Bundeswehra wybrała HK416
Po wielu trudach i dramatycznych zwrotach akcji rodem z opery mydlanej Bundeswehra wreszcie doczekała się nowego karabinka. Zaskoczenia nie było, wygrał wieloletni dostawca domu i dworu (Haus- und Hofflieferant) niemieckich sił zbrojnych – Heckler & Koch. Nowym Basiswaffe System Sturmgewehr (system broni podstawowej karabinek szturmowy) został HK416 A8. Decyzję ogłosiły komisje obrony i finansów Bundestagu.
Zielone światło od parlamentu otwiera drogę do negocjacji między ministerstwem obrony a Heckler & Koch. Rozmowy będą musiały przebiegać szubko, bowiem według dotychczasowych planów ostateczna weryfikacja ma zostać przeprowadzona w latach 2023–2024, a dostawy pierwszych seryjnych karabinków mają ruszyć w roku 2025. Całość dostaw ma być zrealizowana do roku 2031.
HK416 nie będzie zupełną nowością dla Bundeswehry. Karabinków tego typu w wersji A7 używają od roku 2017 – pod oznaczaniem G95K – jednostki specjalne. HK416 A8 zostanie zamówiony w dwóch wersjach, z lufą o długości 16,5 cala (420 milimetrów) i 14 cali (356 milimetrów). Otrzymają one odpowiednio oznaczenia G95A1 i G95KA1. Minimalne potrzeby Bundeswehry oceniane są na 13 929 G95A1 i 3104 G95KA1. Ogólne zapotrzebowanie wynosi jednak do 118 718 karabinków wraz szynami Picatinny, celownikami optycznymi i noktowizyjnymi, dwójnogami, laserowymi wskaźnikami celu i tak dalej. Dokonano już nawet wyboru celownika optycznego. Zwycięzcą został oferowany przez Leonardo ELCAN Specter DR 1-4x, aczkolwiek umowy jeszcze nie podpisano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karabinki mają być dostarczane w oparciu o umowę ramową, której łączna wartość może osiągnąć 273,3 miliona euro. Niemieckie ministerstwo obrony planuje zachować G95 w służbie do roku 2051. Koszty eksploatacji przez ten okres szacowane są na 171 milionów euro. Resort liczy się także z dalszymi kosztami związanymi z modernizacją symulatorów szkoleniowych i zaczepów do mocowania broni w pojazdach na około 80,5 miliona euro.
Przypomnijmy w tym miejscu, że HK416 A7 został wybrany przez Francję na następcę karabinka FAMAS. Tym samym decyzja Bundeswehry to znaczny krok w kierunku integracji sił zbrojnych obu krajów, zdecydowanie tańszy, mniej problematyczny i o lata wyprzedzający wdrożenie czołgu MGCS i systemu walki powietrznej FCAS.
Epopeja poszukiwań nowego karabinku dla Bundeswehry ruszyła w roku 2015, gdy ówczesna minister obrony Ursula von der Leyen, obecnie przewodnicząca Komisji Europejskiej, poinformowała o takim zamiarze. O problemach z G36 media informowały wówczas od kilku lat, w czerwcu 2014 roku ministerstwo obrony nawet wstrzymało kolejne zamówienia. Podczas misji w Afganistanie niemieccy żołnierze zaobserwowali, że w wysokich temperaturach karabinek traci celność. Później powiązano to z długotrwałym prowadzeniem intensywnego ognia. Sprawa zakończyła się w sądzie, gdzie H&K wygrał z rządem.
Przetarg jednak ruszył i od początku towarzyszyły mu skandale. Szybko okazało się, że nieujawnione wymagania postawione przez Bundeswehrę były tak wysokie, iż żaden ze zgłoszonych karabinków nie przeszedł testów. Dodatkowo przetargiem zainteresowała się Federalna Izba Obrachunkowa, odpowiednik NIK-u, której uwagę zwróciły wojskowe procedury i ryzyko anulowania postępowania w wypadku fiaska kolejnej tury prób. Koszt dodatkowych testów szacowano na co najmniej 750 tysięcy euro. Z kolei zakup 120 tysięcy, a w perspektywie nawet 167 tysięcy karabinków miał kosztować niemieckiego podatnika około 250 milionów euro, a przy uwzględnieniu dodatkowych akcesoriów, takich jak celowniki, cena mógł wzrosnąć nawet do 400 milionów. Jak widać, kwoty te zostały już przekroczone, a łączny koszt kupna blisko 120 tysięcy karabinków wraz z urządzeniami dodatkowymi szacowany jest obecnie na 656,5 miliona euro.
H&K postanowił wykorzystać przetargowe niejasności i wątpliwości na swoją korzyść. W ofercie pojawił się karabinek HK433, promowany jako broń łącząca zalety G36 i HK416, a przy tym tańsza. We wrześniu 2020 roku ogłoszono jednak wyniki przetargu i ku powszechnemu zaskoczeniu zwycięzcą został MK556, oferowany przez firmę Haenel. Heckler & Koch zaskarżył przetarg. Skandal zataczał jednak coraz szersze kręgi.
Najwięcej kontrowersji budziła sytuacja Haenela. Media zastanawiały się, jak firma zatrudniająca kilkanaście osób może sprostać zamówieniu na ponad 100 tysięcy karabinków. Jeszcze więcej wątpliwości powodowała sytuacja prawna przedsiębiorstwa. Haenel jest częścią Merkel Jagd- und Sportwaffen, grupy zrzeszającej producentów broni z Turyngii. Sama Merkel Gruppe jest natomiast spółką zależną EDGE Group, państwowego koncernu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Z kolei w skład EDGE wchodzi Caracal International, producent CAR 816, podstawowego karabinku automatycznego sił zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich i pierwowzoru MK556.
Zaledwie dwa tygodnie po ogłoszeniu wyników postępowanie anulowano. Na powierzchnię wypłynęła wówczas możliwość naruszenia praw patentowych należących do Heckler & Koch i amerykańskiego producenta magazynków Magpul Industries. W przypadku praw własności intelektualnej firmy z Oberndorfu miało chodzić o zabezpieczenia umożliwiające strzelanie z broni po wyciągnięciu jej z wody (over the beach).
Na początku marca ubiegłego roku niemieckie ministerstwo obrony wykluczyło Haenla z wznowionego postępowania, odmówiło jednak podania szczegółów. Procesy o naruszenie praw patentowych cały czas trwają. Tym samym realnie na placu boju pozostał tylko Heckler & Koch, a walka rozegrała się pomiędzy HK416 i HK433. Ostatecznie Bundeswehra podjęła zachowawczą decyzję o wyborze broni już produkowanej, sprawdzonej w walce i używanej przez sojuszników.
Paweł Behrendt, redaktor Konflikty.pl