Niemcy chcą produkować Stingery. To rywal polskich Piorunów
Koncern Diehl Defence zawarł porozumienie z Raytheon, które otwiera drogę do licencyjnej produkcji pocisków Stinger w Niemczach, co ostatnio miało miejsce w latach 80. i częściowo 90. zeszłego wieku.
Podejmowane działania mają stanowić odpowiedź na rosnące zainteresowanie tego typu bronią - MANPADS, czyli przenośnymi przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi. Przykładowo kilkaset pocisków Stinger zamówionych na potrzeby niemieckiej armii w 2024 r. może zostać przekazane dopiero w latach 2028-2029. To tempo, które z uwagi na zagrożenie ze strony Rosji nie satysfakcjonuje Berlina.
Wyjątkowo duże zainteresowanie pociskami Stinger
– Stinger jest pociskiem ziemia-powietrze wybieranym przez 24 kraje, w tym Niemcy i dziewięciu innych członków NATO. Obserwujemy historycznie wysoki popyt na Stingera ze względu na jego niezrównaną skuteczność w walce z różnymi zagrożeniami krótkiego zasięgu – powiedział Tom Laliberty, prezes firmy Raytheon.
Stinger to jeden z najsłynniejszych MANPADS-ów, który swojej skuteczności dowiódł m.in. podczas wojny w Afganistanie, a ostatnio także w trakcie wojny w Ukrainie, gdzie skutecznie strąca wiele rosyjskich obiektów. Pocisk (wraz z wyrzutnią waży nieco ponad 15 kg) wykorzystuje głowicę naprowadzaną na podczerwień i ma zasięg do ok. 5 km (jego maksymalny pułap to ok. 4 km).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konkurent polskiego Pioruna
– Dla Diehl Defence wznowienie produkcji pocisków Stinger ma oparcie w sprawdzonych możliwościach i doświadczeniu w tej gamie produktów. Wpisuje się w naszą silną pozycję na rynku naziemnych systemów obrony powietrznej – powiedział Helmut Rauch, dyrektor generalny Diehl Defence.
Stinger, poza Niemcami, wzbudził zainteresowanie m.in. we Włoszech, Holandii czy Finlandii. Jednym z głównych konkurentów tego systemu jest polski Piorun, który też dobrze wypada w Ukrainie i został zamówiony m.in. przez Belgię czy Estonię.