Organizm znany jedynie ze skamieniałości znaleziony u wybrzeży Kalifornii

Wiele żyjących niegdyś na Ziemi organizmów zostało uznanych za wymarłe. Rzadko, ale jednak zdarzają się sytuacje, w których okazywało się to przedwczesne. Jedna z takich sytuacji miała niedawno miejsce, przy czym z odkryciem, a w zasadzie z ponownym odkryciem pewnego małża związana jest dość niezwykła historia.

Małż znany był wcześniej tylko ze skamieniałości. Fot. Jeff Goddard.
Małż znany był wcześniej tylko ze skamieniałości. Fot. Jeff Goddard.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

Odkrycie nowego gatunku z pewnością jest ekscytującym wydarzeniem. Równie ekscytujące może być znalezienie żywego organizmu, o którym wszyscy myśleli, że wyginął. Takie właśnie zdarzenie miało miejsce niedawno w Kalifornii. Jeden z badaczy przeszukując wybrzeże natrafił na małego małża, znanego wcześniej tylko ze skamieniałości.

- Znalezienie żywego gatunku znanego tylko z zapisu kopalnego nie jest wcale takie powszechne, zwłaszcza w regionie tak dobrze zbadanym jak Południowa Kalifornia – powiedział Jeff Goddard, który znalazł małża.

Opis odkrycia i rezultaty badań małego małża ukazały się na łamach pisma "ZooKeys" (DOI: 10.3897/zookeys.1128.95139).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

F-22 Raptor supernowoczesne myśliwce USA w Polsce

Przypadkowe odkrycie

Wszystko zaczęło się od poszukiwań prowadzonych przez Jeffa Goddarda z Marine Science Institute na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara. Na wybrzeżu w pobliżu Naples Point szukał on jednak czegoś zupełnie innego. Korzystając z odpływu, przewracał kamienie, rozglądając się za bezskorupowymi ślimakami. Miało to miejsce aż cztery lata temu, bo w listopadzie 2018 roku. Przypadkiem natknął się wtedy na dwa prześwitujące małże. Były one niewielkie, ich muszle miały zaledwie 10 mm długości. Na jego oczach wysunęły z nich dłuższą od ich muszli stopę w białe paski.

Jeff Goddard, któremu dobrze znane są organizmy występujące w tej okolicy, zaczął podejrzewać, że może mieć do czynienia z nieznanym gatunkiem. Nie chciał ryzykować zabierania tych małży ze sobą, wykonał jedynie jak najdokładniejsze ich zdjęcia. Następnie wysłał je emerytowanemu ekspertowi w dziedzinie malakologii Paulowi Valentich-Scottowi z Santa Barbara Museum of Natural History, którego również zaintrygowały. Wysnuł kilka hipotez co do tego, czym mogą one być, jednakże odpowiedział, że potrzebowałby przynajmniej jednego z nich, aby móc stwierdzić, z czym dokładnie mogą mieć do czynienia.

Naukowe śledztwo

To się okazało jednak sprawą z gatunku "łatwiej powiedzieć, niż zrobić". Gdy Jeff Goddard powrócił do Naples Point nawet trwające kilka godzin poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Powracał jeszcze później na tę plażę aż dziewięć razy, ale również bezskutecznie. I kiedy już bliski był poddania się, w marcu 2019 roku w końcu udało mu się znaleźć przysłowiową igłę w stogu siana. Tym razem był to jednak tylko jeden przedstawiciel tego tajemniczego gatunku. Kiedy Paul Valentich-Scott przystąpił do jego oględzin stwierdził, że organizm ten nie pasuje do żadnego ze znanych i występujących w tej okolicy organizmów.

Aby jednoznacznie stwierdzić, że jest to nowy gatunek, należało najpierw przekopać się przez źródła naukowe, zaczynając od tych z połowy XVIII wieku. Badacze szczególną uwagę postanowili zwrócić na gatunki uznane za wymarłe. W ten sposób natrafili na publikację z 1937 roku, w której opisane zostały skamieniałości małża o nazwie Bornia cooki, obecnie klasyfikowane jako Cymatioa cooki. Opisał je ówczesny badacz George Willett, który pomimo zbadania w okolicach Baldwin Hills (Los Angeles) około miliona różnych skamieniałych organizmów osobiście na wspomniane małże nigdy nie natrafił. Nazwa zaś pochodzi od nazwiska badaczki, Edny Cook, która jako jedyna znalazła dwie z nich.

Po porównaniu sprowadzonego z Natural History Museum of Los Angeles County egzemplarza okazało się, że należą one do tego samego gatunku. Tajemnicą pozostaje jednak, w jaki sposób przez tak długi czas żaden z badaczy nie zauważył ich w okolicach Naples Point? I skąd się tam wzięły? Jeff Goddard podejrzewa, że mogły się do tego przyczynić ciepłe prądy morskie z lat morskich upałów (2014 i 2016), które przetransportowały na wybrzeże ich larwy, aczkolwiek na jednoznaczną odpowiedź na to pytanie będziemy jeszcze musieli zaczekać.

Źródło: University of California - Santa Barbara, fot. Jeff Goddard

Źródło artykułu:DziennikNaukowy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)