Miliardy na obronę przeciwlotniczą. Droga iluzja bezpieczeństwa

Miliardy na obronę przeciwlotniczą. Droga iluzja bezpieczeństwa19.05.2023 13:54
Radar RAT-31DL (na zdjęciu obiekt w Czechach) wchodzący w skład natowskiej sieci Backbone
Źródło zdjęć: © Dr. Killer, Lic. CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Rosyjska rakieta Ch-55, która spadła w lesie pod Bydgoszczą, wywołała lawinę pytań o stan polskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Gdy wydajemy miliardy na kolejne zakupy nowoczesnego sprzętu, zasadne staje się pytanie: co tak naprawdę strzeże nieba nad Polską i jak to możliwe, że pocisk manewrujący wlatuje setki kilometrów w głąb kraju?

130 mld złotych to kwota, jaką zaczęliśmy wydawać i w ciągu najbliższych kilku lat wydamy na budowę polskiej obrony przeciwlotniczej. To tylko koszt zakupu, wynoszący zazwyczaj ok. 25-35 proc. kosztów, związanych z całym, kilkudziesięcioletnim cyklem eksploatacji danej broni. Na szali mamy więc kwotę, sięgającą w dłuższej perspektywie nawet 400 mld zł. Czego możemy oczekiwać za te pieniądze?

Na straży naszego nieba ma stać broń o różnych zasięgach i możliwościach, której część będzie działać wspólnie i uzupełniać się dzięki najnowocześniejszemu na świecie systemowi zarządzania obroną powietrzną IBCS, przedstawianemu sloganem "każdy sensor, najlepszy efektor".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W teorii brzmi to bardzo dobrze, a schemat polskiej obrony przeciwlotniczej – z przenikającymi się warstwami, wyznaczanymi przez systemy o różnym poziomie komplikacji, możliwościach, ale także i cenie – wydaje się spójny i przemyślany.

Górną warstwę w ramach programu Wisła stworzy system średniego zasięgu (MRAD) Patriot. Za warstwę środkową odpowiada program Narew i system krótkiego zasięgu (SHORAD) CAMM/CAMM-ER.

Dolną warstwę obrony zapewnią systemy bardzo krótkiego zasięgu (VSHORAD) Pilica i jej warianty rozwojowe (Pilica+, Pilica 2+), Poprad, indywidualne wyrzutnie z pociskami Piorun i – w przyszłości – Grzmot, elektroniczne systemy antydronowe czy rozwiązania takie, jak opracowany w Tarnowie WLKM.

Zbudowaliśmy wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej. Mamy Pioruny, zestawy Pilica, Małą Narew i Patrioty. Nie musimy przystępować do proponowanych przez Niemcy programów zakładających budowę mniej zaawansowanego systemu – stwierdził w październiku 2022 roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Minister nie powiedział całej prawdy. Jest bardzo istotna różnica pomiędzy "zbudowaliśmy" a "chcemy zbudować".

Cały ten system, gdy już zacznie działać, ma szansę stać się jedną z najskuteczniejszych – o ile nie najskuteczniejszą – przeciwlotniczą i przeciwrakietową tarczą w europejskiej części NATO. Problem w tym, że wbrew ministerialnym zapewnieniom, polski wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej na razie nie istnieje. A tym bardziej nie istniał pod koniec 2022 roku.

Backbone na straży przestrzeni powietrznej NATO

Filarem, a w zasadzie sześcioma filarami obrony przeciwlotniczej Polski, są stacjonarne radary należące do natowskiej sieci wczesnego ostrzegania Backbone. Trzy z nich zostały sfinansowane przez Sojusz w ramach programu inwestycji w zakresie bezpieczeństwa NSIP (NATO Security Investment Programme). Są to działające od 2015 roku radary RAT-31DL. Wcześniej, w 2007 roku, MON sfinansował uruchomienie trzech polskich radarów NUR-12M.

Jeden z radarów RAT-31DL zlokalizowanych w Polsce, Źródło zdjęć: © MON
Jeden z radarów RAT-31DL zlokalizowanych w Polsce
Źródło zdjęć: © MON

Lokalizacja tych stacji radiolokacyjnych jest jawna – radary wczesnego ostrzegania umieszczono pod Braniewem (Chruściel), Białą Podlaską (Roskosz), Łaskiem (Wronowice), Krakowem (Brzoskwinia), Suwałkami (Szypliszki) i Zamościem (Łabunie).

Lokalizacja radarów natowskiej sieci Backbone, Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Lokalizacja radarów natowskiej sieci Backbone
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska

Każdy z nich ma deklarowany zasięg 470 km, obrotową antenę zapewniającą dookólną obserwację (5-12 obrotów na minutę) i należy do kategorii radarów trójwspółrzędnych, czyli podających dokładną lokalizację wykrytych obiektów: azymut, odległość i wysokość.

Tworzą one wzdłuż wschodniej granicy Polski (i nie tylko) szczelną barierę, przez którą żaden latający obiekt nie ma prawa przedostać się niezauważony. Ten element systemu działa – zarówno ukraińska rakieta, która spadła w Przewodowie, jak i rosyjska, która spadła pod Bydgoszczą, zostały przecież wykryte.

Uzupełnieniem sieci Backbone są radary kontroli rejonu lotniska AVIA-W, stacje radiolokacyjne NUR-12M (poza siecią Backbone), NUR-41 (podaje wysokość) i NUR-31 (odległość i kierunek) czy NUR-15. Obok radarów działających samodzielnie, niebo obserwują także radary wchodzące w skład różnych systemów przeciwlotniczych.

Przykładem takiego sprzętu są działające obecnie m.in. pod Rzeszowem, amerykańskie radary AN/MPQ-65, pracujące na rzecz amerykańskich systemów Patriot (wbrew deklaracjom MON-u, polskie Patrioty nie są jeszcze operacyjne).

Nieba nad Polską strzegą także radary pracujące na rzecz niemieckich Patriotów, radary Giraffe Agile Multi-Beam wchodzące w skład skierowanego do Polski, brytyjskiego systemu Sky Sabre czy mniejsze, polskie radary Bystra, zamówione dla Pilicy+. W przyszłości może do nich dołączyć - przechodzący jeszcze badania zakładowe - polski radar dalekiego zasięgu Warta.

Obrona przeciwlotnicza w stanie pokoju

Problem w tym, że zasięg naziemnych radarów zależy od wielu czynników, a jednym z nich jest wysokość, na jakiej porusza się cel. Deklarowane 470 km brzmi imponująco, jednak wystarczy, że obiekt porusza się nisko, 100 czy kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a zasięg wykrywania i śledzenia spada nawet kilkudziesięciokrotnie.

Radiolokacyjna bariera, szczelna dla samolotów lecących 5 km nad ziemią, może mieć liczne luki dla obiektu lecącego znacznie niżej. Prawdopodobnie z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku rosyjskiej rakiety Ch-55.

Obiekt został wykryty, dodatkowo – prawdopodobnie – wiadomość o nim przekazali także Ukraińcy. Na podstawie mierzalnych parametrów cel został wstępnie sklasyfikowany, a na jego przechwycenie wysłaliśmy parę dyżurnych F-16. Własne, stacjonujące w Polsce samoloty wysłali także Amerykanie.

Polski F-16, Źródło zdjęć: © Wojsko-Polskie.pl
Polski F-16
Źródło zdjęć: © Wojsko-Polskie.pl

Dlaczego wykrytej rakiety po prostu nie zestrzelono? Abstrahując od tego, czy w ogóle była taka możliwość, należy pamiętać, że Polska nie jest w stanie wojny. System obrony przeciwlotniczej działa w trybie pokojowym, co oznacza, że nie prowadzimy stałego nadzoru przestrzeni powietrznej poniżej 3 km, a ewentualny intruz musi być najpierw rozpoznany. Temu właśnie służyło wysłanie samolotów.

Te, zanim znalazły się we właściwym miejscu, musiały najpierw pokonać dziesiątki czy setki kilometrów, a od wykrycia obiektu do poderwania dyżurujących maszyn może minąć nawet kilkanaście minut. Daje to czas na wyjście z zasięgu jednej stacji radiolokacyjnej i upadek przed wejściem w zasięg kolejnej. Zwłaszcza, że pocisk manewrujący nie leci – jak rakieta balistyczna – po paraboli, gdzie na podstawie parametrów lotu łatwo wyznaczyć trasę i punkt upadku.

Procedury i prawo ważniejsze od sprzętu

Odrębną kwestią jest świadomość zagrożenia. Nieoficjalne – i na razie trudne do weryfikacji źródła – podają, że Rosja komunikowała się w sprawie Ch-55 z NATO, informując o "zgubieniu" rakiety i fakcie, że nie ma ona głowicy bojowej. Wobec braku oficjalnego potwierdzenia warto jednak potraktować te doniesienia z dystansem.

W świetle dalszych losów Ch-55 (brak konsekwencji w wyjaśnianiu incydentu, ograniczone poszukiwania) pozostaje czekać na wyniki śledztwa i wskazanie, kto i jaką odpowiedzialność ponosi w tej kwestii. Śledztwo w tej sprawie przekazano Prokuraturze Krajowej, a kontrolę w MON-ie prowadzi także NIK.

Zanim poznamy raporty w tej sprawie warto jednak pamiętać, że gdy szwankują procedury, obieg informacji czy proces podejmowania decyzji, najnowocześniejsza broń świata i miliardy wydane na jej zakup nie mają żadnego znaczenia. Zwłaszcza, że – biorąc pod uwagę dyskusyjną wiarygodność komunikatów, wygłaszanych w tej sprawie przez część polityków – zasadne wydaje się pytanie: o ilu rakietach jeszcze nie wiemy?

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.