"Białe plamy", czyli gdzie trudno o stałe łącze dalej są w Polsce. To jednak nic złego
Czy wiecie, że w Polsce dalej istnieje wysokie zapotrzebowanie na internet stacjonarny? Wystarczy spojrzeć na ogólnie dostępną mapę i widzimy, że w Łódzkiem, Kieleckiem i Podlaskiem mieszkańcom najbardziej brakuje tej usługi. W 2017 roku w kraju w Środkowej Europie, będącego członkiem UE, mogą występować "białe plamy"? Prawda jest bardziej skomplikowana. I paradoksalnie, dobrze świadczy o naszym zaawansowaniu.
Stałe łącze takie niezbędne?
Jaka jest penetrowalność internetu stacjonarnego w naszym kraju? Według raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej z 2016 roku, nasycenie usługami stacjonarnego dostępu do internetu wynosiło w naszym kraju 19 proc. To o ponad połowę mniej od Holandii, lidera rankingu, którego na nasycenie plasowało się na poziomie 43 proc.
Łącznie do UKE zapotrzebowanie na internet stacjonarny zgłoszono 33 384 razy. Najwięcej w trzech województwach - łódzkim, kieleckim i podlaskim. Dlaczego akurat w tych trzech? Postanowiłem się dowiedzieć.
Cytaj także: Wielkie nadzieje. Ministerstwo Cyfryzacji ma realną szansę na cyfrową rewolucję w szkołach
Zadzwoniłem do urzędu wojewódzkiego w Łodzi. Po przekazaniu mojej sprawy urzędnikowi, zostałem skierowany do innego działu. Odpowiedź była rozczarowująca.
– Nie zbieramy informacji tego typu. Zapotrzebowanie zgłasza się do UKE, nie na poziomie wojewódzkim. To nawet nie przechodzi przez nasz urząd – powiedział mi urzędnik, a ja zastanawiałem się, co dalej zrobić.
Skoro mapa pojawiła się na stronie UKE, postanowiłem zapytać się u źródeł, dlaczego akurat w tych konkretnych województwach występuje tak wysokie zapotrzebowanie. Na to pytanie odpowiedziała mi Klaudia Kieliszczyk.
Mapa zgłoszonego zapotrzebowania na internet stacjonarny
– Mapa popytu to narzędzie, które skierowane jest do dwóch grup, czyli społeczeństwa oraz operatorów – wytłumaczyła Kieliszczyk. – Pierwszym umożliwia zgłoszenie zapotrzebowania na internet stacjonarny, natomiast przedsiębiorcy mają "ułatwioną" drogę do analizy, na którym obszarze jest największa potrzeba inwestycji. To narzędzie ułatwia dialog pomiędzy konsumentem a operatorem. UKE nie ma informacji, dlaczego w 3 województwach liczba zgłoszeń jest większa niż w pozostałych.
Czytaj także:Informatyka? Dodatkowe godziny do etatu. Pod względem wiedzy nauczycieli jest już gorzej
Mobilny ogarnia kraj
Dlaczego w ogóle o to pytam? Zastanowiło mnie, jak szkoły odnajdą się w tej rzeczywistości. W końcu marzenia o cyfryzacji młodego pokolenia dość trudno wyobrazić sobie bez dostępu do stałego łącza. Tyle że zajęciach dla najmłodszych mają docelowo odbywać się bez komputera. A Ministerstwo Cyfryzacji do 2019 roku połączy wszystkie szkoły internetem szerokopasmowym, m.in. dzięki prywatnym podwykonawcom.
Ale te same firmy nie garną się do tego, by podpinać do sieci miejsca, w których zgłoszono zapotrzebowanie na internet stacjonarny. Rozwiązanie okazuje się banalne, co tłumaczy mi Krzysztof Zieliński z firmy badawczej Gemius.
