Korea Południowa planuje budowę księżycowej bazy do 2045 r.
Gospodarka Korei Południowej od dawna jest synonimem najwyższego poziomu technologii użytkowych. Rzadziej kojarzymy ten kraj z branżą kosmiczną, choć Koreańczycy mają już nawet własny system rakiet nośnych. Teraz Korea Południowa wyznaczyła sobie bardzo ambitny cel - Księżyc.
Nasz naturalny satelita nie jest oczywiście celem samym w sobie, bo to już udało się osiągnąć Korei Południowej w grudniu 2022 r., gdy na orbitę Księżyca trafił orbiter Danuri. Pojazd zwany oficjalnie Korea Lunar Orbiter wyniosła w sierpniu tamtego roku rakieta SpaceX Falcon 9. Danuri wciąż obserwuje Księżyc, poruszając się po ciasnej orbicie biegunowej na wysokości jedynie 100 km nad powierzchnią Srebrnego Globu. To jednak tylko zaczątek szerszego planu eksploracji Księżyca, którego kolejnym kamieniem milowym będzie bezzałogowa misja w 2032 r. Wtedy na orbitę Księżyca trafi nie tylko orbiter, ale także lądownik i 20-kilogramowy łazik.
To ambitne wyzwanie, biorąc pod uwagę obecne niepowodzenia Japonii w umieszczeniu obiektu na powierzchni Księżyca (dwie próby zakończone nieudanym lądowaniem), ale też firm prywatnych (m.in. Intuitive Machines z USA). A koreańskie przedsięwzięcia kosmiczne, choć kierowane przede wszystkim przez rząd, należy traktować jako realizowane z aktywnym wsparciem sektora prywatnego. Na bezzałogowych misjach się nie skończy. Już dziś KASA (Koreańska Agencja Kosmiczna) planuje ekspansję załogową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rok 2045, gdy powstanie koreańska baza księżycowa
Księżyc jest obecnie celem załogowych wysiłków kilku państw. Oprócz USA i współpracujących z nimi państw, które są sygnatariuszami programu Artemis (zalicza się do nich także Polska), plany ekspansji człowieka na Księżycu w najbliższych dekadach mają także kraje azjatyckie. W tym Chiny, które mają własny program ILRS (International Lunar Research Station), wspierany przez Rosję, a także kilkanaście innych państw mniej przyjaźnie nastawionych do USA. Chiński program to ten, który obecnie stanowi najbardziej realną przeciwwagę dla programu Artemis. Również Indie ogłosiły własne plany budowy bazy Księżycowej do roku 2047. Koreańskie plany wpisują się w ten właśnie harmonogram, z rokiem 2045.
Budowa bazy księżycowej przez Koreę Południową, poprzedzona skonstruowaniem lądownika do 2040 r., nie ogranicza się jedynie do badań naukowych, ale też uwzględnia realizację celów gospodarczych, w tym związanych z eksploatacją potrzebnej wody i innych surowców z zasobów księżycowych. Dziś wiemy, że jest to możliwe, a kwestią bardziej jest nie jak, a kiedy to uda się zrobić.
Plany eksploracji Księżyca ogłoszone zostały przez KASA, czyli Koreańską Agencję Kosmiczną. Warto tu wspomnieć, że to instytucja utworzona w maju 2024 r. po to, by scentralizować kontrolę nad kosmicznymi wysiłkami tego państwa. Nie oznacza to jednak, że Korea Południowa jest dopiero na początku kosmicznej ścieżki. Utworzenie KASA to tylko formalność, gdyż już od 1989 r. rozwijany jest program kosmiczny pod kontrolą KARI, czyli Koreańskiego Instytutu Badań Kosmicznych. Wizję tego państwa jako potęgi kosmicznej w społeczeństwie umacniają także produkcje filmowe o typowo fabularnym charakterze, jak "Mroczna strona Księżyca" czy "Ciche morze".
Nie tylko Księżyc. Trzeba też wyszkolić astronautów
Harmonogram eksploracji kosmosu ogłoszony przez KASA jest jeszcze dość wstępny, nie padają tu jeszcze deklaracje w kwestii lotów załogowych. Pod tym względem Korea Południowa ma jeszcze sporo do nadrobienia. Dotychczas tylko jedna osoba z tego kraju, biotechnolożka Yi So-yeon, była w 2008 r. w kosmosie przez 11 dni. Obecnie na orbicie na pokładzie ISS przebywa z kolei pierwszy Amerykanin południowo-koreańskiego pochodzenia Jonny Kim.
Poza Księżycem, KASA chce obrać jako cel także Marsa (tu na pewno pierwsza misja około 2045 r. będzie bezzałogowa), ale też wybraną asteroidę. Z kolei do 2035 r. Koreańczycy planują także umieszczenie w tzw. punkcie L4, gdzie równoważą się siły grawitacji Słońca i Ziemi, obserwatorium słonecznego.