Atakują skrzynki pocztowe Polaków. Tradycyjne, nie internetowe

Informację o zmianie numeru konta spółdzielni otrzymali mieszkańcy jednego z łódzkich osiedli. Oszuści wracają do korzeni - szukają bardziej tradycyjnych metod na wyłudzenie pieniędzy.

Atakują skrzynki pocztowe Polaków. Tradycyjne, nie internetowe
Źródło zdjęć: © WP.PL
Adam Bednarek

17.04.2018 11:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Informujemy, że S.M. Czerwony Rynek nie dokonywała żadnych zmian numerów kont bankowych do wnoszenia opłat za lokale, o czym mogą mówić fałszywe informacje pojawiające się w skrzynkach pocztowych" - taką informację znaleźli mieszkańcy jednego z łódzkich osiedli. To reakcja na działania oszustów, którzy podszywali się pod spółdzielnie i próbowali nakłonić właścicieli do wpłaty pieniędzy na ich konto.

Zwykle informujemy o oszustwach internetowych, ale jak widać przestępcy działają też lokalnie. Podrabiają nie maile, ale listy od różnych instytucji. Metoda może być skuteczna, bo szczególnie starsi mieszkańcy mogą uwierzyć fałszywej spółdzielni.

Zagrożenie występuje w całej Polsce, bo to nie pierwszy tego typu przypadek. Pod koniec roku przestępcy wykorzystywali fakt, że zmienił się sposób płatności w ZUS-ie. Regionalne oddziały z całej Polski ostrzegały wówczas, że do płatników docierają fałszywe listy łudząco podobne do oryginałów. Zawierały nieprawidłowy numer rachunku. Ofiara zamiast wysłać pieniądze do ZUS-u, przelewała je na konto oszustów.

Z kolei w listopadzie 2017 roku mieszkańcy Jaworzna znaleźli w swoich skrzynkach pocztowych rachunki wystawione rzekomo przez… PornHub. Czyli jedną z największych stron z filmami pornograficznymi. “Namierzony” użytkownik miał zapłacić 250 zł za “niepłacenie zakupu filmów VIP”. Podano numer konta i zagrożono, że jeśli nie uiści się sumy, sprawa zostanie skierowana na drogę sądową.

Przestępcy atakują listownie, nie zapominają też o telefonach. I wcale nie chodzi o SMS-y premium. Coraz częściej oszuści dzwonią do ofiary i podszywają się pod pracownika banku, kancelarii prawnej lub firmy współpracującej z bankiem. W trakcie rozmowy proszą o podanie loginu i hasła do bankowości internetowej. Następnie ofiara ma podać kod SMS, który przyszedł na jej telefon. Jeżeli ktoś wykona polecenia oszusta, to sprawi, że kody SMS będą wysyłane na telefon przestępcy. W praktyce oznacza to utratę dostępu do konta bankowego i jego wyczyszczenie - bo wszelkie transakcje będą potwierdzane przez oszusta.

Ataki wydają się naiwne i dość prymitywne. Dlaczego jednak mogą być skuteczne? Eksperci zwracają uwagę, że w internecie - choć przekrętów też nie brakuje - jesteśmy coraz to bardziej ostrożni i uważni. Nie klikamy w linki, nie ściągamy podejrzanych plików. Zapomina się jednak o tym, że oszuści działają też w rzeczywistości. Nie bierze się pod uwagę, że list również może być podrobiony, a rozmówcą jest oszust. Nie da się też ukryć, że głównym celem takich ataków są osoby starsze. Te nie mają kont bankowych albo kont w portalach społecznościowych, za to ciągle zaglądają do skrzynek i odbierają telefony.

Na dodatek o ile w sieci łatwo zostać ostrzeżonym, tak na osiedlu liczyć można tylko na własną czujność lub sąsiada, który zwróci uwagę na przekręt. Może być za późno, zanim zainterweniuje np. spółdzielnia. Dlatego warto ostrzec znajomych i starsze osoby, by wszelkie wątpliwości rozwiewały kontaktując się z daną instytucją, a nie wierzyły w każde pismo, które otrzymają.

Komentarze (7)