Odra powraca i znowu zabija. Najgorszy wynik od lat
Z danych WHO wynika, że rośnie liczba zachorowań na odrę. Zanotowano najwięcej przypadków od ośmiu lat. To zasługa ruchu antyszczepionkowego - i rosyjskich trolli, które nakręcają szczepionkową panikę.
08.10.2018 | aktual.: 08.10.2018 16:10
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy zanotowano 41 tys. przypadków zachorowań na odrę - wynika z raportów WHO. Według Światowej Organizacji Zdrowia to najgorszy wynik od ośmiu lat. Choroba w tym roku zabiła już 37 osób, z czego najwięcej - 14 - w Serbii.
Najwięcej chorych jest jednak na Ukrainie: 23 tysiące dzieci i dorosłych. Kolejne miejsca na niechlubnej liście zajmują Francja, Włochy i Grecja. W każdym z tych państw zachorowało co najmniej ponad tysiąc osób.
Dlaczego na pierwszym miejscu jest Ukraina? To po części efekt wojennej zawieruchy. Już w 2014 eksperci alarmowali, że na Ukrainie brakuje szczepionek, co tłumaczono związkiem z sytuacją polityczną kraju. Ale z czasem to nie dostępność lekarstw była problemem. Latem Ministerstwo Zdrowia Ukrainy informowało, że w aptekach obecnie znajduje się ponad 900 tys. szczepionek przeciwko odrze. Problem w tym, że ludzie szczepić się nie chcą.
Ukraińskie Ministerstwo Zdrowia oceniało, że stan zaszczepienia przeciw odrze w ostatnich latach wynosił zaledwie około 50 proc. W okresie od września do grudnia 2017 r. zrealizowano 65 proc. planowanych szczepień najmłodszych. W całym 2017 roku w ramach programu szczepień ochronnych zaszczepiono 88 proc. ukraińskich dzieci. Dla porównania, jeszcze w 2008 roku aż 95 proc. ukraińskich dzieci otrzymało dwie dawki szczepionki przeciwko odrze.
Co się zmieniło? Ukraińcy uwierzyli antyszczepionkowcom, a sytuacji nie poprawiał też brak zaufania do rządowych instytucji. Na dodatek wodą na młyn dla środowisk antyszczepionkowych były przypadki powikłań po zażyciu niektórych ze szczepionek. Dla rodziców był to jasny sygnał, że wszystkie szczepionki szkodzą i dlatego należy ich unikać.
Niechęć Ukraińców nie jest wyjątkowa - to niestety ogólnoeuropejski trend. Jeszcze w 2016 roku na odrę chorowała najmniejsza liczba osób, raptem nieco ponad 5000 osób - był to rekord obejmujący 10 lat. Teraz jednak w każdym europejskim państwie zachorowań przybywa. Ma to związek z popularnością ruchów antyszczepionkowych.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (PZH) gromadzi informacje dotyczące liczby odmów dotyczących szczepień obowiązkowych u osób do 19 roku życia. Z danych wynika, że na przestrzeni ostatnich lat znacznie wzrosła liczba odmów dotyczących szczepień. W 2010 roku odnotowano 3437 odmów, w 2017 – aż 30 089.
I w Polsce zauważalne są tego konsekwencje.
"O ile jeszcze w 2010 roku odnotowano w Polsce 13 zarażonych odrą osób, to dwa lata później chorych było 70, a w 2014 – 100. Bieżący rok – o ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego – zamkniemy prawdopodobnie liczbą 160-200 zachorowań. Zagrożenia, z którymi skutecznie poradziło sobie pokolenie naszych rodziców, na nowo stają się aktualne, a ludzie zapadają na choroby, którymi do niedawna zupełnie nie zaprzątaliśmy sobie głowy. Jest jeszcze gorsza wiadomość – chorujemy na własne życzenie, a do zagrożeń epidemiologicznych warto dopisać jeszcze jedno najgroźniejsze schorzenie: nieuleczalną głupotę" - pisał Łukasz Michalik na łamach WP Tech w tekście "Pacjencie zero, gratulacje. Właśnie wywołałeś armagedon".
Czy grozi nam epidemia? W rozmowie z WP Tech Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, uspokajał:
"Obecnie zagrożenie jest wyolbrzymiane. Różnie ocenia się wyszczepialność – około 95-94 proc. – a to poziom ciągle bardzo wysoki. Nie grozi nam epidemia, bo ogromna większość polskiej populacji jest odporna, dzieci są szczepione, a dorośli w większości albo byli szczepieni, albo chorowali nabywając odporność. Nie ma więc na razie możliwości, aby wirus krążył po populacji. Jeśli ktoś przyjedzie do nas z odrą i trafi – co jest statystycznie najbardziej prawdopodobne – w środowisko, gdzie wszyscy są zaszczepieni, to nie zaszkodzi nikomu, poza sobą".
Problem zacząłby się wówczas, gdyby przyjezdny trafił np. do fabryki, w której pracuje dużo nieszczepionych obcokrajowców. A to się zdarza. Na początku roku Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny (PPIS) w Ostródzie poinformował, że wśród obywateli Ukrainy pracujących w zakładach Animex Morliny wykryto kilka przypadków odry. "Od lat nie mieliśmy w powiecie ostródzkim przypadku zachorowania na odrę, a obecnie, gdy aż pięć osób trafiło do szpitala z objawami odry, traktujemy to zdarzenie jako nadzwyczajne", mówił wówczas Zdzisław Sokołowski.
Dlaczego ludzie się nie szczepią?
- Popularność ruchów antyszczepionkowych to pochodna skuteczności szczepień. Profilaktyka, stosowana przez współczesną medycynę stała się ofiarą własnego sukcesu. Ludzie przestali mieć świadomość, jak tragiczne w skutkach mogą być niektóre choroby zakaźne. Dlatego, gdy antyszczepionkowcy powtarzają ciągle w mediach jakieś jednostkowe przypadki powikłań poszczepiennych, trudno przeciwstawić im równie medialny przykład dziecka, które zachorowało na odrę i umarło – bo dzięki powszechnym szczepieniom takie tragedie udało się wyeliminować – mówił w rozmowie z WP Tech Jan Bondar.
Problem jednak w tym, że sukces antyszczepionkowców to także zasługa rosyjskich trolli. Z analizy amerykańskich naukowców wynika, że ci tweetują 22 razy częściej o szczepionkach niż przeciętny użytkownik Twittera. Za wpisami stoją te same profile, które przyłapano na ingerencji w amerykańskie wybory. Niektóre konta popierały szczepienia, ale nawet gdy stawały po dobrej stronie, to i tak robiły to w sposób agresywny i prowokujący. Cel był więc prosty: dolać oliwy do ognia. I jak widać, udało się znacznie więcej, bo ludzie w ruchy antyszczepionkowe uwierzyli.
Jakim typem gracza jesteś? Preferujesz klasyczne produkcje dla jednego gracza czy uważnie śledzisz e-sport? Wypełnij nasz quiz!