FA‑50 dla Polski. Umowa na 48 lekkich samolotów bojowych podpisana
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mariusz Błaszczak zatwierdził umowy wykonawcze na dostawy koreańskich samolotów FA-50 dla Wojska Polskiego. Minister obrony narodowej podkreślił: "Mamy świadomość, że dalsze wykorzystywanie posowieckiego sprzętu nie ma żadnych perspektyw. FA-50 to będzie skok generacyjny". Wyjaśniamy, co to za maszyny i jakie mają możliwości.
W 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego zatwierdzono umowy wykonawcze na dostawy koreańskich, lekkich samolotów bojowych FA–50 dla Wojska Polskiego. Jak informuje Ministerstwo Obrony Narodowej, do Polski trafi łącznie "48 samolotów FA-50 i ich spolonizowanej wersji rozwojowej FA-50PL wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym, zapasem amunicji oraz wsparciem technicznym producenta".
FA-50 dla Polski
Samoloty w konfiguracji analogicznej do zamawianej przez Siły Powietrzne Republiki Korei trafią do Polski w drugiej połowie 2023 roku. Na 36 maszyn w spolonizowanej wersji trzeba będzie trochę poczekać. Ich dostawy rozpoczną się w 2025 r. i zostaną zrealizowane do końca 2028 r. W Polsce uruchomione zostanie też centrum serwisowe samolotów FA-50PL, które najprawdopodobniej zacznie działać w 2026 r.
Stare samoloty zostaną zastąpione nowoczesnymi samolotami FA-50 - to będzie skok generacyjny. FA-50 są z tej samej generacji, co F-16, to będzie znaczące wzmocnienie polskich Sił Powietrznych.
FA-50 Fighting Eagle to południowokoreański lekki dwuosobowy samolot bojowy, który jak wyjaśniał już Łukasz Michalik, jest rozwojowym wariantem samolotu szkolnego T-50 Golden Eagle, a "jego charakterystyka przypomina inne, używane już przez polskie lotnictwo maszyny, czyli samoloty M-346 Master/Bielik, eksploatowane w Polsce jako samoloty szkolne".
Maszyna produkowana przez Korea Aerospace Industries (KAI), oparta na naddźwiękowej zaawansowanej platformie treningowej T-50, jest oferowana jako niedrogi i wydajny naddźwiękowy lekki samolot bojowy (ang. light combat aircraft, LCA). Prace nad nim ruszyły w 1997 r., prototypy ujrzały światło dzienne w 2006 r., a FA-50 oblatano w 2011 r.
FA-50 ma długość 13,14 m, wysokość 4,82 m i rozpiętość skrzydeł 9,45 m. Masa własna samolotu to 6,47 t, a maksymalna masa, z jaką może on startować, to 12,3 t. Maszyna może przenosić do 4,5 t uzbrojenia, w tym samonaprowadzające pociski rakietowe klasy powietrze-ziemia AGM-65 Maverick (AGM), bomby lotnicze ogólnego przeznaczenia Mk-82 czy kierowane pociski rakietowe powietrze–powietrze AIM-9 Sidewinder. Jej stałe uzbrojenie stanowi napędowe, 3-lufowe działko General Dynamics A-50.
Maszyna napędzana silnikiem turbowentylatorowym General Electric F404-GE-102 może latać z maksymalną prędkością 1,5 Ma (około 1837,5 km/godz.). Wyposażono ją m.in. w szklany kokpit, wyświetlacz head-up, systemy sterowania lotem obejmujące cyfrowy fly-by-wire, inercyjny system nawigacji/globalny system pozycjonowania oraz system identyfikacji przyjaciela lub wroga (IFF).
Jak zaznaczył Łukasz Michalik, "samoloty tego typu nie mogą jednak być traktowane jako odpowiednik czy zamiennik maszyn wielozadaniowych – to ich tańsze i prostsze uzupełnienie". Można jednak uznać, że będą stanowiły cenne wzmocnienie polskiego lotnictwa. Zwłaszcza, że w przypadku potencjalnego konfliktu zbrojnego, mogą przydać się do atakowania różnych, mniej wymagających celów powietrznych i lądowych.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski