Badanie kleszcza. Eksperci mówią o dużym ryzyku

Badanie kleszcza. Eksperci mówią o dużym ryzyku

Badanie kleszcza. Eksperci mówią o dużym ryzyku
Źródło zdjęć: © 123RF
Adam Bednarek
06.07.2019 06:15, aktualizacja: 07.07.2019 09:51

Coraz więcej pozytywnych opinii, ale też coraz więcej wątpliwości. Badanie kleszcza za około 200 zł ma nam wyjaśnić, czy kleszcz, którego zdjęliśmy ze skóry, był nosicielem groźnych bakterii. A co za tym idzie - czy grozi nam choroba. Negatywne wyniki badania uspokajają, ale eksperci przestrzegają.

"Moja córka złapała kleszcza. Słyszałem, że warto go wyciągnąć, wsadzić do pudełka i zanieść do analizy. Laboratorium powie, czy ten konkretny kleszcz miał boreliozę. Warto?". Sezon na kleszcze trwa i pytania w podobnym duchu pojawiają się w internecie regularnie.

O tym, że takie badania cieszą się coraz większą popularnością i zaufaniem, świadczą opinie zostawiane przez osoby, które wysłały kleszcza do analizy. "Polecam, szybki wynik i doskonała obsługa klienta. Także pan na infolinii ma bardzo dużą wiedzę na temat boreliozy, dowiedziałam się od niego dużo więcej niż od mojego lekarza" - brzmi recenzja z maksymalną oceną w Google. Opinia może szokować, ale to akurat normalne - we współczesnym świecie zaufanie do lekarza jest coraz mniejsze.

"Wynik po kilku dniach na szczęście negatywny, więc mogę wreszcie spokojnie spać, że mój syn nie zaraził się żadnym paskudztwem" - pisze zadowolona mama. "Szybko i profesjonalnie, wynik na szczęście negatywny" - chwali inny użytkownik. Jeżeli ktoś krytykuje laboratoria, to za niemiły głos w słuchawce lub problemy z parkingiem.

Zbadaj kleszcza

Ceny analizy są różne - wszystko zależy od tego, jaki pakiet wykupimy. W jednym z laboratoriów pakiet podstawowy, skupiający się wyłącznie na wykryciu boreliozy, kosztuje 159 zł. Pakiet "bezpieczny" sprawdza kleszcza także pod kątem kleszczowego zapalenia mózgu i został wyceniony na 249 zł. Badanie "genetyczne", według laboratorium "najpewniejsze", to wydatek 359 zł.

Obraz
© Materiały prasowe

Cena spora - tym bardziej że w innych laboratoriach sumy mogą wzrosnąć nawet do przeszło 400 zł na badanie. Wpłacając więcej przyspieszamy czas analizy. "Na zdrowiu się nie oszczędza". Autorzy badań zapewniają, że w ten sposób możemy dowiedzieć się, czy kleszcz był zakażony, a co za tym idzie - czy mógł nas zarazić. Dzięki temu możemy "wyprzedzić" chorobę i rozpocząć leczenie zanim pojawią się objawy - sugerują laboratoria.

Niektóre jednak nie ukrywają, że "wykrycie w kleszczu materiału genetycznego danego drobnoustroju nie jest jednoznaczne z zachorowaniem ukąszonego człowieka" - ale jednocześnie nie przeszkadza to im w sprzedawaniu badania za 260 zł, w cenie promocyjnej.

Jak wysyła się kleszcza do analizy? Laboratoria radzą, by wcześniej przechowywać go w lodówce. Następnie umieścić na "zwilżonym płatku kosmetycznym" i zamknąć w szczelnym pudełku. Kleszcza można dostarczyć osobiście albo wysłać kurierem.

Problem w tym, że lepiej tego nie robić. I to nie tylko z powodów finansowych, ale przede wszystkim zdrowotnych.

Co mówią eksperci?

- Badania kleszczy, zdjętych ze skóry, na obecność krętków B. burgdorferi (również innych patogenów przenoszonych przez te pajęczaki) nie mają znaczenia diagnostycznego i nie są rekomendowane przez lekarzy i towarzystwa naukowe - mówi w rozmowie z WP Tech dr hab. Tomasz Chmielewski z NIZP-PZH.

Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego dodaje, że badanie kleszcza metodą PCR w celu wykrycia DNA Borrelia spp. należy do metod diagnostycznych, których przydatności klinicznej nie potwierdzono. Nie poddano jej walidacji, czyli nie potwierdzono ograniczeń ich stosowania oraz powtarzalności wyników. Do organizacji specjalistów w dziedzinie chorób zakaźnych, które nie uznają badań, należą m.in. Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, IDSA (Infectious Diseases Society of America) oraz oficjalne instytucje, np. CDC (Centra Kontroli i Prewencji Chorób - amerykańska agencja), Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób czy Robert Koch Institut.

- Praktyka takich badań jest działalnością czysto komercyjną - zauważa dr hab. Tomasz Chmielewski.

Badanie, które wprowadza w błąd

Ktoś chce zarobić, ktoś chce zapłacić - teoretycznie nic nam do tego. Tyle że wyniki badań mogą mieć negatywne skutki.

Załóżmy, że badanie wykryje, że kleszcz, którego zdjęliśmy ze skóry, był zakażony. Pacjent może pomyśleć, że on także zostanie zarażony. Tymczasem tak to nie działa.

Przenoszenie choroby nie jest uzależnione od samego faktu, że kleszcz był nosicielem. Ryzyko zakażenia zależy od czasu żerowania kleszcza – jeżeli ekspozycja na kleszcza jest krótka, nie dochodzi do transmisji boreliozy i leczenie jest zbędne.

- Uważa się, że aby doszło do zakażenia człowieka, minimalny czas niezbędny do zakażenia podczas żerowania na skórze wynosi 24 godziny - wyjaśnia dr hab. Tomasz Chmielewski.

Ryzyko dla pacjenta, jak i lekarza

Skoro nie dowiemy się, czy chory kleszcz był rzeczywiście chory i mógł przenieść chorobę, to może chociaż badanie wyjaśni, że kleszcz nie był nosicielem? Też nie - co więcej, taki wynik negatywny badania może nam zaszkodzić.

Rozmówcy WP Tech zwracają uwagę na to, że przesłany do analizy kleszcz mógł nie być chory. Nie mamy jednak pewności, że wcześniej nie zaraził nas inny, którego np. nie zauważyliśmy.

- Podejmowanie decyzji na podstawie wyników uzyskanych za pomocą niezalecanych i niezwalidowanych metod diagnostycznych jest ryzykowne tak dla pacjenta, jak i lekarza - podsumowuje Jan Bondar.

Lepiej zapobiegać niż leczyć

We wczesnych etapach objawia się zaczerwienieniem wokół ugryzienia kleszcza, gorączką, bólem głowy i osłabieniem. Następnie dochodzi do zapalenia stawów a także zapalenie mięśnia sercowego. U niektórych zarażonych dochodzi do infekcji przewlekłej. Powoduje ona m.in. zanikowe zapalenie skóry, zapalenie stawów i mięśni. W Polsce liczba zachorowań na boreliozę rośnie z roku na rok. Rekordowy był 2016, w którym zanotowano ponad 21 tys. przypadków boreliozy.
Dr Ewa Mierzejewska, Wydział Parazytologii UWBorelioza - najczęstsza choroba odkleszczowa

Profilaktyka zakażeń polega więc na unikaniu bezpośredniego kontaktu z kleszczami poprzez:

- kontrolę całego ciała, jak najszybsze usuwanie kleszczy ze skóry i zdezynfekowanie miejsca ukłucia,
- unikanie zalesionych i trawiastych obszarów,
- trzymanie się wyznaczonych szlaków,
- stosowanie repelentów,
- sprawdzenie dzieci pod pachami, w okolicach uszu, wewnątrz pępka, pod kolanami, w pachwinach, wokół talii, we włosach,
- sprawdzenie skóry i sierści towarzyszących nam na spacerach zwierząt,
- profilaktyczne zastosowania antybiotyków w postaci jednej-dwóch dawek u osób z licznymi pokłuciami.

- W przypadku gdy dojdzie do ukłucia kleszcza, ogromne znaczenie ma obserwacja skóry w miejscu kontaktu z kleszczem oraz, w przypadku pojawienia się zmian skórnych lub gorączki, poinformowanie o tych faktach lekarza - dodaje dr hab. Tomasz Chmielewski.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (93)