomić produkcji seryjnej tej broni. Powstała jedynie seria testowa, licząca – w zależności od źródła – od 55 do 150 egzemplarzy. Do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie tylko 5 egzemplarzy, które są oceniane jako dobra, dopracowana broń. Choć karabin Maroszka miał wadę w postaci niewymiennego magazynka, to cechował się wysoką ergonomią, prostą budową i łatwością obsługi.
Armata przeciwpancerna wz. 36
Produkowana na licencji szwedzkiego Boforsa armata była niewielka, lekka, o niskiej sylwetce, co utrudniało przeciwnikowi jej wykrycie i zniszczenie. W 1939 roku była zarazem bardzo skuteczną bronią przeciwpancerną, zdolną zniszczyć każdy z niemieckich czołgów tamtego okresu.
Przed wybuchem wojny zdołano wyprodukować około 1000 armat tego typu, zapewniając nasycenie wojsk skuteczną bronią przeciwpancerną. Przełożyło się to na wysokie straty Niemców – w sumie podczas kampanii wrześniowej zniszczonych zostało ponad 1000 niemieckich pojazdów pancernych (ok. 670 czołgów, ponad 300 samochodów pancernych).
Karabin przeciwpancerny Ur (wz. 35)
Polska konstrukcja była przykładem skutecznej broni przeciwpancernej. Utajniona przed wojną, okazała się dla Niemców dużym zaskoczeniem. Sprzyjał temu fakt, że nawet nazwa broni - Ur - miała sugerować, że to uzbrojenie produkowane na eksport do Urugwaju.
Karabin Ur wystrzeliwał pociski o standardowym kalibrze 7,92 mm. Jednak ze względu na dużo większy ładunek prochowy ich prędkość była znacznie większa od karabinowych. Dzięki temu pocisk wystrzelony z karabinu przeciwpancernego wz.35 wybijał w pancerzu niewielki otwór, a wpadający do wnętrza pocisk i fragment wybitego pancerza mogły razić załogę czy wyposażenie pojazdu pancernego.
O wysokiej klasie tej broni świadczy fakt, że po zwycięskiej kampanii Niemcy przejęli polskie karabiny przeciwpancerne i używali ich w walkach na różnych frontach.
Pistolet maszynowy Mors
Pistolet maszynowy był w 1939 roku w polskiej armii bronią rzadką i nowatorską. Broń przeznaczona do walki na krótkich dystansach doczekała się wprawdzie bojowego debiutu, ale do rąk polskich żołnierzy trafiło zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy pistoletu maszynowego Mors (nazwa nie od zwierzęcia, ale od łac. słowa "śmierć").
Morsy nie odegrały istotnego znaczenia podczas walk. Mimo tego w kolejnych latach Polacy zbudowali - w warunkach konspiracji - własne typy kolejnych pistoletów maszynowych, jak Błyskawica czy Bechowiec.
TKS z NKM wz. 38 FK-A
Tankietki, czyli niewielkie, lekko opancerzone pojazdy gąsienicowe nie miały w 1939 roku dużej wartości bojowej. Ich możliwości skokowo zwiększała modernizacja uzbrojenia i montaż NKM-u (najcięższego karabinu maszynowego) wz. 38 FK-A, kalibru 20 mm.
Tak uzbrojona tankietka ze zwierzyny stawała się myśliwym: niewielki rozmiar utrudniał przeciwnikowi jej wykrycie i trafienie, a spora mobilność w połączeniu ze skuteczną bronią pozwalały tankietkom na zwalczanie dowolnego typu niemieckiego czołgu.
Niestety, do wybuchu wojny, z około 430 tankietek (TKS i TK-3) około zaledwie 20 zostało przezbrojonych w skuteczne NKM-y.
Przykładem skutecznego użycia tej broni są sukcesy pierwszego polskiego asa pancernego, Edmunda Romana Orlika, któremu przypisywane jest zniszczenie, w zależności od źródeł, od 7 do 13 niemieckich czołgów.
PZL.37 Łoś
Produkowany od połowy lat 30., nowoczesny, dwusilnikowy bombowiec to prawdopodobnie najsłynniejszy samolot II RP. Niestety, choć pod względem technicznym Łoś był bardzo udaną konstrukcją, decyzja o jego seryjnej produkcji jest bardzo kontrowersyjna – oznaczała przesunięcie zasobów na produkcję bombowców, zamiast znacznie bardziej potrzebnych samolotów myśliwskich.
Dyskusyjne jest także wykorzystanie Łosi podczas wojny obronnej – znaczna część maszyn nie wzięła udziału w walkach i została ewakuowana, zasilając następnie lotnictwo Rumunii.
Pistolet Vis
Legendarna broń konstrukcji Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego była wzorowana na Colcie M1911. Produkowany w radomskiej Fabryce Broni pistolet cechował się bardzo wysoką jakością wykonania, ergonomią i wysoką celnością.
Zalety te zostały docenione przez Niemców, którzy po zajęciu Polski utrzymali produkcję Visa, przenosząc jednak jej część do austriackich zakładów Steyr, co miało utrudnić pozyskiwanie broni przez polski ruch oporu.
Do wybuchu wojny Polacy wyprodukowali 49 tys. Visów, a Niemcy w kolejnych latach – ok. 390 tys.
Czołg 7TP
Najsłynniejszy, a zarazem najlepszy polski czołg podczas walk w 1939 roku. 7TP był bardzo głęboką modernizacją angielskiego czołgu Vickers E. Mimo niewielkiej, nieprzekraczającej 10 ton masy i słabego pancerza, był nieźle uzbrojony – górował pod tym względem nad niemieckimi czołgami lekkimi.
Dzięki armacie kalibru 37 mm, był w stanie skutecznie walczyć z dowolnym niemieckim pojazdem pancernym. Do rozpoczęcia wojny wyprodukowano ok. 130 maszyn tego typu. 25 z nich uzbrojono w podwójne wieże z karabinami maszynowymi.
Armata przeciwlotnicza 75mm wz. 36/37
Ta nieco zapomniana broń kampanii wrześniowej mogła – gdyby wyprodukowano ją w wystarczającej ilości – utrudnić wykonywanie zadań przez Luftwaffe. Nowoczesna i opracowana polskimi siłami broń przeciwlotnicza mogła zwalczać samoloty lecące nawet na pułapie 11500 metrów.
Stosunkowo lekka (3700 kg), z wysoką szybkostrzelnością sięgającą, w zależności od warunków, 10-25 strzałów na minutę, była w 1939 roku doskonałą bronią przeciwlotniczą. Niestety, do wybuchu wojny wyprodukowano zaledwie 52 takie armaty, czyli 11 proc. wymaganego stanu.