Ciemna strona emoji. Używanie ich świadczy o mniejszym autorytecie i władzy
Komunikując się między sobą w sieci, często bez większego zastanowienia wrzucamy do tekstu emotikony. Mamy do wyboru ponad 2 tys. obrazków i jedno jest pewne – powinniśmy unikać używania ich w środowisku pracy lub biznesu.
Badanie przeprowadzone przez dr Elinor Amit i prof. Shaia Danzigera z instytutu Coller School of Management na Uniwersytecie w Tel Awiwie wykazało, że pracownicy i pracodawcy, którzy używają obrazków i emoji w swoich e-mailach lub komunikatorach są postrzegani jako mniej wpływowi niż ci, którzy używają wyłącznie słów. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie "Organizational Behavior and Human Decision Processes".
"Dzisiaj wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do komunikowania się za pomocą obrazów, a sieci społecznościowe sprawiają, że jest to łatwe i przyjemne" – stwierdzają naukowcy. "Nasze odkrycia wywołują jednak sygnał ostrzegawczy: w niektórych sytuacjach, zwłaszcza w środowisku pracy lub biznesowym. Taka praktyka może być kosztowna, ponieważ sygnalizuje słabość" – podkreślają.
Słowa górują nad obrazkami
W badaniu uczestnicy sprawdzali reakcje innych ochotników na komunikaty słowne i obrazkowe w różnych kontekstach. We wszystkich eksperymentach respondenci przypisywali większą wpływowość osobie, która wybrała werbalną, a nie wizualną reprezentację komunikatu.
"Dlaczego obrazki sygnalizują, że nadawca ma niską władzę? Badania pokazują, że komunikaty wizualne są często interpretowane jako sygnał pragnienia bliskości społecznej. Odrębna część badań pokazuje, że osoby mniej wpływowe pragną bliskości społecznej bardziej niż osoby wpływowe" – wyjaśnia dr Amit. "W związku z tym sygnalizowanie, że chciałoby się uzyskać bliskość społeczną za pomocą obrazów, w gruncie rzeczy sygnalizuje, że jest się mniej wpływowym".
Specjaliści ustalili, że emotikony i inne formy komunikacji cyfrowej w miejscu pracy mogą wpływać na relacje, prowadząc do problemów z morale i powodując skargi wewnętrzne, nawet jeśli te nigdy nie trafiają do sądu. Ich zdaniem kłopoty może sprawiać również fakt, że emoji są podatne na nieporozumienia i mogą być różnie postrzegane przez konkretne osoby. Co więcej, sądy uznały emoji za szczególnie istotne przy analizie "dotkliwego lub wszechobecnego" aspektu roszczeń o molestowanie.