Koronawirus. Polskim szpitalom nadal brakuje prawie 2 mln masek i 150 tys. kombinezonów
Samoloty ze sprzętem ochronnym latają już regularnie z Chin do Polski. We wtorek gigantyczny An-225 wylądował w Warszawie z ponad 80 tonami masek, gogli i kombinezonów. Ale to kropla w morzu potrzeb. Nadal jednak brakuje ogromnych ilości środków ochronnych.
1,75 miliona półmasek filtracyjnych z filtrem FFP2 i FFP3 oraz 142 tysiące kombinezonów ochronnych potrzebują polskie szpitale, a to tylko część zapotrzebowania. Tak wynika z platformy internetowej wsparciedlaszpitala.pl, na której szpitale mogą zgłaszać się z prośbą o niezbędne zaopatrzenia, a firmy i osoby prywatne mogą je przekazywać.
Środki, które są nieraz tak uroczyście sprowadzane do Polski, trafiają przede wszystkim do jednoimiennych szpitali zakaźnych, czyli tych, które są najbardziej obciążone. Koronawirus jednak nie wybiera i atakuje wszystkie placówki tak samo, a te mniejsze nie mogą liczyć na tak dużą pomoc. Dlatego korzystają z dobroci i zaangażowania zwykłych Polaków i polskich firm.
Wykaz potrzeb na stronie wsparciedlaszpitala.pl budzi niepokój. Braki w zaopatrzeniu dotyczą prawie wszystkiego, od wymienionych półmasek filtracyjnych i kombinezonów ochronnych przez środki czystości i sprzęt do dezynsekcji po pościel i ubrania. Szpitalom brakuje nawet wody i ręczników papierowych.
Na ten problem zareagował Jakub Jasiczak, który jest jednym z twórców platformy Wsparcie Dla Szpitala łączącej potrzebujące szpitale z darczyńcami.
- W tym momencie mamy w systemie 254 szpitale - mówi Jakub Jasiczak, współtwórca platformy.
- Zapotrzebowanie na sprzęt zgłosiło 166, a kolejne 88 zrobi to w najbliższym czasie. Przez pierwsze 2 tygodnie naszej działalności sami szukaliśmy potrzebujących. Potem naszym partnerem została Polska Federacja Szpitali, co zwiększyło liczbę zgłoszeń. Od 2 tygodni już nie rekrutujemy, tylko szkolimy personel i wspieramy w obsłudze systemu. Ze swojej strony aktywizujemy też te placówki, które jeszcze nie zdążyły wypełnić listy potrzeb. W sumie 5-osobowy zespół wykonuje 20-30 telefonów do szpitali dziennie - dodaje Jasiczak.
Sytuacja zaczyna się poprawiać od momentu, gdy chińskie fabryki sprzętu ochronnego wznowiły pracę. Do Polski regularnie przylatują samoloty transportowe z maskami i kombinezonami na pokładzie. Największy samolot towarowy świata, An-225, który przyleciał do Warszawy w poniedziałek z Chin, przywiózł pomiędzy 80 a 100 ton materiałów ochronnych dla lekarzy. W tym znalazło się ponad milion półmasek filtracyjnych FFP2, ponad 200 tysięcy kombinezonów ochronnych oraz ok. 250 tys. przyłbic.
Według danych ze strony wsparciedlaszpitala.pl w tym momencie potrzebne jest: 930 tysięcy półmasek FFP3, 820 tysięcy półmasek FFP2 oraz 142 tysiące certyfikowanych kombinezonów ochronnych typu Tyvek w różnych rozmiarach. Liczby te są tak ogromne, bo sprzęt ochronny wykorzystywany przez medyków i lekarzy w pracy z osobami zakażonymi wirusem jest jednorazowy.
Warto przypomnieć, że w Polsce prawie w ogóle nie ma zakładów produkcyjnych, które wytwarzają profesjonalny sprzęt ochronny dla szpitali i jedyny ich źródłem jest import m.in. z Chin. Podczas przylotu do Polski samolotu An-225 premier Mateusz Morawiecki mówił wprawdzie o uruchomieniu produkcji 40 mln maseczek miesięcznie w naszym kraju, ale są to jednak maski niemedyczne, czyli nienadające się do wykorzystania w szpitalach.
Zapotrzebowanie na sprzęt ochronny jest prawdopodobnie jeszcze większe. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2018 roku w Polsce było 949 szpitali, co oznacza, że te, które zgłosi ły potrzebę pomocy przez portal wsparciedlaszpitala.pl, stanowią ok. 15 proc. całości. Może to oznaczać, że inne szpitale są już w pełni zaopatrzone lub że po prostu nie skorzystały jeszcze z portalu.
Oprócz nagłośnionego medialnie transportu na pokładzie An-225, do Polski regularnie przylatują inne transporty. MON chwalił się, że do Turcji po sprzęt poleciały wojskowe samoloty Casa, a we Wrocławiu lądował inny gigantyczny samolot An-124 Rusłan z dostawą środków ochronnych. W dostawy sprzętu ochronnego zaangażowali się też prywatni przedsiębiorcy, Monika Kulczyk przekazała 40 ton sprzętu. Ministerstwo Zdrowia ani Agencja Rezerw Materiałowych nie ujawniają jednak, ile łącznie sprzętu dociera do Polski, a ile jeszcze jest potrzebne.