Michał Woś vs Greenpeace. Sprawdzamy, kto ma rację w sprawie terenów leśnych w Polsce
W poniedziałek aktywiści Greenpeace'u rozwiesili wielki baner na budynku Ministerstwa Środowiska z napisem "Stop dewastacji! Czas na ochronę". Ale czy działacze mają rację i resort Wosia rzeczywiście niewystarczająco chroni polskie lasy? Zapytaliśmy eksperta.
04.08.2020 | aktual.: 04.08.2020 19:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyjaśnijmy najpierw, czego domaga się Greenpeace. Na stronie organizacji możemy znaleźć petycję zatytułowaną "Ratujmy stare lasy", w której znajdziemy ich główny postulat w tej sprawie – "wyłączenie z gospodarki leśnej 15 proc. polskich lasów".
Greenpeace twierdzi, że obecnie "w wielu najcenniejszych lasach Polski słychać ryk pił" a "w każdym zakątku kraju są stare lasy, które powinny być chronione, ale stopniowo przekształcane są w plantacje drzew".
Co na to minister Woś? Na akcję z banerem i zarzuty organizacji odpowiedział na Twitterze. Woś stwierdził, że "ostatnie 10 lat to wzrost zalesienia, o 25 proc. więcej drzew ponad stuletnich, a tereny całkowicie wyłączone z wycinek (m.in. rezerwaty) wynoszą 530 tys. ha (dla porównania Parki Narodowe to łącznie 317 tys. ha)". Źródłem tych liczb jest dołączona do jego tweeta grafika autorstwa Lasów Państwowych.
Jednak i te dane skontrowali aktywiści, pisząc, że "lesistość wzrasta w ostatnich latach minimalnie, starych, cennych lasów jest coraz mniej (więcej jest plantacji), w ponad stuletnich drzewostanach też prowadzi się wycinki, a prawdziwie chronione jest tylko 1,7 proc. lasów, czyli o wiele mniej niż deklarują LP".
Kto więc ma rację?
Wzrost zalesienia. Minimalny czy znaczący?
– W latach 2006-2015 rzeczywiście przybyło w Polsce 230 tys. ha lasów. Czyli powierzchnia terenów leśnych wzrosła o 2,5 proc. i wynosiła w 2015 roku 9 mln 230 tys. ha. Jednak według raportu o stanie lasów za rok 2018, pod jego koniec było to 9 mln 255 tys., a więc w ostatnich latach przybywa nam rocznie zaledwie kilka tys. ha. To niewielki wzrost – mówi WP Tech prof. dr hab. Bogdan Jaroszewicz, polski biolog, kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego, wieloletni wicedyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.
Biolog dodaje, że "w lipcu bieżącego roku w czasopiśmie Nature ukazała się praca, która mówi o wzroście ilości wycinanych lasów w Polsce o 58 proc. (średnia dla lat 2016-2018 w porównaniu do średniej z dziesięciolecia 2006-2015)". Według badania w naszym kraju wzrosła też o 34 proc. średnia wielkość zrębu (powierzchni pozbawionej drzew).
– Z punktu widzenia gospodarki leśnej te zręby okresowo pozbawione drzew są nadal "lasem". Ale jakim lasem? Czy tam mają szansę przeżyć cenne gatunki leśnych organizmów? Raczej nie. A więc rzeczywiście rośnie powierzchnia "lasów", a raczej upraw leśnych, ale jednocześnie wycinamy coraz więcej lasów dojrzałych, które dopiero miałyby szansę w przyszłości stać się cennymi z przyrodniczego punktu widzenia – wyjaśnia.
Zobacz także
"O 25 proc. więcej drzew ponad stuletnich" czy "starych, cennych lasów jest coraz mniej, a w ponad stuletnich drzewostanach też prowadzi się wycinki"
– Ministrowi chodziło o 25-proc. przyrost drzewostanów starszych niż sto lat, a nie drzew. Brzmi oszałamiająco. Ale to w rzeczywistości oznacza przyrost udziału starych drzewostanów z 11,2 na 14 proc. Część z nich jednak zapewne nie przedstawia wybitnej wartości przyrodniczej. Z drugiej strony Lasy Państwowe prowadzą wycinkę naprawdę przyrodniczo cennych drzewostanów m.in. na terenie proponowanego Turnickiego Parku Narodowego czy Mazurskiego Parku Narodowego – tłumaczy Jaroszewicz.
Ekspert podsumowuje, że "z jednej strony mamy więc całościowo więcej starych drzewostanów, a jednak ciągle wycinamy te najcenniejsze przyrodniczo. W takiej polityce nie ma nic racjonalnego".
Czytaj też: Świat ma sześć miesięcy, żeby zapobiec katastrofie klimatycznej – twierdzi ekspert z MAE
Ile lasów naprawdę chronimy
– Realną ochronę lasów gwarantują jedynie parki narodowe i rezerwaty przyrody. Rezerwaty to zaledwie 170 tys. ha i tyle właśnie z tych 530 tys., o których mówi minister, jest rzeczywiście chronione – mówi ekspert.
Dodając do tego parki narodowe, otrzymujemy 487 tys. ha., czyli ok. 5,5 proc. powierzchni lasów w Polsce (liczby podawane przez ministra stanowiłyby ok. 9,5 proc).
– Natomiast 1,7 proc. podawane przez Greenpeace odnosi się zapewne do obszarów ściśle chronionych. W tym przypadku uważam jednak, że nawet jeśli las nie jest objęty ochroną ścisłą, ale znajduje się w granicach parku narodowego lub rezerwatu przyrody, to jest to realna ochrona – tłumaczy nam Jaroszewicz.
Jak widać, prawda leży tutaj pośrodku.
Czy więc politykę Ministerstwa Środowiska można nazwać "dewastacją lasów"? Jaroszewicz stwierdza, że "w wielu miejscach zdecydowanie tak".
– Jeśli stare drzewostany na terenie postulowanego parku narodowego Turnickiego, Mazurskiego i innych zostaną wycięte i na ich miejsce posadzi się nowe uprawy, to z przyrodniczego punktu widzenia będzie to ich dewastacja – mówi.
Czy Greenpeace ma więc całkowitą rację? Według eksperta to zależy, na który aspekt konkretnie spojrzeć.
– Aktywiści słusznie protestują, choć w sposób nieuprawniony rozciągają opinię o degradacji lasów na wszystkie tereny leśne w Polsce. Minister mówi prawdę, że statystycznie mamy więcej ha upraw leśnych, ale w sposób nieuprawniony sugeruje, że można z tego powodu wycinać cenne starodrzewy. Jakości nie zastąpi się ilością – podsumowuje Jaroszewicz.