Betonowanie polskich miast. To dlatego jest nam gorąco
Rewitalizacja terenów miejskich w Polsce odbywa się często w bardzo charakterystyczny sposób. Mamy wówczas do czynienia z przykryciem terenu warstwą betonu. Okazuje się, że zachowanie odpowiedniej ilości zieleni to klucz do walki z upałami.
21.07.2022 09:00
Odpowiednie planowanie miasta to zadanie wymagające. Z jednej strony każdemu zależy na maksymalnym wykorzystaniu powierzchni pod infrastrukturę, która ułatwi mieszkańcom codzienne funkcjonowanie. Z drugiej - konieczne jest zachowanie odpowiedniej ilości zieleni miejskiej. Ostatnio można jednak zaobserwować nadmierne betonowanie polskich miast, co odbija się na wszystkich jego mieszkańcach.
"Betonoza" - takim mianem określa się rewitalizację przestrzeni, która polega na szczelnym pokryciu jej betonem, przez co place zmieniają się w swego rodzaju patelnie, na których "smażą się" przechodnie. W obliczu wzrastających temperatur w Polsce i na świecie tego typu praktyki mogą okazać się zgubne w skutkach.
Choćby skrawek cienia
Wycinanie drzew nie zawsze jest praktyką absolutnie nieprzemyślaną. Czasem konieczne jest ich usunięcie ze względu na bezpieczeństwo lub na ich szkodliwy wpływ na infrastrukturę - korzenie mogą na przykład uszkadzać powierzchnię drogi. Trzeba jednak mieć świadomość, że każde wycięte drzewo znacząco wpływa na komfort mieszkańców miasta.
Jak udowodnił eksperyment przeprowadzony przez Stowarzyszenie Żywica z Obornik Śląskich, drzewa znacząco obniżają temperaturę otoczenia. Skutki przynosi przede wszystkim cień, który dają, przez co ulice i chodniki nie są w stanie rozgrzać się do takiego stopnia, jak ma to miejsce przy otwartych przestrzeniach.
Ponadto, zgodnie ze stwierdzeniem działaczy stowarzyszenia, drzewo każdego roku pobiera z gleby 3000 litrów wody opadowej i oddaje ją do atmosfery w postaci pary. Zjawisko to nazywa się transpiracją. Pojedyncze drzewo może dzięki niemu w podobny sposób obniżyć temperaturę otoczenia, co dziesięć klimatyzatorów pracujących bez przerwy.
Burmistrzu, prezydencie, obywatelu - nie koś trawnika
Upały w połączeniu z niewielką ilością opadów atmosferycznych doprowadzają do suszy. Jednym z najprostszych sposobów na to, by walczyć z jej skutkami, jest po prostu zaniedbanie trawnika. Udowodnili to naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
"Wartość nicnierobienia" - tak swoje badania reklamują naukowcy z SGGW. Wynika z nich, że rosnące swobodnie trawniki i drzewa są o wiele bardziej pożyteczne dla środowiska, niż zadbane przestrzenie parkowe.
Zalesiony nieużytek pochłania 9,8 tony dwutlenku węgla na hektar, podczas gdy zadrzewiony park pozbędzie się tylko 7,7 tony CO2 z tej samej powierzchni. W przypadku trawników - przystrzyżona trawa z parku pochłonie ok. 3,8 tony CO2 na hektar, natomiast zaniedbana łąka, gdzie rosną nie tylko trawy, ale też inne rośliny, będzie mogła pozbyć się aż 7 ton CO2 na każdy hektar.
Co ciekawe, naukowcy zbadali też odbiór przestrzeni pod kątem estetycznym. Okazuje się, że różnice między zadbanym parkiem a dziko rosnącym lasem czy łąką są marginalne. Zasadne jest więc pytanie, czy warto przeznaczać środki na dbanie o zieleń miejską, kiedy pozostawienie jej samej sobie przynosi nam wszystkim istotne korzyści.
Zadbajmy o odprowadzanie wody do gleby
Ilość zieleni miejskiej wpływa też na gospodarkę wodą. Łąki kwietnie nie muszą być nawadniane jak trawniki, a do tego mają zdolność przetrzymywania wody. Niestety coraz trudniej o ich utrzymywanie, ze względu na niewłaściwe planowanie przestrzeni miast.
Aby sytuacja dotycząca wody w miastach uległa poprawie, konieczne jest nie tylko zachowanie odpowiedniej liczby zieleni, ale też odprowadzanie wód opadowych do gleby. Zwraca na to uwagę prof. dr hab. Tomasz Okruszko, który w wywiadzie dla WP Technologie podkreślał wagę problemu suszy na terenie naszego kraju.
- Jeśli da się doprowadzić do tego, by woda z dachu, parkingu, chodnika, wsiąkała w ziemię, trzeba do tego dążyć. Jest to jednak możliwe często tylko w przypadku nowych inwestycji i modernizacji obiektów. Warto zwrócić uwagę na to, że ignorowanie tej kwestii na przestrzeni lat doprowadziło do zaniku małych cieków wodnych w miastach. Betonujemy ogromne przestrzenie, a wodę odprowadzamy głównie do kanalizacji lub sztucznych, okresowych odprowadzalników - komentował sytuację polskich miast Tomasz Okruszko.
Wysokie temperatury stają się coraz bardziej uporczywe, a przy tym niebezpieczne. Tego, jak mocno świeci słońce, nie możemy kontrolować. Nasze działania mogą jednak redukować do możliwego minimum skutki wysokich temperatur i braku upałów. Najlepiej jednak zacząć od niepodejmowania absurdalnych decyzji, jakimi z pewnością można nazywać eliminowanie zieleni miejskiej i zastępowanie jej kostką brukową.
Karol Kołtowski, dziennikarz Wirtualnej Polski