Nowe odkrycie naukowców. 102 geny związane z autyzmem
Szczepionki powodują autyzm - nie brakuje osób, które w to wierzą. Z popularnym mitem od dawna walczą naukowcy, ale oprócz tego szukają też prawdziwych przyczyn. Właśnie odnaleźli geny związane z rozwojem spektrum autyzmu. Jest ich więcej niż przypuszczano.
24.10.2018 | aktual.: 28.10.2018 15:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Naukowcy zidentyfikowali 102 geny związane z rozwojem spektrum autyzmu" - wyniki ich badań zostały zaprezentowane podczas dorocznego zjazdu American Society of Human Genetics, o czym pisze serwis Nauka w Polsce.
Naukowcy zsekwencjonowali genomy 37 269 osób z całego świata, co jest największą analizą w historii. Dzięki temu udało się zwiększyć liczbę zidentyfikowanych genów związanych z autyzmem - wcześniej było ich 65, teraz to już 102. Z wyselekcjonowanej grupy udało się wskazać 52 geny najsilniej związane z tą chorobą. Naukowcy wierzą, że dzięki temu w przyszłości będzie można dokładniej analizować geny autyzmu.
Oczywiście od dawna wiadomo, że szczepionki nie powodują autyzmu, co udowodniło wiele badań. Ale nadal nie brakuje osób, które widzą taką zależność, o czym w rozmowie z WP Tech mówił pediatra dr Dawid Ciemięga.
- Słuchają tych sensacji, część jest na nie bardzo podatna, a to tworzy strach w ich głowach. Proszę sobie wyobrazić, że gdyby pan lub ja nie mieli pojęcia o tym temacie, ale słyszeli od setek osób, że szczepionki to ludobójstwo, które powoduje dodatkowo raka, autyzm i inne choroby, to człowiek może pomyśleć, że coś musi być na rzeczy. Ale ci ludzie z którymi miałem do czynienia, nie mają pojęcia, o czym mówią. I to jest niebezpieczne - stwierdził Ciemięga.
Skąd wziął się ten mit? O historii przypomniał Łukasz Michalik w tekście "Pacjencie zero, gratulacje. Właśnie wywołałeś armagedon":
Fundamentem ruchu antyszczepionkowego jest strach wywołany przed laty przez oszusta, doktora Andrew Wakefielda, któremu udało się opublikować wyniki swoich "badań" w cenionym periodyku medycznym "The Lancet". Problem polegał na tym, że rzekome badania nie miały żadnej wartości – Wakefield tendencyjnie dobierał grupę badanych dzieci i naciągał uzyskane wyniki tak, by dowieść nieistniejącego związku pomiędzy podaniem szczepionki MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) i występowaniem objawów autyzmu. Co gorsza, pobudki badacza były wyjątkowo niskie – jego prace były finansowane przez organizację, oczekującą konkretnych wniosków, potrzebnych do sądowych batalii o odszkodowania. Choć redakcja "The Lancet" po latach wycofała szkodliwy artykuł, a oszust został wykreślony z rejestru lekarzy, mleko się rozlało.
I chyba naiwnością byłoby wierzyć, że kolejne odkrycia naukowców coś w tej sprawie zmienią. A problem jest poważny, bo przez niechęć do szczepień wracają stare, groźne choroby.