Jaka przyszłość czeka Bałtyk? Przed naszym morzem wciąż stoi wiele wyzwań
Profesor Lech Kotwicki z Polskiej Akademii Nauk (PAN) zwraca uwagę na fakt, że mimo oznak ożywienia Morza Bałtyckiego w ostatnich dekadach, wciąż obserwuje się tam niepokojące zjawiska. Zauważa, że powiększają się obszary beztlenowe, zjawisko zakwitania sinic staje się coraz bardziej intensywne, a prace inżynieryjne prowadzone pod powierzchnią wód przyczyniają się do uwolnienia toksyn z dna morza, które następnie mogą dostać się do łańcucha pokarmowego.
25.09.2023 | aktual.: 25.09.2023 19:59
Dr hab. Lech Kotwicki jest wybitnym naukowcem z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie. Jego obszar badań obejmuje różne aspekty ekologii morskiej, takie jak ekosystemy przybrzeżne, fauna morska, a także wpływ turystyki na strefę przybrzeżną. Podczas rozmowy z serwisem Nauka w Polsce na temat obecnej kondycji Bałtyku, profesor Kotwicki podkreślił, że jest to temat o wielu aspektach i wymaga szerokiego spojrzenia.
Bałtyk ma przed sobą wiele wyzwań
"Jakiś czas temu wydawało mi się, że idziemy w bardzo dobrym kierunku. Po latach 70. i 80., kiedy z Bałtykiem było bardzo źle, gdy zamykano plaże ze względu na jakość wód kąpieliskowych - zaczęliśmy obserwować redukcję dopływu zanieczyszczeń, w tym - powodujących przeżyźnienie, tzw. biogenów. Duże znaczenie miała transformacja ustrojowa takich krajów jak Polska. Odrodziły się podwodne łąki, które pozwalają na rozwój licznych organizmów i dają im schronienie. Powróciły niektóre gatunki, o których uważano, że wyginęły. Dobrze to widać np. w Zatoce Puckiej – na odrodzonych łąkach można już spotkać coraz więcej ryb, np. spokrewnione z konikiem morskim, objęte ścisłą ochroną gatunkową iglicznie i wężynki" - powiedział ekspert.
Prof. Kotwicki zwrócił uwagę, że raport zajmującej się Bałtykiem Komisji Helsińskiej, której zalecenia Polska stara się wdrażać, pokazuje, że zakładane wcześniej cele nie zostały osiągnięte. Jego zdaniem dużą rolę odgrywa tutaj to, że Bałtyk to akwen praktycznie zamknięty, a przez cieśniny duńskie następuje minimalna wymiana wody. Dodatkowo duże zagrożenie stanowi dla niego eutrofizacja, czyli przeżyźnienie. Chodzi tutaj m.in. o dostawanie się do wody duże ilości związków odżywczych bogatych w azot i fosfor. Pochodzą one przede wszystkim z pól uprawnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejnym problemem jest naruszanie osadów na morskim dnie, ponieważ odkłada się w nich wiele zanieczyszczeń. Jego skala jest jedna uzależniona od intensywności prac, mających wpływ na ten osad. Prof. Kotwicki wspomina również, że stan Bałtyku jest związany z klimatem. Oddziałuje na niego m.in. systematyczny wzrost średnich temperatur. Morzu szkodzą również podwodny hałas i związki trujące. Ich przykładem są np. związki wyciekające z broni chemicznej, która wciąż zalega na dni Bałtyku.
W związku z istniejącymi problemami, jaka będzie przyszłości naszego morza w perspektywie 10, 20, a nawet 50 lat? Czy nadal będziemy mogli w nim pływać, czy poławiać ryby? Czy życie w Bałtyku będzie trwało? Profesor Kotwicki odpowiada na te pytania: "Jednoznacznie stwierdzam, że tak. Nadal będziemy mogli cieszyć się Bałtykiem, ale wiele zależy od nas samych".
Prof. Kotwicki zwraca też uwagę na to, że wiele modeli naukowych wskazuje na duże znaczenie naszych przyszłych działań, zarówno na poziomie lokalnym, jak i globalnym, zwłaszcza tych związanych z klimatem. "Rozważane są różne scenariusze. Niezależnie od wariantu, zachodzące już teraz w Bałtyku zmiany trudno będzie szybko wyhamować, więc życie w nim będzie trwało, ale się na pewno zmieni" - mówi naukowiec.
"Jeśli chodzi o Morze Bałtyckie, ale też inne akweny i tereny, przemawia do mnie idea nieżyjącego już, amerykańskiego biologia Edwarda Wilsona. Twierdził, że jeśli naturze odda się ok. 50 proc. przestrzeni – to ona się sama odrodzi" - podkreślił prof. Kotwicki. Dodał: - "myślę, że wystarczy nawet 30 proc. Skorzystają na tym także ludzie".