Kryptowaluty z krowich odchodów? Kreatywny rolnik umie zarabiać
Kryptowaluty sporo kosztują, ale do ich wydobycia potrzeba dużo energii elektrycznej, która również kosztuje. A gdyby tak cyfrowe złoto wykopać przy czymś, co ze złotem ma niewiele wspólnego, na przykład krowie odchody? Ktoś już wpadł na ten pomysł.
Kryptowalutowe szaleństwo wciąż trwa w najlepsze. Sytuacja na rynku jest niestabilna, ekolodzy zwracają uwagę na ogromne ilości prądu, które zużywa się do wydobycia cyfrowych pieniędzy, Iran zakazuje wydobywania Bitcoinów ze względu na problemy z zasileniem miast. A jaką kontrę na to wszystko ma rolnik z Wielkiej Brytanii? No cóż, nieco śmierdzącą.
Philip Hughes wpadł na interesujący pomysł. W swoim gospodarstwie, które od wielu pokoleń prowadzi jego rodzina, postawił na produkcję metanu z krowich odchodów. Część energii, którą w ten sposób uzyskuje, zużywa na kopanie kryptowalut. Reszta zasila farmę oraz parking dla przyczep kempingowych.
Hughes skupił się na kopaniu Ethereum. Zaletą tej waluty jest dużo mniejszy pobór prądu w porównaniu do Bitcoina. Choć nadal są to ogromne ilości energii.
Co jeśli rynek kryptowalut się załamie?
Philip jest w pełni świadom tego, jak niestabilny jest rynek kryptowalut. Mówi, że jeśli ich kopanie przestanie się opłacać, znajdzie inny sposób na wykorzystanie swoich potężnych komputerów. Jedną z opcji, które go interesują, jest udostępnienie sprzętu w celu renderowania filmów animowanych.
Rolnik raczej nie przejmuje się przyszłością swojego sprzętu, gdyż jego zdaniem "łatwiej obsłużyć komputer niż stado krów czy owiec".