Kiepskie wyniki finansowe Boeinga. Linie nie chcą 737 Max
W I kw. 2019 r. zyski Boeinga spadły o ponad 20 proc. Przedstawiciele wprost wskazują przyczyny problemu: katastrofy dwóch 737 Max, które istotnie osłabiły zaufanie linii lotniczych i pasażerów do amerykańskiego producenta.
- Skupiamy się na bezpieczeństwie, przywróceniu modelu 737 Max do lotów, odbudowie zaufania klientów, organów regulacyjnych i opinii publicznej - mówi dyrektor generalny Boeinga, Dennis Muilenburg.
Niemniej firma nie chce zarazem prognozować całkowitych zysków na rok 2019, wskazując na "niepewność co do czasu i warunków powrotu 737 Max na trasy".
Jak wynika z opublikowanego w środę raportu, w I kw. 2019 r. zysk podstawowy Boeinga wyniósł 1,98 mld dol. W analogicznym okresie roku 2018 było to 2,51 mld. Czyli mowa tu o spadku rzędu 21 proc. Przychód z liniowych samolotów pasażerskich to z kolei 11,8 mln, a więc około 9 proc. mniej niż przed rokiem.
Zobacz też: Z rękawa prosto do salonu. Tak mieszka John Travolta
Nie chcą 737 Max
Na początku miesiąca Boeing poinformował o zmniejszeniu produkcji modelu 737 Max z 52 do 42 sztuk miesięcznie. W marcu, po raz pierwszy od 2012 r., nie wpłynęło ani jedno zamówienie linii lotnicznej na samolot z serii 737.
A na tym nie koniec, gdyż przedsiębiorstwo zmaga się nie tylko z istotnym spadkiem sprzedaży, ale także dodatkowymi kosztami. Cały czas pracuje nad aktualizacją systemu MCAS, obwinionego za katastrofy lotów Lion Air i Ethiopian Airlines. Ponoć z tego właśnie powodu odbyto już 135 lotów testowych.
Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy 737 Max wróci do regularnej służby, więc trudno się dziwić przewoźnikom, że go nie chcą.
Dwie katastrofy
Przypomnijmy, 29 października 2018 r. o godz. 0:20 czasu polskiego lot Lion Air 610 startuje z Dżakarty. 13 min później kilkumiesięczna maszyna wpada do Morza Jawajskiego, zabijając 189 osób. Sytuacja powtarza się 10 marca 2019 r. Tym razem rejsowy lot z Addis Abeby do Nairobi, Ethiopian Airlines 302, kończy się tragicznie o godz. 6:44 czasu polskiego, po zaledwie 6 minutach. Ginie 157 osób. Oba obsługują najnowsze Boeingi 737 Max.
Niedługo potem regulatorzy uziemiają wszystkie 737 Max. Komisja śledcza stwierdza, że winę za obie tragedie ponosi wadliwie działający system zapobiegający przeciągnięciu (utracie siły nośnej). Boeing rozpoczyna prace nad poprawką do oprogramowania. Ale samoloty po dziś dzień pozostają na ziemi, a firma traci zaufanie.