"Noc należy do nas." Izraelskie noktowizory ENVG-B dla amerykańskiej armii
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Izraelski koncern Elbit potwierdził nowe zamówienie od amerykańskiej armii na noktowizory znane jako ENVG-B. To nowatorski sprzęt o wyjątkowych możliwościach. Widzenie w ciemnościach to tylko jedna z jego zalet.
Noktowizory ENVG-B (Enhanced Night Vision Goggle-Binocular) zapewniają zołnierzom wyjątkowe możliwości. Zamiast powszechnie kojarzonego z noktowizją, zielonkawego obrazu, zapewniają w nocy ostry, a przede wszystkim kontrastowy widok.
Jest to zasługą zastosowania zaawansowanych algorytmów, przetwarzających obraz. Jest on nie tylko wzmacniany (wzmacnianie światła szczątkowego), ale łączony z widokiem z termowizora, wykrywającego różnice temperatur.
Takie połączenie jest dodatkowo przetwarzane przez oprogramowanie urządzenia. Dzięki AI noktowizor rozpoznaje różne obiekty - za sprawą AR (rozszerzonej rzeczywistości) są one otaczane kontrastowymi obwódkami, dzięki czemu widać je wyraźnie nawet w trudnych warunkach, jak mgła czy zadymienie.
Walka o przewagę w nocy
Połączenie noktowizji z rozszerzoną rzeczywistością pozwala żołnierzom nie tylko na widzenie w nocy, ale – dzięki możliwości połączenia z kamerą, umieszczoną na broni – daje możliwość precyzyjnego celowania w trudnych warunkach albo rozglądania się bez narażania na nieprzyjacielski ostrzał.
Nacisk amerykańskiej armii na dostawy noktowizji nowego typu jest wynikiem utraty przewagi, jaką – do niedawna – mieli w nocy amerykańscy żołnierze, o czym informował szczegółowo Konstanty Młynarczyk. "Noc należy do nas" – mówił przed laty były sekretarz amerykańskiej marynarki, John Lehman.
Wraz z rozpowszechnieniem się noktowizji dotychczasowy sprzęt, stosowany przez amerykańską armię (jak markery działające w podczerwieni czy laserowe wskaźniki celu) stał się w nocy problemem, zdradzającym położenie żołnierzy. Generacyjna zmiana i wprowadzenie do użytku noktowizji nowego typu jest jedną z prób rozwiązania tego problemu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski