Amerykański politolog nie ma wątpliwości. "2‑3 lata do większej wojny"

Wybuch "większej wojny" to tylko kwestia czasu. Amerykański politolog Andrew Michta uważa, że ten czas to dwa, góra trzy lata. Zdaniem eksperta głównymi "graczami" w tym konflikcie mają być Rosja, Chiny i Iran. Michta wskazuje jednocześnie, na rozwój jakiej technologii wojskowej muszą dziś postawić armie na całym świecie, aby przeciwstawić się przyszłym zagrożeniom.

Wojna w Ukrainie, 2023 r.
Wojna w Ukrainie, 2023 r.
Źródło zdjęć: © East News | TYLER HICKS
Norbert Garbarek

12.10.2023 | aktual.: 15.10.2023 16:35

Wypowiedź Michty na temat potencjalnego konfliktu na większą skalę w perspektywie kolejnych lat czytamy na Real Clear Defense. Podkreśla on znaczenie ataku Hamasu na Izrael w kontekście zaogniania konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Jego zdaniem wtargnięcie Palestyńczyków może wiązać się z wywołaniem szerszego konfliktu regionalnego. Jednocześnie zaznacza, że działania wokół Izraela są toczone, gdy w USA trwają dyskusję na temat tego, który region wymaga silniejszego wsparcia – Ukraina, czy wspomniany wcześniej Izrael.

"Mamy 2-3 lata na przygotowanie się do większej wojny"

Michta neguje przewidywania niektórych politologów, zdaniem których okno czasowe na przygotowanie się na perspektywę większej wojny miałoby wynosić od pięciu do siedmiu lat. "Kluczowymi zmiennymi będzie to, ile czasu zajmie Rosji odtworzenie sił lądowych, znacznie uszkodzonych na polach w Ukrainie, oraz jak długi czas uzna Pekin za niezbędny, żeby przygotować się do ataku na Tajwan" – wyjaśnia politolog.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jednocześnie Michta twierdzi, że większa wojna może zostać wywołana już za trzy lata, w związku z czym zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa muszą odbudować przemysł obronny. Ten – jak przypomina – w ostatnich dziesięcioleciach został osłabiony ze względu na zimną wojnę.

Ważne są natychmiastowe działania

Michta przypomina, że armie na całym świecie muszą wyciągnąć wnioski z wojny w Ukrainie i ataku Hamasu na Izrael. Podkreśla znaczenie środków obrony powietrznej, zwracając jednocześnie uwagę na używane na szeroką skalę drony (również te amatorskie) i pociski rakietowe.

"Mogą obezwładnić nawet najbardziej wyrafinowaną obronę" – mówi politolog w kontekście ataków realizowanych z powietrza. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że przedstawiciele USA mówili w ostatnim czasie podczas konferencji Stowarzyszenia Armii USA w Waszyngtonie o znaczeniu m.in. systemów walki elektronicznej.

Gen. James Rainey z armii USA wyjaśniał, że wojsko potrzebuje nie tylko rozwiązań defensywnych, ale też ofensywnych. Ponadto kluczowe dla możliwości obronnych i atakowania przeciwnika jest dziś – zdaniem USA – modernizowanie systemów ogniowych i wyszukiwanie robotycznych rozwiązań do artylerii.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie