Fałszywy certyfikat szczepień. Handlują nim na Facebooku
W mediach społecznościowych pojawiają się ogłoszenia, w których osobom niezaszczepionym oferowane są certyfikaty szczepień, wymagane m.in. przy wjeździe na terytorium danych państw. Zarówno wystawienie, jak i zakup takiego dokumentu jest przestępstwem, za które mogą grozić poważne konsekwencje. Chętnych nie odstrasza jednak nawet wysoka cena fałszywego certyfikatu.
O procederze donosi serwis Spider’s Web. Jak się okazuje, certyfikat bez przyjęcia szczepionki można otrzymać nawet u lekarza. Serwis – powołując się na zaufane źródło – wspomina o medyku, który za taką "usługę" inkasuje jednorazowo 1500 zł.
Za wystawianie fałszywego dokumentu lekarz może nie tylko trafić za kratki, ale stracić również prawo do wykonywania zawodu. Spider’s Web zwraca uwagę, że przy kontroli certyfikat nie będzie wzbudzał żadnych podejrzeń, gdyż został wystawiony przez uprawnioną do tego osobę.
Serwis postanowił sprawdzić, czy wspomniana historia lekarza nie jest odosobnionym przypadkiem. Niestety, okazało się, że w grupach na Facebooku roi się od "ofert" sprzedaży fałszywego certyfikatu oraz zapytań o możliwość jego zakupu.
Duże zainteresowanie "produktem" jest oczywiście – jak słusznie zauważa Spider’s Web – pożywką dla internetowych oszustów. Można podejrzewać, że w niektórych przypadkach osoba oferująca wystawienie dokumentu zniknie zaraz po otrzymaniu pieniędzy. Są jednak tacy, którzy zapewniają bezpieczeństwo transakcji oraz proponują dalszą komunikację za pośrednictwem komunikatora Signal.
Handel fałszywkami kwitnie w dark webie
Proceder handlu fałszywymi certyfikatami jest obecny nie tylko w Polsce. W dark webie można kupić zarówno dokumenty, jak i szczepionki przeciw COVID-19. Cena certyfikatu oscyluje w granicach 110-130 euro (od ok. 501 do 592 zł). Koszt dowodu szczepień w USA wynosi natomiast ok. 200 dolarów (ok. 767 zł).
Niedawno włoska policja rozbiła system jednego z gangów, który handlował certyfikatami, wykorzystując do tego szyfrowany komunikator Telegram. Funkcjonariusze przekazali, że udało im się znaleźć kilka podrobionych dokumentów, a kilku nabywców pochodziło spoza krajów Unii Europejskiej.
Gian Luca Berruti, szef wydziału ds. cyberprzestępczości w Mediolanie przekazał Agencji Reutera, że zarówno kupującym, jak i sprzedawcom grozi sześć lat więzienia za oszustwo i posługiwanie się fałszywymi dokumentami.