Bell 360 Invictus – amerykański śmigłowiec przyszłości

Program FARA, który ma wyłonić przyszłościowy, rozpoznawczy śmigłowiec dla amerykańskiego wojska, zbliża się do rozstrzygnięcia. O rządowe zamówienia rywalizuje dwóch producentów. Jeden z nich, Bell, ujawnił możliwości swojego helikoptera. To prawdziwy cud technologii.

Bell 360 Invictus – amerykański śmigłowiec przyszłości
Źródło zdjęć: © Bell
Łukasz Michalik

Bell 360 Invictus – bo tak brzmi aktualna nazwa tej maszyny – z wyglądu może wydawać się znajomy. Jego sylwetka przypomina nieco śmigłowiec RAH-66 Comanche, futurystyczny, rozwijany od lat 80. projekt, którego rozwój i finansowanie przerwano w 2004 roku. Podobieństwa dotyczą m.in. chowanego podwozia, obudowanego – w celu minimalizacji sygnatury radarowej – działka czy pocisków kierowanych, ukrytych podczas lotu w kadłubie.

Nic dziwnego – zarówno Comanche, jak i Invictus powstały do podobnych zadań. Program FARA ma wyłonić szturmowo-rozpoznawczy, lekki śmigłowiec, który zastąpi wycofane w 2017 roku maszyny OH-58D Kiowa Warrior.

Obraz
© Domena publiczna

RAH-66 Comanche

Tani w eksploatacji i zdolny do przetrwania

Zgodnie z założeniami, nowe śmigłowce mają charakteryzować się niewielkimi rozmiarami wirników (do 12,2 m), co ma ułatwić im manewrowanie na małych wysokościach np. wśród miejskiej zabudowy. Duży nacisk położono także na możliwość przetrwania i działania w przestrzeni powietrznej, kontrolowanej przez przeciwnika wyposażonego w nowoczesne środki obrony przeciwlotniczej.

Konstruktorzy Invictusa zdecydowali się na rozwiązania, które mają ograniczyć koszt nowej maszyny. Jednym z aspektów jest ograniczenie liczby potrzebnego do obsługi personelu. Śmigłowiec będzie także mógł przez ograniczony czas działać bez konieczności korzystania z rozbudowanej infrastruktury, co przełoży się na jego użyteczność i możliwość stacjonowania w bezpośredniej bliskości rejonu walk.

Rozszerzona rzeczywistość

W celu obniżenia kosztów możliwie szeroko wykorzystano gotowe elementy, jak układ napędowy cywilnego śmigłowca Bell 525 Relentless, z którego usunięto jeden z dwóch silników.

Jedną z cech nowego śmigłowca będzie bardzo wysoką prędkość, przekraczająca 330 km/h (zespół napędowy testowano do 370 km/h). Twórcy maszyny duży nacisk położyli na wysoką świadomość sytuacyjną załogi, która będzie miała do dyspozycji m.in. hełmy z obsługą rozszerzonej rzeczywistości. W praktyce, podobnie jak w samolocie F-35, będzie to oznaczało możliwość rozglądania się przez „przezroczyste” – z punktu widzenia załogi – ściany kabiny.

Istotnym atutem będzie też modułowy system wymiany danych MOSA (ang. Modular Open Systems Approach), integrujący awionikę, uzbrojenie i sensory śmigłowca, a zarazem pozwalający na łatwe unowocześnianie i aktualizację możliwości śmigłowca. Jego możliwości ma zwiększyć możliwość współpracy z autonomicznymi dronami – również tymi, które podczas misji wypuści w powietrzu sam śmigłowiec.

Sikorsky Raider X

Konkurentem Invictusa jest drugi z finalistów programu FARA – Sikorsky Raider X. To maszyna o nietypowym układzie napędowym, z dwoma dużymi, przeciwbieżnymi wirnikami głównymi, i ogonowym, pchającym śmigłem, pozwalającym na uzyskanie dużej prędkości przelotu.

Decyzja o wyborze zwycięzcy ma zapaść do połowy 2023 roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)