Policjanci łapali się za głowy. Miał w garażu pocisk jądrowy
Policjanci z Bellevue w USA ujawnili przebieg jednej z ostatnich, nietypowych interwencji. W jej trakcie wraz z saperami zabezpieczyli pozostałości rakiety AIR-2 Genie, którą w czasach zimnej wojny projektowano do przenoszenia głowic jądrowych.
06.02.2024 | aktual.: 06.02.2024 11:37
Wszystko zaczęło się od telefonu z muzeum sił powietrznych w Dayton w stanie Ohio. Dyżurny został poinformowany, że zgłosił się do niego mężczyzna, który chciałby podarować eksponat w postaci przedmiotu wojskowego. Wysłani pod wskazany adres policjanci szybko zorientowali się, że potrzebne będą dokładniejsze oględziny. Członkowie oddziału saperskiego ocenili, że chodzi tu o rakietę AIR-2 Genie, która na szczęście nie posiadała głowicy bojowej i nie stanowiła zagrożenia.
AIR-2 Genie w garażu
Mężczyzna, który zgłosił się do muzeum wytłumaczył, że wszedł w posiadanie pozostałości po, jak się okazało AIR-2 Genie, chwilę wcześniej. Znajdowały się one w garażu, który wylicytował po śmierci jednego z sąsiadów.
"Myślimy, że minie długi, długi czas, zanim ponownie otrzymamy kolejny taki telefon" – napisali policjanci na profilu swojej jednostki w serwisie X najprawdopodobniej żartobliwie odnosząc się do piosenki "Rocket Man" Eltona Johna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
AIR-2 Genie. Co to za broń?
AIR-2 Genie (poprzednie oznaczenie MB-1) to rakieta powietrze-powietrze produkowana w latach 1957–1962 przez firmę Douglas później połączoną z Boeingiem. Mierzyła niemal 3 m długości i była zasilana na paliwo stałe. Podczas zimnej wojny znajdowała się w arsenałach sił powietrznych Stanów Zjednoczonych oraz Kanady. Po wystrzeleniu jej całkowity czas lotu wynosił ok. 12 sekund, była w stanie pokonać niespełna 10 km.
Rakieta AIR-2 Genie została zaprojektowana do przenoszenia głowicy jądrowej o mocy 1,5 kt. Boeing pisze na swojej stronie internetowej, że była to pierwsza na świecie uzbrojona w broń nuklearną rakieta powietrze-powietrze. Pierwszy i jedyny ostrzał nuklearny AIR-2 Genie miał miejsce podczas operacji Plumbbob w 1957 r., kiedy to wystrzelono ją z samolotu F-89J.
Z racji tego, że pozostałości rakiety nie stanowiły zagrożenia podjęto decyzję o pozostawieniu ich u właściciela. Ten nie zmienił planów. Po renowacji przedmiot trafi do muzeum sił powietrznych w Dayton.
Zobacz także
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski