Globalne ocieplenie kontra alkohol. Ulubione trunki zagrożone

Globalne ocieplenie kontra alkohol. Ulubione trunki zagrożone

Globalne ocieplenie kontra alkohol. Ulubione trunki zagrożone
Adam Bednarek
04.05.2020 14:37, aktualizacja: 05.05.2020 11:26

Wyższe ceny, a nawet brak ulubionych trunków na półkach. Tak globalne ocieplenie może wpłynąć na produkcję alkoholu.

Niemieccy winiarze po raz pierwszy od lat nie mogli wyprodukować lodowego wina - informował Guardian. Ten wyjątkowy trunek powstaje w specjalnych warunkach. Minimalna temperatura do zbioru to kilka stopni na minusie. Sęk w tym, że takich mrozów nie było - w winiarskich regionach miniona zima była ciepła.

Wino lodowe już teraz są limitowanym i drogim specjałem, a coraz wyższe średnie temperatury sprawiają, że w najbliższym czasie mogą stać się jeszcze większym rarytasem. Teoretycznie to strata dla niewielkiej grupy, ale nie cieszcie się zbyt wcześnie. Globalne ocieplenie może dotknąć każdego smakosza.

Duża temperatura = inne wino

Jak wyliczyli badacze, wzrost średniej globalnej temperatury o 2 stopnie Celsjusza mógłby skutkować stratą 56 proc. upraw wszystkich winnic na świecie. A w przypadku wzrostu o 4 stopnie nawet 85 proc. Daleka przyszłość? Wcale nie - efekty odczuwamy dziś.

Już w 2018 roku winiarze zmuszeni byli wcześniej rozpoczynać zbiory, bo winogrona dojrzewały zbyt szybko. Ich wczesne dojrzewanie we Włoszech ma wpływ na smak - są mniej kwaśne, za to bardziej słodkie. Z kolei Hiszpanie zwracają uwagę, że rosnąca temperatura sprawia, że wina mają większą zawartość alkoholu. O ile niektórych ta wiadomość pozornie może ucieszyć, tak smakosze narzekać będą na ich ciężkość. Mówiąc wprost, ulubiony trunek już niebawem może smakować inaczej - lub po prostu gorzej.

Nie brakuje opinii, że w dłuższym okresie wzrost temperatury przełoży się np. na utratę wspaniałego stylu czerwonych burgundów.

Ale ocieplający się klimat to nie tylko wyższa temperatura. Winiarze muszą radzić sobie z wcześniej rzadziej występującymi zjawiskami, jak np. gradobicia, które przed laty nie należały do częstych. Obfite opady gradu to oczywiście duże szkody dla wszelkich upraw.

Tracimy tradycję

"Nic nie może przecież wiecznie trwać" - powie ktoś i stwierdzi, że skoro jedni stracą możliwość uprawy winorośli, to inni ją zyskają. Wszak w innym miejscu na globie klimat się ociepli. Taki pogląd, oprócz tego, że niesprawiedliwy, bo przekreśla wina wraz z wiekami tradycji, upraszcza sprawę.

Owszem, niektórzy najbogatsi wytwórcy wina rzeczywiście już skupują ziemię w miejscach, gdzie dziś uprawa jest niemożliwa, ale za pół wieku coś będzie dało się zrobić. Tyle że dostosowanie się do nowych warunków jest nie tylko kosztowne, ale też po prostu trudne.

Nie tylko winiarze mają powody do zmartwień. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w 2018 roku prognozowali, że branża piwowarska najdotkliwiej doświadczy zmian klimatycznych. A to dlatego, że susza i fale upałów szkodzą uprawom jęczmienia. Tymczasem aż 17 proc. światowej uprawy tego zboża wykorzystywane jest w produkcji piwa.

- Z naszych badań wynika, że na skutek poważnych zmian klimatycznych w najbardziej suchych i gorących latach produkcja piwa spadnie o około 16 proc. Jest to porównywalne do ilości piwa wypijanego na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Zmiany klimatu i wzrost cen mogą sprawić, że w przyszłości piwo będzie poza zasięgiem milionów ludzi na całym świecie - tłumaczy prof. Nathan Mueller, jeden z autorów badania.

Susza niszczy chmiel

Nawet jeśli prognozy okażą się przesadzone, to i tak widzimy, że sytuacja łatwa nie jest. I to nie tylko z powodu jęczmienia. Już rok temu w Polsce chmielarze zwracali na problem suszy. Ta sprawiła, że plony były znacznie niższe niż planowano. Już wiemy, że tegoroczna susza zaczęła się wyjątkowo wcześnie. Kłopoty z produkcją przetną się też z problemami, będącymi efektem pandemii - jak utrudniona sprzedaż.

Globalne ocieplenie da znać o sobie tym, którzy piją whisky. Szczególnie tą najsłynniejszą - torfową. Przez wzrost temperatury torfowiska wysychają, przez co niektóre destylarnie z Wielkiej Brytanii zmuszone zostały do rezygnacji z produkcji torfowej whisky.

"Globalne ocieplenie mnie nie dotyczy" - niestety wciąż mówi tak zbyt wiele osób. Pewnie będą tego żałować, gdy za jakiś czas zabraknie ich ulubionego trunku w sklepie lub też jego cena znacząco wzrośnie. Tyle że na takie refleksje może być już za późno. I fakt, że nie będzie się czego napić, w pogrążonym w kryzysie świecie może być najmniejszym zmartwieniem.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)