Wielkie nadzieje. Ministerstwo Cyfryzacji ma realną szansę na cyfrową rewolucję w szkołach

Wielkie nadzieje. Ministerstwo Cyfryzacji ma realną szansę na cyfrową rewolucję w szkołach

Wielkie nadzieje. Ministerstwo Cyfryzacji ma realną szansę na cyfrową rewolucję w szkołach
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Grzegorz Burtan
01.09.2017 16:09, aktualizacja: 01.09.2017 16:45

Ministerstwo Edukacji Narodowej prognozuje, że 4 września naukę rozpocznie 2 667 799 uczniów klas I-VII. Dla niektórych będą to powroty do znanych już szkolnych murów, młodsi zaś rozpoczną swoją pierwszą poważną przygodę z edukacją. Także z tą cyfrową. Nowa podstawa programowa zakłada naukę informatyki już od najmłodszych lat. Pytanie tylko na czym?

Analogowe realia
Urszula Stępień, dyrektorka Zespołu Szkół w Czarnej (woj. Podkarpackie), w rozmowie ze mną do tematu zajęć informatyki podchodzi z pewną dozą powściągliwości.

– Nauka programowania w mojej szkole będzie się odbywać tak, jak wszystkie przedmioty, czyli zgodnie z Podstawą Programową. Jednak zajęcia te będą realizowane z wykorzystaniem przestarzałego sprzętu, który jest sukcesywnie uzupełniany. Jako pedagodzy zdajemy sobie sprawę, że absolwenci nie staną się "programistami", ale być może poszerzą się ich kompetencje – komentuje.

Statystyki dla polskich szkół nie są niestety łaskawe. Przede wszystkim co siódma placówka nie posiada dostępu do internetu. W co trzeciej natomiast połączenie jest tak wolne, że nie pozwala na sprawnie korzystanie z zasobów sieci.
W ramach programu „100 mega na 100-lecie” do 2019 roku wszystkie szkoły w Polsce będą miały dostęp do szybkiego internetu o przepustowości 100 MB. Ponad 30 tysięcy placówek zostanie włączona do Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE), m.in. dzięki sieci Orange, która porozumiała się z Ministerstwem Cyfryzacji. W ramach umowy operator podłączy ponad 4,5 tysiąca szkół do sieci światłowodowej.

Dobrze mieć możliwości korzystania z szybkiego internetu. Pozostaje jednak postawione wyżej pytanie na jakim sprzęcie. Eksperci ostrzegają, że wiele szkół posiada urządzenia z czasów projektów MEN realizowanych w latach 2004-2008. W skrócie – przestarzałych, tak jak te w Czarnej.

A nawet na takie urządzenia nie załapały się wszystkie placówki. Według statystyk, 88 proc. szkół podstawowych i 73 proc. wygaszanych obecnie gimnazjów ma w swoich murach pracownie komputerowe. Inną kwestią są kompetencje nauczycieli – na ich szkolenia MEN planuje wydać 124 mln zł.

Cyfrowe marzenia
Jak zatem będą wyglądać lekcje informatyki dla dzieci? Odpowiedział mi Karol Manys, rzecznik prasowy Ministerstwa Cyfryzacji.

– Żyjemy w takich czasach, że dostęp do Internetu staje się dobrem tak powszechnym, jak dostęp do bieżącej wody czy elektryczności. Dziś nawet połowa szkół nie ma szybkiej sieci. I to właśnie chcemy zmienić. Dzięki budowie Ogólnopolskiej Sieci edukacyjnej docelowo wszystkie szkoły będą mieć szybki Internet – tłumaczy. - To cały pakiet działań, który traktujemy, jako inwestycję w przyszłość - dla wielu z tych placówek to będzie cywilizacyjna zmiana. Chcemy też, by już od najmłodszych lat dzieci mogły się uczyć kodowania. To zajęcia, które uczą logicznego myślenia i rozwiązywania problemów, a to jest potrzebne każdemu– konkluduje.

Decyzja o nauce programowania od pierwszej klasy, oraz zwiększenie liczby godzin zajęć z informatyki z 210 do 280 od klasy czwartej może być odczytywana jako odpowiedź nie tylko na zapotrzebowanie rynkowe na informatyków. Manys zauważa, że pomoże zasypać różnice edukacyjne u dzieci z większych i mniejszych miast.

– Zajęcia z kodowania dla najmłodszych to forma zabawy, nie siedzenie przed ekranem. To jeden z elementów wyrównywania szans między dziećmi z mniejszych ośrodków, a tymi z większych – zauważa. – W tych drugich rodzice coraz częściej wysyłają swoje pociechy na zajęcia dodatkowe z kodowania. W mniejszych często nawet nie mają takich szans. Dzięki wsparciu ze strony funduszy unijnych chcemy doprowadzić do tego, by każde dziecko miało podobny start w edukacji – podkreśla.

Nauka informatyki dla najmłodszych będzie zatem formą rozrywki z elementami nauki. Do tego analogową – powyższe cele można bowiem zrealizować przy pomocy odpowiedniego zestawu puzzli czy zadań. Tych jest zresztą pełno na rynku. Przykładem jest inicjatywa Samsung „Mistrzowie Kodowania Junior”, gdzie jednym z modułów jest właśnie kodowanie bez komputera.

Nauka kodowania bez komputera

Obraz
© samsung | Mistrzowie Kodowania

Na podobnych zasadach działa gra ScottieGo, która jest połączeniem gry planszowej z aplikacją mobilną, a których gości swego czasu gościliśmy. Zdecydowali się na wersję dedykowaną zarówno dla klientów indywidualnych, jak i szkół.

Na czele rewolucji
Obecnie jesteśmy krajem specjalistów – w światowym rankingu serwisu HackerRank informatycy znad Wisły zajęli trzecie miejsce. To bardzo dobry wynik, ale trzeba pamiętać, że osiągnięty głównie z powodu pasji, jaką młodzi darzą nowe technologie, a nie przez zachęty nauczycieli. Komputery odkrywamy na własną rękę.

Nauka kodowania staje się coraz bardziej popularną aktywnością wśród dzieci. Uczenie się języków programowania staje się takim samym priorytetem jak nauka języka angielskiego. Chociaż nie każdy zostanie programistą, to dzieci dzięki takim zajęciom rozwiną wiele pożądanych cech. Tak naprawdę nauka podstaw programowania, pewnych pojęć, mechanizmów nie wymaga sprzętu z najwyższej półki, dlatego mamy nadzieję, że szkoły poradzą sobie z tym nowym zadaniem.
Monika PalecznaAkademia Programowania

W raporcie z 2013 roku 41,4 proc. uczniów deklarowało, że sieć odkrywali sami, bez żadnego przewodnictwa. Statystyki niepokoją nie tylko z powodu tego, że młodzi surfują bez nadzoru. To pokazuje bierność starszych, którzy mają przecież szansę pokazać, do czego można wykorzystać komputer – w tym kontekście jako narzędzie służące do realizacji bardzo konkretnych celów.

Profesor Grzegorz Mazurek, lider studiów związanych z digitalizacją biznesu w Akademii Leona Koźmińskiego i ekspert w radzie ds. cyfryzacji Ministerstwa Cyfryzacji mówi mi wprost: kodowania trzeba uczyć od najmłodszych lat.

– Nauka programowania powinna zacząć się nawet wcześniej niż w szkole podstawowej – już w przedszkolu. Spójrzmy na programowanie szerzej – nie przez pryzmat pisania „jakiegoś niezrozumiałego kodu”, lecz przez naukę myślenia algorytmicznego, procesowego – wyjaśnia. – Jeśli komuś się wydaje że rynek na programistów za kilka lat się nasyci to jest w ogromnym błędzie. Za rogiem czekają na nas kolejne rewolucje technologiczne – na przykład Internet Rzeczy czy Blockchain. Już teraz porównuje się ich znaczenie do komercjalizacji internetu dwadzieścia lat temu – podkreśla.

Słowa Mazurka potwierdzają wcześniejsze wypowiedzi Manysa – Ministerstwo Cyfryzacji zdaje sobie sprawę z ograniczeń polskich szkół. Wprowadzając „analogowe” lekcje programowania dla najmłodszych, z jednoczesną rozbudową infrastruktury internetowej, przygotowuje grunt pod wyższą jakość edukacji dla dzieci, które zaczynają przygodę ze szkołą. Nadzieje są wielkie, jak się jednak okazuje, ich realizacja jest przygotowana dokładnie i z uwzględnieniem polskich realiów.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)