Czas to najcenniejsza waluta. Jak sieci społecznościowe polują na naszą uwagę?

Nie ma już chyba nikogo, kto wierzyłby w darmowość internetowych usług. To, że płacimy za nie danymi, jest oczywistością. Problem polega na tym, że na danych się nie kończy.

Czas to najcenniejsza waluta. Jak sieci społecznościowe polują na naszą uwagę?
Źródło zdjęć: © iStock.com
Łukasz Michalik

05.08.2019 12:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co jest najcenniejszą walutą w Sieci? Sądząc po pozorach moglibyśmy stwierdzić, że są to informacje. Nasze dane, zbierane zewsząd i pod każdą postacią, stały się fundamentem potęgi serwisów takich, jak Facebook, Google czy Amazon.

Jako użytkownicy jesteśmy zasobem, z powodzeniem eksploatowanym przez firmy, potrafiące zmienić ogromne zbiory naszych danych w sukces finansowy.

Dla niektórych – sądzą po niezliczonych, prowadzonych w Sieci dyskusjach i komentarzach – ten prosty fakt wciąż bywa trudny do zaakceptowania. Jest jednak jeszcze jeden problem. Przekonanie o tym, że za usługi płacimy naszymi danymi jest tylko częściowo trafne.

Płacimy nie tylko danymi

Dane w zamian za usługi – to dzisiaj oczywistość, standard niewarty refleksji. Staromodny podział na życie publiczne i prywatne bywa dziś luksusem, na który mogą pozwolić sobie nieliczni, a cyberkorpy śmiało sięgają po kolejny zasób: nasz czas. I mają w tym potężnych sprzymierzeńców – nas samych.

Obraz
© Komorkomania.pl

O to, dlaczego tak chętnie oddajemy to, co mamy najcenniejszego, zapytałem psychologa i psychoterapeutę, Pawła Pasztyłę. – Istnieje koncepcja metabolizmu informacyjnego, przebodźcowania. Obecnie, mając tak wiele bodźców wokół, istnieje pokusa wycofania się z interakcji z otoczeniem. Wycofując się z relacji, możemy uciekać w sieci społecznościowe. Tam stajemy się biernym obserwatorem, ale zamiast odpocząć, jeszcze bardziej obciążamy swój mózg.

Łatanie deficytów

W praktyce sieć społecznościowa – obojętnie, czy będzie to Facebook, czy cokolwiek innego – działa jak samonapędzająca się maszyna. Daje nam złudzenie kontroli – zarówno nad interakcjami, jak i nad tworzeniem własnego obrazu w oczach innych.

Jak zauważa psycholog, jesteśmy istotami społecznymi, potrzebującymi akceptacji. Tę łatwiej uzyskać w Sieci, niż na Facebooku – ktoś zaczepiający ludzi na ulicy z prośbą o wyrazy aprobaty, będzie uznany za dziwaka. Takie samo zachowanie w sieci społecznościowej nie budzi zdziwienia, pozwalając na łatwe uzupełnianie deficytów uwagi czy społecznego uznania.

Pułapka na uwagę

Co więcej, nie czeka po prostu na naszą uwagę, ale aktywnie o nią zabiega. Spójrzcie na ekran smartfonu – nie ma tam rzeczy przypadkowych. Kolory i wzory na ikonach aplikacji są dobrane tak, by przyciągać uwagę. Tę samą funkcję pełnią powiadomienia i oznaczenia, pokazujące np. nieprzeczytane wiadomości.

Obraz
© 123RF

To, zazwyczaj, nie ukłon w stronę użytkownika i chęć ułatwienia mu życia, ale skuteczna pułapka zastawiona na nasz czas. Bodziec, który ma zasiać w nas przekonanie, że gdzieś tam coś nam umyka, czeka na załatwienie, wymaga z naszej strony działania. Nabieramy się na to każdego dnia. Tym bardziej, że – o ile poświęciliśmy czasu na bardzo precyzyjne zdefiniowanie docierających do nas powiadomień – większość z nich dotyczy wydarzeń o nikłym znaczeniu.

Z punktu widzenia cyberkorpu to bez znaczenia. Liczy się fakt, że naszą uwagę udało się przykuć na kilka chwil dłużej. To zwiększa szanse na pokazanie nam ofert zakupowych, reklam, zachęcenie do różnych, absorbujących interakcji. Doba ma tylko 24 godziny, więc walka o zagarnięcie jak największego jej fragmentu jest bezpardonowa.

Niech technologia pracuje dla nas

Warto odnieść się tu do sposobu, w jaki od lat projektuje się interfejsy o krytycznym znaczeniu, jak choćby kokpity samolotów – mówi Paweł Pasztyła. - Jeśli coś miga czy jaskrawo świeci, natychmiast zwraca naszą uwagę. Kolor i jego zmiana działają na nas na poziomie neuronalnym.

Obecnie w taki sposób o naszą uwagę zabiegają wszyscy, warto zatem nieco utrudnić im zadanie. Zrobiłem to w prosty sposób – zmieniając interfejs smartfona na czarno-biały. Telefon stracił nieco na użyteczności, ale efekt okazał się wymierny: w skali tygodnia było to ponad 40 minut. O tyle mniej czasu spędziłem przed ekranem.

Bezcenna waluta

Na pozór to niewiele, ale warto pamiętać, że czas jest walutą bezcenną. Dla nas, śmiertelników, jest przecież zasobem nieodnawialnym. Można myśleć, że za smartfon czy telewizor płacimy po prostu pieniędzmi, ale to wygodna iluzja. W rzeczywistości płacimy naszym czasem.

Obraz
© Pixabay.com

Tym koniecznym na zarobienie wymaganej kwoty, ale również tym, który poświęciliśmy na zdobycie wykształcenia czy doświadczenia, pozwalającego nam na zarabianie. 6 tys. za smartfon brzmi niewinnie? Warto zmienić kwotę na czas, potrzebny na jej zdobycie.

Na co warto poświęcić czas?

Właściwe pytanie o wartość nabierze wówczas zupełnie innego wyrazu: czy nowa, elektroniczna zabawka naprawdę jest warta miesiąca naszego życia? I jak wiele naszego czasu warta jest informacja, że dziecko niewidzianych od lat znajomych zaczęło chodzić, kolega z podstawówki ma nowy samochód, a pies tej dziewczyny z pracy, której imienia ciągle zapominamy, uroczo aportuje rzuconą piłkę?

Wielkie i małe koncerny już dawno zabrały nam nasze dane. Tylko od nas zależy, czy będą w stanie zabrać nam również nasz czas. Pamiętajmy, że mamy go niewiele i warto dzielić się nim rozważnie.

Komentarze (0)