Mamy świetną wiadomość w temacie ACTA 2. O memy możemy być spokojni
Przeciwnicy ACTA 2 wynosili na sztandarach zwłaszcza jedną kwestię - blokadę samodzielnie tworzonych treści, w tym żartobliwych obrazków i memów. Już wiemy, że memy zostaną. Wyjaśnia to mecenas Milena Waloszek z kancelarii prawniczej Lawmore.
27.03.2019 | aktual.: 16.04.2019 15:48
"ACTA 2" staje się faktem. We wtorek Parlament Europejski przyjął nowe przepisy. Dyrektywa wskazuje państwom członkowskim m.in. jak mają działać w kwestii praw autorskich w internecie. Teraz po stronie krajów jest implementacja przepisów u siebie.
A co "ACTA 2" oznacza dla internautów? W ostatnich miesiącach protestowali oni w całej Europie. Na sztandarach nieśli hasła o cenzurze sieci czy smutnym końcu memów. O wyjaśnienie poprosiliśmy mec. Milenę Waloszek z kancelarii Lawmore.
Jakub Wątor, WP Tech: Co najbardziej dotknie zwykłego internautę w przypadku "ACTA2"?
Milena Waloszek: Zdecydowanie największe emocje wzbudzał artykuł 13. Dyrektywy. To on może mieć największy wpływ na osoby będące na co dzień użytkownikami platform internetowych oraz na samych właścicieli platform.
Więc co się stanie z moim "fejsem"?
Artykuł 13. wprowadza obowiązek filtrowania treści na platformach internetowych pod względem ich zgodności z prawem autorskim. Platformy typu Facebook będą miały prawo usunąć treść udostępnioną przez użytkownika, jeżeli będzie zachodziła obawa, że treść taka może naruszać prawa autorskie.
Przecież to już się dzieje.
No właśnie. Są już stosowane przecież rozwiązania, które pozwalają na usunięcie określonej treści, w przypadku gdy dochodzi do naruszenia praw autorskich. Co jest związane z tym, że akceptując regulaminy platformy, zobowiązujemy się, że nie będziemy dostarczali treści o charakterze bezprawnym, naruszającym prawa innych podmiotów. Sama zmiana na pewno nie jest więc całkowicie rewolucyjna.
Zobacz także
Ale do tej pory taki Facebook filtrował treści pod kątem zgodności ze swoim regulaminem, a nie z unijnym prawem. Trochę więc roboty będzie miał.
Kontrowersje, jakie pojawiły się w związku z Dyrektywą, sprowadzają się do tego, że filtrowanie takich treści będzie się odbywać się automatycznie. Np. poprzez wykorzystanie odpowiednich algorytmów.
Czyli istnieje duże ryzyko pomyłek?
Może dojść do sytuacji, w której platforma będzie usuwać takie treści w szerszym zakresie niż może się to okazać uzasadnione. Algorytm może przecież nie wykrywać, kiedy zachodzi przypadek parodii utworu (np. piosenki) albo dozwolonego prawem kolażu.
Tu chyba dochodzimy do memów, o które tak drżą internauci?
To akurat na pewno uszczęśliwi większość społeczeństwa. Otóż zakres Dyrektywy nie zablokuje możliwości udostępniania utworów celem krytykowania czy parodiowania, w związku z tym nie obejmie utworów takich jak np. memy.
Dyrektywa nie wpłynie również na umieszczenie treści na platformach edukacyjnych - takich jak Wikipedia - czy platformach typu Git-hub.
Mam wrażenie, że mamy do czynienia z burzą w szklance wody.
Generalnie sama dyrektywa nie wprowadza tak naprawdę nowych praw. To, co jest legalne nadal takie pozostanie i na odwrót. Celem jest ułatwienie egzekwowania twórcom praw, które i tak im przysługują.
I dodatkowe pieniądze dla twórców, mediów…
Wprowadzenie odpowiedzialności platform za treści użytkowników narzuca na platformę podpisanie umowy licencyjnej z właścicielem praw na treść podlegającą ochronie prawnoautorskiej. A obecnie osobie uprawnionej z tytułu praw autorskich nie przysługuje jakiekolwiek wynagrodzenie z tego tytułu, że jego treść zostanie udostępniona na określonej platformie. A więc to duża zmiana dla twórców.
To skąd te wszystkie protesty, demonstracje i panika?
Rozszerzenie odpowiedzialności platform internetowych może doprowadzić do absurdalnej sytuacji, gdzie platforma w ramach prewencyjnych działań będzie bezzasadnie blokować materiały użytkowników, tylko po to, żeby uniknąć ewentualnej odpowiedzialności.
Stąd też można odnieść wrażenie, że społeczeństwo podzieliło się w sprawie "ACTA2" w ten sposób, gdzie po stronie zwolenników Dyrektywy stoją artyści i twórcy, zaś po stronie przeciwników osoby działające w mediach i nowych technologiach.