Polacy boją się o swoje miejsca pracy. Co dalej z fabryką Volkswagena?
Pracownicy fabryki Volkswagen Motor Polska w Polkowicach boją się, że zastąpią ich roboty. Według nich automatyzacja jest zagrożeniem dla ich posad. Volkswagen odpowiada, że nie planuje zwolnień i zamierza przenieść całą produkcję silników diesla do Polski.
26.07.2021 14:51
Wśród pracowników fabryki Volkswagen Motor Polska w Polkowicach od jakiegoś czasu krążą niepokojące plotki. Docierają do nich głosy, że niemiecki koncern planuje wprowadzenie w pełni zautomatyzowanej linii produkcyjnej, przy której nie będą potrzebni monterzy ani operatorzy, ponieważ wszystkie prace montażowe mają wykonywać roboty. Jeśli te wieści okazałyby się prawdziwe, pracę mogłoby stracić kilkaset osób.
Polkowicka fabryka Volkswagena została otwarta w 1999 roku i nieprzerwanie cieszy się sławą jednego z najpewniejszych i najbardziej cenionych pracodawców w Legnicko-Głogowskim Okręgu Miedziowym. Dla wielu mieszkańców tego rejonu praca w VW MP była celem, który miał gwarantować spokój i stabilność finansową. Zmiany na rynku motoryzacyjnym, czyli słabnąca pozycja silników diesla i popularyzacja aut elektrycznych, mogą te plany zmienić.
Automatyzacja a utrata miejsc pracy
Włodzimierz Broda, przewodniczący Organizacji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w Volkswagen Motor Polska mówił w rozmowie z tech.wp.pl o tym, że pracownicy są świadomi zachodzących zmian i nie są przeciwni myśli ekologicznej. Nie chcą jednak przystać na utratę źródła utrzymania z powodu transformacji na rynku motoryzacyjnym.
- Elektromobilność i zmiany w motoryzacji spowodowane zmniejszoną emisyjnością globalnie powodują też zmniejszenie liczby miejsc pracy. Naszą troską jest z jednej strony wejście w produkcję samochodów elektrycznych, z drugiej utrzymanie przy tym miejsc pracy. Żądamy tych rozwiązań od 2017 roku i cały czas walczymy o dobre rozwiązania dla VW MP.
Pracownicy dostosują się do nowych realiów
Związki zawodowe wraz z pracownikami chcą "społecznie uczciwej i odpowiedzialnej" transformacji w branży. Zależy im na utrzymaniu posad, które w wielu przypadkach piastują od lat. Włodzimierz Broda podkreśla, że jeżeli firma podejmie decyzję o zmianie profilu produkcji, dla pracowników polkowickiej fabryki nie będzie żadnym problemem postaranie się o zdobycie nowych kompetencji. Miałoby to pozwolić na uniknięcie zwolnień wynikających z transformacji.
Problem niepokoju wśród pracowników dostrzega oczywiście Volkswagen Motor Polska. Dla niemieckiego koncernu postępująca transformacja technologiczna również jest dużym wyzwaniem. Jeśli jednak firma chce być konkurencyjna, nie może unikać rozwoju. Dowiedzieliśmy się jednak, że w najbliższym czasie nie planuje się ogromnych zmian w fabryce w Polkowicach.
- Przejście od technologii silników spalinowych w kierunku napędów elektrycznych jest nieuniknione. W celu zabezpieczenia zatrudnienia w najbliższym czasie cała produkcja 4-cylindrowych silników diesla zostanie przeniesiona z zakładów Volkswagen w Europie do Polkowic - informuje Joanna Zdulska-Denko, rzecznik prasowy VW MP.
Produkcja diesla z całej Europy w jednej fabryce
Przeniesienie produkcji silników diesla z całej Europy do Polkowic oznacza, że w innych fabrykach planowane są duże zmiany. Proces tworzenia silnika elektrycznego przebiega zgoła inaczej niż w przypadku ich spalinowych odpowiedników. Jest mniej złożony i może zostać zautomatyzowany w większym stopniu. Mimo to rzecznik VW MP informuje, że firma chce zadbać o pracowników.
- W ramach strategii VW NewAuto koncern zadba o to, aby zakłady na całym świecie pracowały z pełną wydajnością i dalszym zabezpieczeniem miejsc pracy naszego stałego personelu.
- Podzespoły do zabudowy w pojazdach elektrycznych są bardzo ważnymi i wartościowymi komponentami. Dlatego Volkswagen wiele z nich planuje produkować we własnym zakresie. Oznacza to, że procesy produkcyjne oraz nakład pracy potrzebny do tego w poszczególnych zakładach Volkswagena niekoniecznie będzie musiał być zredukowany.
Rzecznik Volkswagen Motor Polska poinformowała nas także, że Volkswagen nie planuje na ten moment redukcji etatów. Firma zamierza w miarę możliwości przekwalifikowywać swoich pracowników, a jeśli dojdzie do zmniejszenia zatrudnienia, będzie ono wynikać z fluktuacji lub odejść na emeryturę.
Nie tylko Volkswagen, a cała branża
Włodzimierz Broda podkreśla, że w działaniach związków zawodowych nie chodzi tylko o fabrykę w Polkowicach, ale też o całą branżę. Ich działania nie są atakiem na postęp czy ekologię. Nasz rozmówca przekonuje, że zależy mu na tym, by następne pokolenia żyły w czystym środowisku. Obawia się tylko o uczciwość nadchodzących zmian.
- Konsekwencje związane z zielonym ładem, elektromobilnością i automatyzacją stanowią zagrożenie dla połowy miejsc pracy w branży automotive i nie tylko - mówi Broda.
- Nie może być tak, że Parlament Europejski przyjmuje zmniejszone emisje spalin, a nie bierze odpowiedzialności za setki tysięcy pracowników, którzy mogą stracić miejsca pracy - dodaje.
"Chcemy rozmawiać przy stole, nie na ulicy"
Przedstawiciel "Solidarności" zaznacza także, że martwi go fakt, iż rząd nie chce podejmować dialogu ze stroną pracowników, a negocjacje prowadzi wyłącznie z pracodawcami. W jego mniemaniu chodzi o pozyskanie ulg podatkowych na automatyzację.
W tej chwili zarówno pracownicy, jak i pracodawca, czyli Volkswagen Motor Polska, liczą na dialog. Dotychczas firma nigdy nie przeprowadziła zwolnień grupowych, choć mogło do tego dojść przez kryzys gospodarczy. Jak potwierdza Włodzimierz Broda - wypracowano wówczas rozwiązanie polegające na oddelegowaniu pracowników z Polski do pracy w Niemczech.
Zarówno rzecznik VW MP, jak i przedstawiciel związków zawodowych przyznają, że dotychczas wszelkie problemy rozwiązywano na etapie dyskusji. Obie strony liczą, że i tym razem uda się uniknąć strajków, a sprawa zakończy się w sposób zadowalający dla wszystkich.