Oddaj paragon i podaruj posiłek. Autorzy PanParagon: "Chcemy dać coś więcej niż darmową, praktyczną aplikację".
Twórcy aplikacji PanParagon - umożliwiającej przechowywanie paragonów - zorganizowali akcję #powieśparagon. W restauracjach, które biorą udział w wydarzeniu, można kupić "zawieszony obiad". Technologia pomaga tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują.
Wszystko zaczęło się od wpisu na Facebooku. Właścicielka wrocławskiego Baru Jedzonko napisała, że w restauracji można kupować zawieszone posiłki. Wystarczy złożyć zamówienie, zgłosić obsłudze i "niewykorzystany" paragon powiesić na specjalnej, ogólnodostępnej tablicy. Każdy chętny może ściągnąć paragon i dzięki temu zjeść ciepły obiad.
- Akcja nas zachwyciła - opowiada w rozmowie z WP Tech Antonina Grzelak z PanParagon. - Napisaliśmy do Baru Jedzonko z pytaniem, czy możemy napisać o tym post na fanpage’u naszej aplikacji.
PanParagon to darmowa aplikacja, która pozwala zapisywać na telefonie wszystkie nasze rachunki. Zachowany e-paragon traktowany jest tak, jak ten papierowy - reklamacja i zwrot na podstawie kopii paragonu są możliwe - więc nie trzeba zbierać wydruków. Twórcy aplikacji uznali, że akcja pasuje do ich filozofii. "Fizyczny" paragon nam się nie przyda, bo można mieć go w telefonie. Za to możemy powiesić go na tablicy i przy okazji zrobić dobry uczynek pomagając potrzebującym.
Powieś paragon i pomagaj
Post udostępniło przeszło 42 tys. użytkowników Facebooka. 30 tys. polubiło, a ponad tysiąc zostawiło komentarz. Akcja zaczęła się rozprzestrzeniać.
- Zaczęły dołączać kolejne punkty gastronomiczne - opowiada Antonina Grzelak. - Idąc za ciosem, stworzyliśmy na naszej stronie mapę takich miejsc w całej Polsce.
Twórcy aplikacji są w stałym kontakcie z restauracjami, które oferują "zawieszony posiłek". Dzięki temu wiadomo, że z akcji #powieśparagon korzystają osoby naprawdę potrzebujące – seniorzy, samotne matki czy ludzie ubodzy.
- Dostaliśmy nawet sygnał od jednego z mieszkańców niewielkiego miasteczka, że znalazł sponsorów, którzy zafundowali lokalnym punktom gastronomicznym specjalne tablice z logo akcji. Każde takie zgłoszenie sprawdzamy, weryfikujemy, prosimy o zdjęcia, a następnie dopisujemy do naszej listy na Facebooku w osobnym, na bieżąco aktualizowanym poście, oraz nanosimy na mapę na naszej stronie - mówi Grzelak.
Jak mówią pomysłodawcy akcji, więcej obaw mieli komentujący w sieci niż sami restauratorzy. Niektórzy jednak wprowadzili pewne ograniczenia. Jeżeli ktoś jest nietrzeźwy, nie może sięgnąć po zawieszony posiłek. Skoro wolał wydać pieniądze na alkohol, jego sprawa. To wyjątki, bowiem większość lokali nie musiało nawet takich obostrzeń wprowadzać.
Organizatorzy i pomysłodawcy zdają sobie sprawę, że trudno dotrzeć do osób potrzebujących. Mówią, że najlepiej sprawdza się stara dobra metoda poczty pantoflowej. Przeniesienie akcji do sieci jest jednak kluczowe. Chodzi o to, żeby to osoby, które mogą kupić komuś zawieszony posiłek, wiedziały, że mają taką możliwość. Dlatego autorzy PanParagon chcą przenieść mapkę ze strony internetowej do mobilnej wersji aplikacji.
- Zgłodniałeś po zakupach? Znajdź w pobliżu miejsce, w którym nie tylko zjesz pyszny posiłek, ale również będziesz mógł zrobić coś dobrego dla innych. Obecnie nasza aplikacja ma już ponad ćwierć miliona pobrań i niemal 200 tysięcy aktywnych użytkowników. Chcemy dać naszej społeczności coś więcej niż darmową, praktyczną aplikację - zapowiada Antonina Grzelak.
Technologia "wyręcza" państwo
- Każda forma pomocy dla osób w kryzysie bezdomności jest przydatna, bo państwo nie wywiązuje się z postulatu solidarności społecznej - mówi w rozmowie z WP Tech Paweł Ilecki, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego, który sam od 1996 roku jest bezdomnym.
Paweł Ilecki zwraca uwagę, że osoby bezdomne mają opory, by pójść do takich restauracji. Obawiają się, że będą się wyróżniać, rzucać w oczy lub że po prostu będą niemile widziane. Ale zawieszony posiłek ma dla nich ogromne znaczenie. Wizyta w takich restauracjach podnosi ich wartość. W końcu czują się jak "zwykli" ludzie. Namiastka normalności daje szansę na powrót do społeczeństwa.
- Chodzenie do normalnej restauracji - a nie jadłodajni czy schroniska - sprawia, że osoba w kryzysie bezdomności zaczyna myśleć "muszę jakoś wyglądać", więc zaczyna coś ze sobą robić. Kiedy trafiają do przyzwoitych warunków, pojawia się chęć zmiany. Panowie chcą iść do fryzjera, chcą dbać o siebie, coś zmienić w swoim życiu - mówi Paweł Ilecki.
Oczywiście jedna aplikacja nie rozwiąże sprawy. Lokale muszą współpracować z organizacjami, które mają kontakt z osobami w kryzysie bezdomności. jak np. "Daj herbatę", "Po drugie". Wówczas to one rozprowadzają bony, które trafiają do potrzebujących.
Pomaganie nigdy nie było łatwiejsze
Technologia nie od dziś pomaga osobom w potrzebie. Zapewne każdy użytkownik Facebooka widział zbiórki organizowane przez znajomych, które pozwalają wpłacić pieniądze na wybrany cel. Dzięki eSkarbonkom, wykorzystanym przez WOŚP po raz pierwszy w ubiegłym roku, udało się zebrać blisko 170 tys. zł.
Z kolei dzięki rozwiązaniu Samsunga telefony będą służyć do przyjmowania płatności. Niedługo może zaskoczyć nas widok proszącego o pieniądze bezdomnego, który przyjmie datek nie do kubka, a prosto na smartfona.
Choć wielu trudno to uwierzyć, żyjemy w najlepszych czasach w historii. Widać to także w temacie pomocy, bo nigdy nie wystarczyło zrobić tak niewiele, by poprawić czyjś los. Wprawdzie często narzeka się, że technologia nas rozczarowała lub wręcz oszukała, to jednak ma na swoim koncie również sporo pozytywnych przemian.
Współpraca: Karolina Modzelewska