Koniec lasów, jakie znamy? Naukowcy alarmują: coraz częściej lasy nie odrastają
"Dotychczas żyliśmy w przeświadczeniu, że po pożarach lasy się odrodzą, ale coraz częściej tak się nie dzieje", ostrzega specjalistka w badaniu odradzania się środowiska naturalnego.
Camille Stevens-Rumann z Colorado State University w rozmowie z Guardian ostrzegła, że to mogą być ostatnie lata dla lasów, jakie znamy. Coraz częściej po różnego typu zaburzeniach, lasy nie odrastają, ostrzega ekspertka.
Specjalistka podkreśla, że są rejony świata, gdzie pożary lasów są potrzebne. Na zachodzie Ameryki Północnej mniejsze drzewa w nich giną, by zrobić miejsce dla innych; inne gatunki potrzebują pożarów, by uwalniać nasiona.
Jednak od 2013 roku uczona zauważa pewne niepokojące zjawisko, które potwierdza przeprowadzona przez nią analiza różnych miejsc Gór Skalistych. Z badań wynika, że ok. 30 proc. lasów, które spłonęły od 2000 roku, nie zaczęło się odradzać, a miejsca drzew zajmują krzewy.
Inne badania, przeprowadzone w 2019 roku, na które powołuje się Guardian, wskazuje, że do 2050 w wyniku zmian klimatycznych w Górach Skalistych może nie odrodzić się 15 proc. lasów pochłoniętych przez pożary.
Międzynarodowy zespół naukowców opublikował w 2020 roku kolejne badania, które wskazują, że taki sam los może czekać lasy w Kanadzie i południowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych do 2100 roku.
- Teraz jest dobry czas, by zwiedzić nasze parki narodowe z ich wielkimi drzewami. To może być ostatni moment na to, zanim znikną - powiedział Nate McDowell z Pacific Northwest National Laboratory. Zdaniem eksperta za ok. 30 lat w USA może zniknąć połowa drzew iglastych.
Koniec lasów, jakie znamy?
Jednak problem nie dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Eksperci zwracają uwagę, że podobne zmiany obserwuje się w Amazonii i na Syberii. Mniej narażone są lasy w strefie umiarkowanej, ale i one zaczynają wykazywać niepokojące objawy. Możliwe więc, że w najbliższych latach polskie lasy również będą przeżywać kryzys.
Już pierwszy raport IPCC z 1990 roku wskazywał na zagrożenie, jakim jest masowe wymieranie drzew. Specjaliści podkreślają jednak, że nie oznacza to końca lasów w ogóle - zamiast tego zmienią się, a część gatunków występujących na danych obszarach zniknie.
Największy problem obecnie naukowcy zauważają w parkach narodowych Kalifornii, gdzie od 2010 roku zginęło 129 mln drzew. Na południu gór Sierra Nevada zniknęła niemal połowa lasów. Ale problem jest widoczny na całym świecie - nawet w lasach strefy umiarkowanej znikają co najmniej 2-krotnie szybciej niż kilka dekad temu.
Z kolei w Amazonii doszło do wydłużenia pory suchej i znacznego zmniejszenia opadów w niektórych jej regionach. To zaś powoduje wymieranie drzew lubiących wilgoć, ale sprzyja tym, które lepiej radzą sobie w czasie suszy. Zmiany klimatyczne połączone z wycinką lasów mogą doprowadzić do przemiany dużej części lasów w sawannę, ostrzegają badacze.
Niepokojące sygnały dochodzą również z Europy. W 2018 roku rząd Niemiec musiał zalesić ok. 2500 km2 lasów. Jednak eksperci ostrzegają, że plan masowego sadzenia drzew może nie przynieść oczekiwanych korzyści. Wskazują, że klimat zmienił się na tyle, że nowe drzewa mogą nie wyrosnąć.
Większość gatunków drzew nie znika całkowicie, a przenosi się na północ. Niestety nie rozwiązuje to problemu, ponieważ przy tak szybko następujących zmianach klimatycznych, drzewa mogą nie mieć wystarczająco czasu, by zastąpić wymarłe lasy.