– Powód jest prosty: pieniądze. Dynamiczny rozwój infrastruktury LTE w Polsce oznacza, że dostarczenie internetu po kablu jest po prostu nieopłacalne, bo taka infrastruktura jest zbyt droga. To tak zwany problem ostatniej mili: mamy sieć szkieletową, od której doprowadzenie światłowodu na jedno osiedle może okazać się zbyt kosztowne – wyjaśnia Zieliński. – Rodzi się pytanie: czy takie rozwiązanie się opłaci, jeśli tylko połowa mieszkańców zdecyduje się na stałe łącze. Biznesowo się to nie kalkuluje dostawcy, chyba że jest to sponsorowane przez Unię. Z tego zresztą powodu, paradoksalnie, w "Polsce B", może być lepszy internet stacjonarny właśnie z powodu dotacji.
Firmom nie kalkulują się osiedla, ale szkoły to już zupełnie inna bajka – w końcu Orange Polska nie podłączy 4,5 tys. szkół w naszym kraju do światłowodu za uścisk dłoni i wdzięczność najmłodszych. Rynkowa logika jest tutaj naprawdę prosta – jeśli coś można zrobić przy wsparciu państwa i jego środków, to na pewno będzie korzystniejsze niż podpięcie do światłowodu nowego osiedla. Bo jest jeszcze jeden haczyk: ze światłowodu mogą korzystać też inni operatorzy. A to oznacza, że ten, który wyłożył z własnej kieszeni pieniądze na jego podciągnięcie, nie ma gwarantowanego monopolu na danym obszarze.
Co zatem obojętność wobec internetu stacjonarnego mówi o Polsce? Zieliński kreśli przede mną bardzo pozytywną wizję.
– To może nawet świadczyć o naszym zaawansowaniu technicznym, bo przeskoczyliśmy internet stacjonarny i przeszliśmy od razu do LTE – argumentuje przedstawiciel Gemiusa. – Wiadomo oczywiście, że stałe łącze ma swoje zalety, zwłaszcza kiedy korzystamy sporo ze streamingu, ale światłowód opłaca się doprowadzać tylko do nowych osiedli i dużych ośrodków miejskich. Stare osiedla to zazwyczaj stara siła nabywcza. Zresztą, proszę sobie porównać mapy UKE do zasięgu BTS. Po co ludziom stałe łącze, jak mają świetny zasięg?
Skorzystałem z propozycji Zielińskiego i cóż, mapa zasięgu sieci LTE w Polsce wyjaśnia bardzo wiele.
Zasięg LTE jednego z operatorów
Pojawia się zatem pytanie: dlaczego nie korzystać z LTE w szkołach? Są one przecież zazwyczaj objęte zasięgiem sieci i dzieci już mają mobilny internet w swoich telefonach. Jednak nie wszystkie, a tworzenie równych szans, choćby w dostępie do sieci w szkole, powinno być istotną częścią edukacyjnej misji. Po drugie, jak już wspominał Zieliński, korzystanie ze streamingu i potencjalnie większe obciążenie sieci niż w gospodarstwie domowym przemawia jednak za zamontowaniem światłowodu. Nie mówiąc o tym, że ta technologia dopiero się rozwija – wraz z mijającym latami, jej przepustowość będzie rosła. A to jest bardzo dobry znak, bo szkoły nie pozostaną w tyle, jeśli chodzi i połączenie z internetem.
Czytaj także: "Zwyciężać zaczną ci, którzy po prostu poświęcą na trening więcej tysięcy mozolnych i nudnych godzin". E-sport w szkołach
Białe plamy zazwyczaj kojarzą się z czymś nieodkrytym lub zacofanym, co potrzebuje skatalogowania i zewnętrznej interwencji. Paradoksalnie, białe plamy internetu stacjonarnego w Polsce nie muszą być niczym złym. Przeciwnie, nie ma się czym martwić. A światłowód przyda się najmłodszym w ich szkołach.