Mieliśmy zarabiać miliony na polskim grafenie. Wyszło jak zawsze
Nano Carbon miał zarabiać miliony na sprzedaży polskiego grafenu. Teraz wyprzedaje sprzęt do jego produkcji, ale jednocześnie twierdzi, że to nie przeszkodzi w sprzedaży. W rozmowie z WP Tech ekspert potwierdza, że problem jest ogromny.
06.02.2019 | aktual.: 07.02.2019 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Już wiosną 2018 doszły mnie informacje, że Nano Carbon chce sprzedać maszyny do produkcji grafenu - mówi w rozmowie z WP Tech Strupinski. - Sam je kupowałem i ustawiałem, gdy jeszcze pracowałem w ITME w ramach projektu finansowanego przez Nano Carbon. Bez tego sprzętu nie ma mowy, aby Nano Carbon mógł wytwarzać i sprzedawać grafen.
Fragment regulaminu przetargu na urządzenia sprzedawane przez Nano Carbon dostępny na stronach spółki
Spółka Nano Carbon faktycznie wystawiła na sprzedaż kilka urządzeń we wrześniu 2018 roku. Były to:
- Reaktor AIX G5 WW do krystalizacji warstw grafenu i węglika krzemu – 12 mln zł (cena wywoławcza)
- Reaktor CVD do osadzania warstw grafenu na podłożach metalicznych – 1,5 mln zł (cena wywoławcza)
- Instalacja gazowa reaktora AIX – 156 tys. zł (cena wywoławcza)
- Instalacja gazowa reaktora CVD – 35 tys. zł (cena wywoławcza)
- Urządzenie Skruber Cleansorb Fabliane CS200FS – 172 tys. zł (cena wywoławcza)
- Spektroskop Ramana Renishaw – 27 tys. zł (cena wywoławcza)
Pomimo wyprzedawania wyposażenia Nano Carbon twierdzi, że nie przeszkadza to w dalszej działalności spółki, produkcji grafenu i jego sprzedaży. W tej sprawie Nano Carbon przesłał redakcji WP Tech poniższe oświadczenie:
"Spółka nie chyli się ku upadkowi (cokolwiek rozumie Pan pod tym pojęciem). Spółka ma zapewnioną stabilną bieżącą sytuację finansową. Spółka prowadzi sprzedaż grafenu realizując bieżące zamówienia składane przez nabywców, specyfika wytwarzania grafenu powoduje, iż produkt nie jest wytwarzany w ilościach „magazynowych”, ale wyłącznie na potrzeby zainteresowanych, którzy zamawiają produkt dostosowany do ich wymogów technologicznych".
Opinię, że spółka Nano Carbon wygląda jakby zwijała działaność, przedstawił "ojciec polskiego grafenu" dr Włodzimierz Strupiński w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.
Kluczowy element
Faktycznie Nano Carbon nie wyprzedała całego ekwipunku. Na kupca nadal czekają najdorższe elementu. Według informacji przesłanej przez spółkę Nano Carbon do WP Tech jedynie spektroskop Ramana został sprzedany. Spytaliśmy dr Strupińskiego, czy to element, który można pominąć przy produkcji cennego materiału.
- To podstawowe narzędzie do badania jakości wyprodukowanego grafenu - tłumaczy ekspert. - To ogromna szkoda, bo konkurencyjna hiszpańska firma - Graphenea - zaczynała od produkcji grafenu płatkowego, czyli wersji łatwiejszej w produkcji, tańszej i bardziej powszechnej. Nano Carbon robił lepszej jakości, ale i trudniejszy w produkcji grafen epitaksjalny - składał się z arkuszy nanoszonych na specjalne powłoki. Jestem właśnie na konferencji w Austrii i do każdego projektu, produktu czy badania grafen dostarczyli właśnie Hiszpanie.
Tymczasem Nano Carbon zapewnił, że produkcja i sprzedaż grafenu trwa, jednak nie mógł podzielić się z redakcją wynikami sprzedaży za 2018 rok.
Zapleczem naukowym i faktycznym miejscem powstania Nano Carbon jest Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych z Warszawy, jednak nie sprawuje nad nimi bezpośredniej kontroli. Właścicielem spółki jest natomiast Polska Grupa Zbrojeniowa i fundusz inwestycyjny KGHM TFI.
Justyna Mosoń, dyrektor departamentu komunikacji i marketingu w PGZ przesłała nam oświadczenie: "Priorytetem zarządu PGZ S.A. jest rachunek ekonomiczny i racjonalne zarządzanie kosztami, dlatego PGZ zaproponowała nową formułę prac nad technologią grafenu powierzchniowego. Z uwagi na fakt, że nie ma jeszcze technologii grafenowej gotowej do komercjalizacji i spółka Nano Carbon nie jest w stanie realizować postawionych przed nią zadań, na tym etapie niezbędne jest prowadzenie dalszych badań przez wyspecjalizowany instytut badawczy. PGZ S.A. analizuje możliwości wykorzystania grafenu powierzchniowego w swoich produktach, jednak kluczowe w tym przypadku jest uzyskanie ekonomicznie opłacanego sposobu jego wytwarzania. Realia rynkowe są takie, że grafen powierzchniowy nie znalazł jeszcze zastosowania w globalnym przemyśle na dużą skalę".
KHGM TFI nie komentuje działalności spółki.
"Polski grafen" rozwija się natomiast dzięki jednostkom naukowym. Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych są członkami konsorcjum Graphene Flagship - ogromnego, europejskiego projektu naukowego poświęconego rozwijaniu technologii wykorzystania grafenu. ITME dostarcza do programu inny dwuwymiarowy materiał - heksagonalny azotek boru, który wykorzystywany jest do badań.
- Niestety w Polsce nie ma absolutnie żadnego zainteresowania polityków promowaniem polskiego grafenu - mówi dr Strupiński. - Gdy kilka razy chodziłem do ministerstw z propozycjami projektów, to byłem odsyłany do lokalnych programów naukowych. To jest drobnica, która nic nie znaczy na arenie międzynarodowej.