Głosują nawet w kosmosie. To nie takie proste zadanie
Uprawnionych do oddania głosu w wyborach prezydenckich USA w 2024 r. jest ponad 240 mln osób. Choć zdecydowana większość z nich przebywa obecnie na Ziemi, jest kilka osób, które w dniu głosowania znajdują się… w kosmosie. Oni również mogą zagłosować – i wcale nie muszą po to wracać na planetę.
W USA rozstrzygnie się, kto zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Odpowiedź na to pytanie przyniosą wyniki głosowania, w którym udział wezmą miliony uprawnionych osób. Co jednak z tymi, którzy podczas tego sądnego dla USA dnia znajdują się w kosmosie?
Czworo astronautów głosuje w kosmosie
Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) znajduje się obecnie czworo astronautów NASA: Don Pettit, Nick Hague, Butch Wilmore i Sunita Williams. Jeszcze we wrześniu Williams mówiła, że głosowanie "to bardzo ważny obowiązek, który mamy jako obywatele USA", jednak w jakiś sposób ten obowiązek należy spełnić, a w kosmosie – jak może się wydawać – nie istnieją odpowiednie warunki, aby oddać głos.
Okazuje się jednak, że nawet przebywając ok. 400 km nad powierzchnią Ziemi astronauci mogą bez przeszkód zagłosować. Jak to w ogóle możliwe? Astronauci musieli wcześniej wypełnić odpowiedni wniosek Federal Postcard Applications (FPCA), jednak z dużym wyprzedzeniem zrobiła to najprawdopodobniej tylko część osób przebywających na ISS. Przypomnijmy, że Williams i Wilmore mieli wrócić wcześniej na Ziemię (i tutaj zagłosować), jednak kłopoty Starlinera wymusiły zmianę planów, a dwójka Amerykanów musiała zostać dłużej w kosmosie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wypełnionych wnioskach astronauci – zgodnie z ustawą uchwaloną w 1997 r. przez USA – mogą wpisać jako swoje miejsce zamieszkania niską orbitę okołoziemską. Przebywający w przestrzeni kosmicznej Amerykanie otrzymują zaszyfrowane karty wyborcze na komputery znajdujące się na ISS. Kiedy zainteresowani oddadzą głos, pliki są przekazywane do satelity, skąd następnie trafiają do stacji naziemnej. W dalszej kolejności zaszyfrowane karty (już na Ziemi) stacja przekazuje do bazy NASA w Houston, a na końcu – do komisji wyborczej.
Głosowanie z kosmosu jest swego rodzaju formą głosowania korespondencyjnego, jednak droga, którą muszą pokonać karty z oddanymi przez astronautów głosami – jest nieco bardziej skomplikowana, bo ma swój początek kilkaset kilometrów nad Ziemią.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski