Naturalne nocne niebo nad Polską przestaje istnieć. Zagrożenie, o którym mało kto wie
Nieograniczona, nadmierna emisja sztucznego światła to wciąż nieuregulowany problem w Polsce, który nie jest też postrzegany jako zagrożenie. Zanieczyszczenie światłem jest powszechne, a - co więcej - nasila się i może mieć negatywny wpływ na ludzi i środowisko naturalne. W rozmowie z WP Tech dr hab. Tomasz Ściężor przyznaje: - Naturalne nocne niebo nad Polską praktycznie przestało istnieć. Możemy je spotkać jeszcze tylko w południowej części Bieszczad, konkretnie w gminie Lutowiska.
Pod koniec 2023 r. ukazał się raport opublikowany przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk i Light Pollution Think Tank, zwracający uwagę na poważny problem, z jakim boryka się Polska. Nad naszym krajem naturalne nocne niebo praktycznie przestało istnieć, a zanieczyszczenie światłem rośnie w siłę. Analizy danych satelitarnych wykazały, że w 2022 roku na terytorium Polski niebo obserwowane z orbity było o 6 proc. jaśniejsze niż w poprzedniej dekadzie.
Zanieczyszczenie światłem w Polsce
Jak wykazali eksperci, w 2022 r. nocne niebo było średnio 147 proc. jaśniejsze niż niebo naturalne. Nie jest to dobra informacja dla środowiska naturalnego i ludzkiego zdrowia. Zanieczyszczenie światłem, które wciąż nie znalazło regulacji w polskim prawie i nie jest traktowane jako zagrożenie, może wywierać na nas negatywny wpływ. Już teraz dla ok. 20 proc. Polaków nocne niebo jest na tyle jasne, że ich wzrok przez całą dobę funkcjonuje w trybie dziennym, a aż 58 proc. mieszkańców naszego kraju nie ma możliwości dostrzeżenia Drogi Mlecznej.
W raporcie "Zanieczyszczenie światłem w Polsce" badacze wymieniają, że utrata nocy może negatywnie wpływać na nas w co najmniej kilku wymiarach. Mowa tutaj o sferze psychicznej, fizjologicznej, a nawet naukowej i kulturowej. Jasne niebo utrudnia bowiem obserwacje astronomiczne, a już niedługo zobaczenie gwiazd na nocnym niebie może stać się czymś niecodziennym. Wpływa też na rozregulowanie zegara biologicznego, na co w rozmowie z WP Tech zwraca uwagę dr hab. Tomasz Ściężor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyjaśnia dr hab. Tomasz Ściężor, największą winę za zanieczyszczenie środowiska światłem ponoszą niekontrolowane rozświetlanie nocy i niska świadomość społeczna odnośnie tego problemu. - Ulice oświetlane są często przez lampy sodowe, wiele miejsc oświetlamy bez większych ku temu przesłanek, światła świecą się całą noc bez powodu, a oświetlenie jest niewłaściwie ustawione. Dodatkowo w naszym otoczeniu jest sporo obiektów, które to światło po prostu odbijają w niebo - zaznacza ekspert.
Głównymi emitentami światła są duże aglomeracje miejskie - Warszawa, Łódź, Kraków, Gdańsk, Poznań. W raporcie "Zanieczyszczenie światłem w Polsce" można przeczytać, że te pięć ośrodków w 2022 r. odpowiadało za 10 proc. całkowitej ilości światła wysyłanego z Polski w kosmos. Było to 100 razy więcej niż średnia dla przeciętnej gminy w naszym kraju. Oprócz dużych aglomeracji miejskich, które rozświetlają siebie i pobliskie obszary, spory udział w zanieczyszczeniu światłem mają też szklarnie, węzły drogowe, centra logistyczne czy bardzo mocno i nieprawidłowo oświetlane zabytki.
Eksperci z Light Pollution Think Tank są zdania, że niekontrolowane rozświetlanie nocy oraz wciąż niska świadomość społeczna na temat zanieczyszczenia światłem, najprawdopodobniej przyczynią się do tego, że problem będzie się nasilał. Według Ściężora przeciwdziałanie zanieczyszczeniu światłem jest jednak możliwe, choć wymaga wprowadzenia kilku zmian. Sprowadzają się one do budowania świadomości społecznej, a także racjonalnego używania sztucznego oświetlenia. Jak podkreśla, możemy również korzystać z dobrych praktyk, które już wprowadziły inne państwa. Przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie coraz częściej tworzy się chodniki z materiałów, które nie odbijają świateł, czy funkcjonujące na Węgrzech parki ciemnego nieba.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski