Kochamy nihilistyczne memy. To jedyny sposób, by zapomnieć o strasznej rzeczywistości
"Moje pokolenie będzie znane z dwóch rzeczy: memów i pragnienia śmierci". Żadne hasło nie oddaje tak dobrze nastroju panującego wśród przedstawicieli generacji "Y". Nihilizm, sarkazm i cynizm to powszechne słowa w internecie młodych
"Igreki" i każdy urodzony po 1985 roku pokochali absurdyzm – nurt filozoficzny, który zakłada, cóż… absurdalność egzystencji. Wszystko co robimy, nasze próby zrozumienia otaczającego świata i walka o sens jest z góry skazana na porażkę, bo życie samo w sobie jest bezcelowe. To zresztą koncepcja stara jak świat, wyrażona w antycznym micie o Syzyfie.
Byt określa świadomość
Dlaczego o tym piszę? Bo ta koncepcja jest kluczowa, by zrozumieć, co bawi współczesne pokolenie dwudziestokilkulatków. Zamiast zaśmiewania się na nocy kabaretowej z "chłopa przebranego za babę", wolimy obejrzeć "Ricka i Morty’ego" bądź netfliksowego "Bojacka Horsemana" – komediowe animacji, w których rdzeniu znajdują się najbardziej podstawowe lęki i pytania człowieka o jego miejsce, cel i sens życia.
Podobnie jest w internecie. Facebookowe fanpejdże z nihilistycznymi memami mają nawet po dwa miliony polubień. Takie frazy jak "eat spaghetti to forgetti your regretti" czy "more espresso – less depresso" weszły już do internetowego socjolektu na stałe.
Na Youtubie zaś można bez problemu znaleźć filmiki z jedzenia środków czyszczących (niesławne Tide Pods), bądź żartowania z picia wybielacza, który był zresztą prekursorem pysznie wyglądających, ale zabójczych detergentów.
Dalej jednak nie padła odpowiedź na pytanie – dlaczego? Dlaczego lubujemy się w tak ciężkim poczuciu humoru? Intrygującą odpowiedź prezentuje Deidre Olsen w swoim tekście dla portalu Salon.
Każde pokolenie, które weszło na tę absurdalną ścieżkę humoru, było rozczarowane rzeczywistością, jaką żyją. Dadaiści, którzy wystawiali pisuary w muzeach, byli zmęczeni kapitalizmem, nacjonalizmem oraz okrucieństwem Wielkiej Wojny. Po horrorze drugiej wojny światowej, zapotrzebowanie na eskapistyczne poczucie humoru również wzrosło.
Olsen nakreśla ciekawą paralelę – im bardziej społeczeństwo rozczarowane tym, co dookoła, tym chętniej oddaje się w objęcia absurdyzmu. Za oceanem młodzi ludzie mają swoje problemy – kredyt studencki, którego łączna wartość przekroczyła już trylion dolarów, zanikanie klasy średniej, rosnąca popularność neonazizmu tworzą aurę niepewności, która potrzebuje ujścia. A jeśli obietnice rozwoju i szczęśliwego życia okazały się fałszem, potrzeba ucieczki od rzeczywistości się wzmaga.
Doświadczenie pokoleniowe
Zeitgest amerykańskich "igreków" można przenieść również na nasz grunt. Ba, ogólne poczcie bezsensu, wyrażonego w kulturze, jest doświadczaniem transgranicznym. Naszemu pokoleniu również mówiono, że po 1989 roku wszystkie strzałki idą w górę i będzie żyć się coraz lepiej. Zamiast tego mamy rosnące nierówności społeczne, elastyczny rynek pracy, gdzie pozycja pracowników jest bardzo słaba i własne problemy ze swoimi nacjonalistami.
Pokolenie, które wygrało w transformacyjnej loterii, kreśliło nam przepiękny obraz, które rzeczywistość brutalnie zweryfikowała.
Mówiąc o pokoleniach, nie trudno zauważyć, że milenialsi są bodaj najbardziej znienawidzeni. Oskarżani o złą kulturę pracy, niewłaściwe wybory konsumenckie (i "zabijanie" całych branż), nielojalność i bezczelność. Najpierw byli zapewniani, że będą żyć w najlepszych z możliwych czasów, tylko po to, by zostać kozłem ofiarnym w mediach.
Wspomniałem na początku o Syzyfie. Nieprzypadkowo. W słynnym eseju Alberta camusa, "Mit Zysyfa", pada bowiem zdanie: "trzeba wyobrażać sobie Syzyfa szczęśliwym”. Cierpienie tego bohatera przypomina bowiem ludzkie życie - absurdalne, repetetywne i pozbawione sensu. Ale można znaleźć w walce z bezsensem szczęście, a zrozumienie, że życie to absurd, daje nam siłę do podjęcia rękawicy.
Memy można potraktować właśnie jako próbę oswojenia się z tym życiem. Ludzie nie chcą tak naprawdę popełnić samobójstwa, tylko oswoić ten trudny, ale nieunikniony temat, jakim jest los. A takie wątpliwości zawsze pojawiają się, kiedy czasy są niepewne.
Egzystencjalne memy można również traktować jako doświadczenie pokoleniowe. "Igreki", oszukani i z poczuciem krzywdy, łączą się w bólu, udostępniając kolejny obrazek, na którym żartują z beznadziejności swojej sytuacji. W końcu świadomość, że nie jest się samemu, zawsze przynosi jakieś ukojenie.