Cztery objawy koronawirusa naraz? Ekspert: wykazuje je niewielki odsetek chorych
Niewielki odsetek zakażonych koronawirusem wykazuje cztery objawy choroby zapisane w rozporządzeniu MZ: gorączkę, duszność, kaszel oraz utratę węchu lub smaku. Natomiast łatwo będzie symulować, że się te warunki spełnia - komentuje ekspert.
02.10.2020 10:31
- Zaledwie ok. 20 proc. pacjentów z koronawirusem obserwuje u siebie utratę węchu lub smaku. A pozostałe objawy łącznie: kaszel, gorączkę i duszność będzie mieć jeszcze mniejszy odsetek tej części pacjentów - wyjaśnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową specjalista chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr hab. n. med. Ernest Kuchar.
Wystąpienie u pacjenta wszystkich tych symptomów jest niezbędne do tego, aby lekarz rodzinny zlecił test na COVID-19, również w ramach teleporadady. Zapisy te znalazły się w nowelizacji rozporządzenia Ministra Zdrowia i obowiązują od 9 września 2020 roku.
- Obawiam się, że z jednej strony niewielki odsetek zakażonych pacjentów będzie spełniał naraz cztery warunki przewidziane w rozporządzeniu. A z drugiej strony w zasadzie każdy pacjent będzie mógł symulować, że spełnia te warunki. Po prostu powie lekarzowi, że tego typu dolegliwości u niego występują - mówi dr Kuchar w rozmowie z PAP.
Ekspert wyjaśnia, że wszystkie wymienione objawy, poza gorączką, mają charakter subiektywny. Zwraca też uwagę na to, że kaszel, duszności czy utrata węchu to symptomy, które pacjenci będą mogli opisać lekarzowi przez telefon, aby uzyskać dostęp do testu.
- Trudno mi zrozumieć, jakie racjonalne przesłanki stały za tego typu rozporządzeniem, ale obawiam się, że sprawi ono, że cała praca będzie przerzucona na izby przyjęć szpitali zakaźnych - komentuje ekspert. - Sensownie byłoby, gdyby lekarz rodzinny pomagał pacjentom, którzy przechodzą zakażenie koronawirusem łagodnie. Wystarczyłoby ich poddać samoizolacji i leczyć objawowo. Pacjentów z objawami alarmowymi - a tym objawem jest duszność - trzeba jednak już kierować do szpitala. Nie bardzo widzę, po co wydłużać drogę do szpitala oraz narażać lekarza rodzinnego na kontakt z takimi pacjentami - dodaje.
Od początku wybuchu pandemii, w Polsce zdiagnozowano ponad 95 tys. przypadków choroby COVID-19. W wyniku przegranej walki z infekcją zmarło już 2 570 osób.