Nowy czołg Kim Dzong Una. Rosjanie mają powód do wstydu?

Czołgi M2020
Czołgi M2020
Źródło zdjęć: © btvtinfo.blogspot.com

24.03.2024 09:31, aktual.: 24.03.2024 13:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Media rządowe Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej 14 marca poinformowały, że najnowszy czołg Koreańskiej Armii Ludowej, oznaczony na Zachodzie jako M2020, po raz pierwszy gościł na poligonie podczas ćwiczeń wojskowych. Nowy czołg potencjalnie przewyższa rozwiązania z Rosji lub im dorównuje.

W wydarzeniu uczestniczyli przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un (miał on możliwość zasiąść za kierownicą wozu), minister obrony Kang Sun Nam i szef sztabu generalnego Koreańskiej Armii Ludowej Ri Jong Gil. Według Koreańskiej Centralnej Agencji Informacyjnej, była to forma zawodów drużynowych (wygrała je reprezentacja 105. Dywizji Pancernej). Tym samym można uznać, że najnowszy wóz armii północnokoreańskiej jest gotowy do służby lub też lokalna propaganda chce, by na taki wyglądał.

Duma Kima

Czołg znany jako M2020 (nie znamy koreańskiego oznaczenia - to znaczy tyle, co "model z 2020 r.") miał swoją premierę podczas nocnej parady wojskowej zorganizowanej w październiku 2020 r. z okazji 75. rocznicy założenia Partii Robotniczej Korei. Czołg wzbudził wówczas niemałe zainteresowanie, bowiem wizualnie przypominał amerykańskiego Abramsa (bryła wieży) i rosyjski czołg nowej generacji T-14 Armata (kadłub, rozmieszczenie elementów systemu ochrony aktywnej). Wydłużone, masywne podwozie sugerowało masę ponad 50 ton.

Ogólny układ konstrukcyjny jest klasyczny, z przedziałem kierowania z przodu (kierowca zajmuje pozycję mniej więcej centralną), przedziałem bojowym w centralnej części podwozia (z wieżą załogową) i z przedziałem napędowym z tyłu. Moc silnika i typ oraz rodzaj układu przeniesienia mocy nie są znane – ta pierwsza powinna wynosić 1200-1500 KM/883-1103 kW, a silnik miał mieć chiński rodowód.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pancerz czołowy (zwłaszcza kadłuba) wydawał się być masywny, choć o jego rzeczywistej jakości wiele nie wiemy. Burty czołgu osłonięto lekkimi fartuchami na wysokości przedziału kierowania i bojowego, przedział silnikowy dopancerzono za pomocą pancerza listwowego skutecznego przeciw głowicom kumulacyjnym (podobny chroni niszę wieży). Wieża wydaje się również nieźle opancerzona, a dodatkowo zainstalowano na niej, w sposób podobny do rosyjskiego T-14, elementy aktywnego systemu ochrony pojazdu podobnego do rosyjskiego systemu Afganit.

Uzbrojenie M2020

Uzbrojenie stanowi 125-milimetrowa armata o dłuższej lufie niż w działach rodziny 2A46 (48 kalibrów). Na lufie zamontowano przyrząd kontrolujący jej ugięcie. Zapewne sprzężony jest z nią 7,62 mm km. Przy włazie działonowego zamontowany jest kolejny 7,62-milimetrowy karabin maszynowy, obsługiwany najwyraźniej ręcznie. Po prawej stronie wieży zamontowano podwójną wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych.

O parametrach systemu kierowania ogniem i systemów łączności nic nie wiadomo, niemniej przed włazem dowódcy z prawej strony wieży umieszczono osłonę, przypominającą obudowę przyrządu panoramicznego. Pojedyncze anteny radiostacji świadczyły o braku specjalnej wersji dowodzenia. Na burtach wieży znalazło się miejsce dla skrzynkowych osłon, które mogły być osłonami czujników ASOP. Załoga miała liczyć trzech żołnierzy. Dotychczas wyprodukowano co najmniej dziewięć sztuk.

Dziś wiemy już nieco więcej. Załoga jest czteroosobowa, co wyklucza stosowanie automatu ładowania. Obsługa wieży miałaby być podobnie rozmieszczona jak w Abramsie, z ładowniczym po lewej i dowódcą oraz działonowym z prawej. Na stropie niszy (lub pseudoniszy, będącej tylko doczepianym magazynem) znajduje się tajemnicza klapa, która mogłaby być odrzucanym w razie trafienia "słabym ogniwem" (dla pseudoniszy byłaby to tylko klapa zamykająca skrzynię). W najnowszej odsłonie czołg otrzymał dodatkowo pancerz reaktywny podobny do niemłodego już rosyjskiego Kontakt-5, choć mniej masywny, a więc zapewne i mniej skuteczny.

Powodem do wstydu dla Rosji jest fakt, że Koreańczycy zademonstrowali działanie swojego systemu ochrony aktywnej, co stanowi znaczące osiągnięcie, nawet jeśli działał tylko testowy egzemplarz. Funkcję czujników mają dwa zestawy przyrządów opromieniowania wiązką lasera oraz cztery radary (być może też głowice optoelektroniczne?), efektory stanowi 12 wyrzutni przeciwpocisków.

System kierowania ogniem jest tyleż ciekawy, co niefunkcjonalny. W teorii jest nowoczesny, z dwoma podobnymi przyrządami obserwacyjno-celowniczymi dowódcy i działonowego, gdzie każdy ma do dyspozycji kamerę termalną. Przypominają one nieco rosyjski przyrząd Sosna-U, stosowany np. na nowych i modernizowanych czołgach Rosji. Sęk w tym, że przyrząd dowódcy najwyraźniej jest nieruchomy, co byłoby akceptowalne 50 lat temu, ale nie dziś. Silnik ma mieć moc 1200 KM, co powinno zapewnić czołgowi zadowalającą, choć nie wybitną mobilność.

Wymiar propagandowy

M2020 wygląda na pozór nowocześnie, faktycznie jednak pod wieloma względami odstaje od nawet nie najnowszych wozów rosyjskich czy chińskich. Stanowi jednak mimo wszystko znaczący postęp w stosunku do tego, czym Korea Północna dysponowała dotąd. Podstawę pancernej potęgi Kimów stanowi:

  • ok. 970 niezmodernizowanych i ok. 2000 zmodernizowanych T-62 (Chonma-ho-1/2/3, oryginalnie w służbie od 1961 r.);
  • 2200 jeszcze starszych T-54 i T-55 chińskiego klona T-54A, Typ 59;
  • nieznana liczba T-72;
  • ponad 600 starych sowieckich czołgów lekkich PT-76 (w służbie od 1951 r.) i lokalnych M1981/PT-85.

Liczebnie jest to ogromna siła, jednakże północnokoreańska broń pancerna reprezentuje przeważnie poziom techniczny w najlepszym razie ZSRR z ok. 1980 r.

Dla porównania, podstawowy przeciwnik Korei Północnej, Korea Południowa, od lat 80. produkuje całkiem przyzwoite czołgi z najnowszym K2 na czele, stale rozwijając je i powodując, że po latach wysiłków przemysł pancerny Południa nadrobił dystans dzielący go do globalnej czołówki. Jest ich jednak znacznie mniej niż wozów Kim Dzong Una.

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski

Korea Północnaczołgarmia