Niepokojące ruchy Rosjan. Zauważono je w pobliżu Krymu

Rzecznik Sił Morskich Sił Zbrojnych Ukrainy kpt. Dmytro Pletenczuk zwrócił uwagę na ostatnie ruchy Rosjan na Morzu Czarnym. Według niego Kreml "po raz pierwszy wyprowadził na morza trzy okręty podwodne, które są nosicielami pocisków manewrujących". Pletenczuk w sarkastyczny sposób nawiązał też do liczby zatopionych okrętów Floty Czarnomorskiej, jak napisał na portalu Facebook "czasami nazywana jest łodzią podwodną i to jest prawda".

Okręt podwodny projektu 636.3, zdjęcie ilustracyjne
Okręt podwodny projektu 636.3, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Naval Analyses
Karolina Modzelewska

01.08.2024 | aktual.: 01.08.2024 16:30

W połowie lipca kpt. Dmytro Pletenczuk informował, że Rosja wycofała ostatni okręt patrolowy z Krymu. Z regionu zniknęły funkcjonalne jednostki, a większość z nich została skierowana do Noworosyjska i portów Morza Azowskiego. Według Ukraińców na Krymie pozostawiono tylko te, które znajdowały się w złym stanie technicznym. Wśród nich miały być m.in. statki zaopatrzeniowe i okręty desantowe, w tym ukraiński okręt desantowy "Konstantin Olszański", zajęty przez Rosjan w 2014 r.

Flota Czarnomorska z problemami

Rosjanie zmienili również lokalizację okrętów budowanych lub remontowanych w stoczni imienia Butoma w Kerczu. Jak zaznacza serwis Defense Romania, są one holowane i przemieszczane po wodach wewnętrznych do Morza Bałtyckiego w celu dokończenia prac i przeprowadzenia prób morskich. Rosjanie zdecydowali się na takie kroki z powodu obaw przed kolejnymi, ukraińskimi uderzeniami.

Ataki przeprowadzone przy pomocy dronów kamikadze typu Magura V, pocisków Storm Shadow, RK-360 Neptun, czy pocisków ATACAMS dały się armii Putina we znaki i uszkodziły lub wysłały na dno znaczną liczbę okrętów. Jednym z bardziej spektakularnych uderzeń było to z września 2023 r., kiedy Ukraińcy zaatakowali stacjonujące w stoczni w Sewastopolu okręt desantowy "Mińsk" i okręt podwodny "Rostów nad Donem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W marcu 2015 r. Rosjanie utworzyli 4. Samodzielną Brygadę Okrętów Podwodnych w Noworosyjsku. Na początku trafił do niej okręt o nazwie "Noworosyjsk", a w późniejszym czasie dołączyły kolejne jednostki projektu 636.3 "Warszawianka", w tym wspomniany "Rostów nad Donem". Według Defense Romania obecnie Rosja posiada sześć takich okrętów na Morzu Czarnym. Trzy z nich miały zostać skierowane bliżej Krymu.

Zaprojektowane specjalnie dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, okręty projektu 636.3, znane również pod nazwą "Warszawianka" są zmodernizowanym typem okrętów Kilo o długości 73 m i wyporności ok. 3 tys. ton. Uznaje się je za bardzo ciche, co utrudnia ich wykrycie. "Warszawianki" są uzbrojone w torpedy, ale mogą przenosić także pociski manewrujące Kalibr. Zazwyczaj są to cztery gotowe do wystrzelenia rakiety. Najprawdopodobniej o tych pociskach informował kpt. Dmytro Pletenczuk.

Jak już informowaliśmy, mogą to być np. pociski manewrujące 3M14, zaprojektowane do zwalczania celów lądowych o zasięgu nawet 2500 km lub pociski przeciwokrętowe 3M54 o zasięgu ok. 200 km. Pierwsze ze wspomnianych mają długość 6,2 m i posiadają głowicę o masie 450 kg. Niektóre źródła donoszą, że 3M14 mogą być zdolne do przenoszenia głowica jądrowych. Z kolei 3M54 (w wersji 3M54M1) ma natomiast długość 6,2 m i głowicę o masie ponad 1500 kg.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualne Polski

Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski