Czy antywirus jest do czegoś potrzebny? Czy warto go w ogóle zainstalować?
26.07.2016 12:52, aktual.: 13.10.2016 15:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiele osób uważa, że oprogramowanie antywirusowe nie jest im do niczego potrzebne. Twierdzą, że używają tylko legalnych programów, odwiedzają wyłącznie bezpieczne strony internetowe, a ich komputer i tak jest chroniony przez wbudowane w system operacyjny zabezpieczenia. Przez lata narosło wokół tego temu wiele mitów.
Jednym z koronnych argumentów przeciwników oprogramowania antywirusowego jest przekonanie, że nie jest ono potrzebne w sytuacji, w której odwiedzane są tylko zaufane strony internetowe. Jednak w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak „bezpieczna strona”. W czasach ataków _ cross-site _ (polegających na osadzaniu w treści atakowanej strony internetowej fragmentu złośliwego kodu), infekcję można złapać w tle, podczas przeglądania pozornie „sprawdzonej” strony. Co ciekawe, strony zawierające pornografię, uznawane za najgroźniejsze źródło infekcji, są jednymi z bezpieczniejszych miejsc w sieci – wyprzedzają np. strony o tematyce religijnej (potwierdzają to badania m.in. _ Symanteca _).
Drugim argumentem, z którym często można się spotkać, jest przekonanie, że antywirusów nie potrzebujemy, ponieważ jesteśmy w stanie samodzielnie rozpoznać moment zainfekowania komputera i usunąć zagrożenie. Niestety, często nie wiemy, że nasz system został zainfekowany. Dziś mamy do czynienia z ogromnymi liczbami infekcji (szacuje się, że dziennie powstaje prawie 200 000 nowych wirusów), wykonującymi tak przeróżne zadania, że często nie są one identyfikowane i traktowane jak typowe szkodniki. Niewinna, nowa ikonka w oknie przeglądarki, która tylko wyświetla prognozę pogody, w tle może zbierać twoje hasła i loginy. Częstym przypadkiem jest wykorzystywanie naszych komputerów w sieciach _ botnet _. Zainfekowany komputer bez oprogramowania antywirusowego nie zasygnalizuje tego faktu, a w tle część jego mocy obliczeniowej jest wykorzystywana dla celów cyberprzestępców - np. twoja maszyna może atakować jakąś stronę www ogromną liczbą zapytań. Takich komputerów zombie są tysiące - ogromny botnet _ Zeus _
jest chyba najlepszym przykładem –. bez wiedzy użytkowników zainfekował on ponad 4,5 mln komputerów na całym świecie.
Wzrost liczby zagrożeń i wyrafinowanych, szkodliwych programów jest szybszy niż kiedykolwiek wcześniej. Cyberprzestępcy dysponują potężnym arsenałem narzędzi i metod atakowania, a na dodatek ich nadrzędną motywacją jest zarabianie pieniędzy i przeznaczają na to ogromne nakłady.
Oczywiście producenci systemów operacyjnych starają się nieustannie zwiększać ochronę, jednak to człowiek będzie zawsze najsłabszym ogniwem w łańcuchu bezpieczeństwa i bez wyspecjalizowanej ochrony, takie zabezpieczenia po prostu nie są wystarczające. Pokazuje to np. wzrost liczby prób infekcji szkodnikami z rodziny _ ransomware _, które blokują dostęp do danych i żądają zapłacenia okupu. Tylko w Polsce produkty jednego podmiotu (Kaspersky) zablokowały w okresie kwiecień 2015 - marzec 2016 próby infekcji takimi szkodliwymi programami u ponad 11 tysięcy użytkowników. Na całym świecie liczba ta wyniosła ponad 2 miliony. Bez skutecznej ochrony antywirusowej ogromna rzesza użytkowników najprawdopodobniej straciłaby swoje dane, a w wielu przypadkach także pieniądze.
- Skuteczny antywirus jest nieco jak ubezpieczenie AC samochodu. Można pomyśleć: „po co mam płacić więcej, skoro mogę jeździć bezpiecznie i spokojnie - poruszam się przecież jedynie na krótkich dystansach. Do tego mieszkam w bezpiecznej okolicy i mam zamykany garaż, więc auta nikt mi nie ukradnie ”. W wielu przypadkach faktycznie może tak być, ale przecież nie płacimy za ubezpieczenie z myślą, że z niego skorzystamy. Płacimy, by zabezpieczyć się na ewentualność zdarzeń, których nie przewidzimy i o których nie myślimy w każdej chwili każdego dnia. Tak samo jest z antywirusem, tyle że w przypadku komputerów i internetu potencjalnych zagrożeń jest nieporównywalnie więcej –. komentuje Piotr Kupczyk, specjalista do spraw bezpieczeństwa w Kaspersky Lab Polska.
Nie wolno też popadać w przesadę – więcej, nie znaczy lepiej. Nigdy nie powinieneś używać więcej niż jednego programu antywirusowego. Kolokwialnie mówiąc, programy będą się „gryzły”, a to spowoduje lawinę problemów w komputerze. Najbardziej widocznym będzie ogromne spowolnienie pracy systemu. Będzie to miało również wpływ na funkcjonowanie innych aplikacji.
Kolejnym mitem, w który wierzy wiele osób, jest stwierdzenie, że na smartfonie nie jest potrzebny antywirus. To jedna z największych bzdur i spore zagrożenie. Czasy, gdy infekcje dotykały tylko komputerów, minęły wraz z pierwszymi systemami operacyjnymi dla urządzeń przenośnych. Już pierwsze wersje systemu Symbian były podatne na ataki. Obecnie liczba nowych infekcji kierowanych na najpopularniejszy mobilny system – Android – wynosi od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy dziennie. Poza tym antywirusy dla urządzeń przenośnych zawierają często dodatkowe, pomocne aplikacje - blokowanie spamu, usługi kopii zapasowej w chmurze czy lokalizacji zgubionego/skradzionego telefonu.
„Po co mi antywirus w smartfonie” to stwierdzenie podobne do „Nie potrzebuje zarejestrować swojego numeru na kartę”, czyli karty SIM. Niby nic się zmienia i telefon działa, jednak w razie utraty karty SIM zostajemy na lodzie i nikt nam nie pomoże – nie będziemy mogli nawet otrzymać duplikatu. Rejestracja numeru na kartę to też element dbania o nasze bezpieczeństwo. Obecnie w związku z tzw. ustawą antyterrorystyczną operatorzy wprowadzili mnóstwo zachęt i promocji, z których możemy skorzystać. Przykładowo, w Orange dostaniemy 10 GB internetu i 1000 minut do wszystkich sieci za sam fakt zarejestrowania numeru.