To koniec dominacji USA? Amerykanie władali nocą, teraz są łatwym celem
Żołnierze US Army przyzwyczaili się, że dzięki noktowizorom nocą mogą działać bezkarnie. Teraz jednak nie tylko tracą tę przewagę, ale mogą też okazać się bardziej bezbronni, niż kiedykolwiek dotąd.
Noc należy do nas - powiedział w 1991 roku podczas przesłuchania w Kongresie Stanów Zjednoczonych były sekretarz marynarki, John Lehman, komentując działania amerykańskich sił zbrojnych podczas operacji Pustynna Burza. - To właśnie możliwość atakowania nocą, kiedy możliwości obronne reszty świata nie przekraczają 10 proc. tych, które mają za dnia, dała nam ogromną, natychmiastową przewagę - opowiadał Lehman. Nie były to czcze przechwałki. Rzeczywiście, od początku lat 90. XX wieku, amerykańscy żołnierze dysponowali technologią, dzięki której po zapadnięciu ciemności żaden przeciwnik nie był w stanie nawiązać z nimi równorzędnej walki.
Całkiem dosłownie byli władcami nocy. Ale władza nie jest dana raz na zawsze. Dziś siły zbrojne USA budzą się z letargu, w jaki popadły przez nadmierną ufność w swoją przewagę technologiczną. Budzą się z przykrą świadomością, że trzymają rękę w nocniku.
Jednooki w kraju ślepych
Na pomysł, jak można dać swoim żołnierzom możliwość walki nocą wpadli pod koniec II Wojny Światowej niezależnie i Amerykanie i Niemcy. W obu przypadkach żołnierze mieli być wyposażeni w urządzenia pozwalające widzieć krótkofalowe promieniowanie podczerwone oraz oświetlacze emitujące to niewidzialne dla nieuzbrojonego oka promieniowanie.
Prawdziwą rewolucję przyniosły jednak urządzenia wykorzystujące kaskadowe wzmacniacze obrazu. Wprowadzane do użycia przez US Army w końcowych latach wojny w Wietnamie gogle AN/PVS-1 i PVS-2, którym wystarczała nawet odrobina światła, jaką dają gwiazdy czy które odbija się od chmur, nie potrzebowały dodatkowego doświetlenia, były więc dużo wygodniejsze i nie zdradzały pozycji używających ich żołnierzy.
W początkach lat 80. amerykańskie siły zbrojne były już na tyle mocno nasycone tymi urządzeniami, że nocne operacje zaczęły stawać się ich specjalnością. Jednocześnie wprowadzono ścisłe ograniczenia w eksporcie zarówno technologii, jak i gotowych noktowizorów - zdobytą przewagę należało zachować jak najdłużej.
Każdy może rządzić nocą
Ta dominacja trwała ponad dwadzieścia lat. Jeszcze podczas II wojny w Zatoce Perskiej i interwencji w Afganistanie oddziały US Army i Marines mogły pod osłoną ciemności operować praktycznie bezkarnie. Jednak już wtedy sytuacja zaczynała się powoli zmieniać. W oddziałach walczących z Koalicją talibów coraz częściej pojawiały się noktowizory.
Pochodzące z przemytu, zdobyczne lub wyprodukowane w Rosji albo Chinach, były najczęściej gorsze, niż te używane przez Amerykanów, ale i tak oznaczały ogromny skok w możliwościach islamskich bojowników: teraz oni też widzieli w ciemnościach. Ale to był tylko początek.
Postępu nie dało się zatrzymać i technologia wzmacniaczy obrazu stała się powszechnie dostępna. Nowoczesne gogle noktowizyjne zaczęły być masowo produkowane w Rosji, Chinach oraz tuzinie innych krajów. Dziś każda nowoczesna armia wyposaża swoich żołnierzy w noktowizory bazujące na wzmacnianiu światła szczątkowego, a mniej zaawansowane noktowizory można kupić w sklepach ze sprzętem dla myśliwych. Nagle, żeby "władać nocą" wystarczyło tylko mieć pieniądze.
"Tu jestem, strzelaj do mnie!"
Tymczasem przyzwyczajeni do swojego monopolu na noktowizję, żołnierze amerykańskich sił zbrojnych zaczęli stosować szereg technik i technologii, które dziś czynią z nich łatwe cele. Jedną z nich są świecące w zakresie podczerwieni markery stroboskopowe, używane do sygnalizowanie pilotom samolotów i śmigłowców bezpośredniego wsparcia oraz innym własnym oddziałom swojej pozycji. Dziś, kiedy także przeciwnik może zobaczyć ich niewidzialne gołym okiem światło równie dobrze można umieścić nad sobą wielki neon z napisem "tu jesteśmy"!
Problem stanowią też powszechnie wykorzystywane przez amerykanów celowniki laserowe. Ich jasne plamki pozwalają strzelać celnie w goglach noktowizyjnych, które praktycznie uniemożliwiają użycie klasycznych przyrządów celowniczych. Niestety, wyraźnie widoczne w noktowizji jaskrawe linie laserowego światła precyzyjnie wskazują też pozycję strzelca, wystawiając go na ogień przeciwnika.
Ale najważniejszym problemem są sami żołnierze, którzy wciąż podświadomie są przekonani, że noc należy do nich. Jeden z oficerów najważniejszego ośrodka szkoleniowego US Army, Joint Readiness Training Center działającego w Fort Polk w Luizjanie w rozmowie z Modern War Institute powiedział, że podczas pięćdziesięciu tur treningowych ani jedna jednostka nie zdecydowała się przeprowadzić żadnej poważniejszej operacji w ciągu dnia. Wszyscy dowódcy wybierali działania nocne, mimo że często okazywały się one dla nich zbyt trudne w realizacji. Żaden z nich nie był też przygotowany do walki z przeciwnikiem dysponującym takimi samymi lub lepszymi możliwościami w zakresie działania w nocy.
To już koniec dominacji USA?
Czy amerykanie mają szansę odzyskać dominację w walce nocą? Jak wskazują specjaliści, pierwszym krokiem powinno być przygotowanie nowego programu szkoleniowego z zakresu walk nocnych, zakładającego starcia z przeciwnikiem co najmniej równie dobrze wyposażonym w urządzenia noktowizyjne.
Częścią takiego szkolenia powinno być ćwiczenie utrzymywania łączności i komunikacji w oddziale bez użycia sygnałów dawanych za pomocą markerów IR czy laserów.
Amerykanie wierzą też, że będą mogli odzyskać noc dzięki nowym technologiom. Wchodzące właśnie na wyposażenie US Army urządzenia noktowizyjne nowej generacji wykorzystują, oprócz wzmacniaczy światła, także kamery termalne, tworząc jeden, połączony obraz, który niesie dużo więcej informacji i pozwala szybciej zorientować się w sytuacji. Oprócz tego mniej męczą oczy, mają szersze pole widzenia i, co bradzo ważne, dysponują możliwościami, które eliminują konieczność używania znaczników IR i celowników laserowych.
Nowe gogle umożliwiają na przykład wyświetlenie w polu widzenia żołnierza mapki z położeniem wszystkich członków oddziału, przesyłanie sobie nawzajem lokalizacji celów lub ważnych punktów w terenie. Współpracują też z zamontowanym na broni inteligentnym celownikiem, który przekazuje na wyświetlacz okularów widziany przez siebie obraz, wraz z zaznaczonym punktem celowania, umożliwiając celne strzelanie w ciemności bez użycia celowników laserowych.