Facebook jednak zaatakowany!
Słynna grupa hacktywistów - Anonymous - zapowiedziała jakiś czas temu, że 5 listopada zaatakuje Facebooka. Przez niektórych informacja ta była dementowana na długo przed tym terminem. Mimo to, wielu użytkowników serwisu społecznościowego czuła tego dnia lekki niepokój.
Okazuje się, że Anonimowi rzeczywiście nie mieli takich zamiarów, a zapowiedź była tylko osobistym wybrykiem jednego z niesubordynowanych członków. Jednak Facebook, jako strona skupiająca wokół siebie ponad 80. milionów użytkowników z całego świata, jest cały czas narażony na działalność crackerów (czyli hackerów działających nie w imię takiej czy innej idei, a w celach zarobkowych).
Kilka dni temu nastąpił atak na bardzo ograniczoną liczbę kont, w związku z czym został zignorowany. Jednak już dziś wielu użytkowników zgłasza problem. Zwyczajowy spam w postaci filmików, które trzeba kliknąć, aby stanowiły zagrożenie, przestał być tak dużym problemem w obliczu nowych metod ataków. Najnowsze techniki to masowe wysyłanie wiadomości oraz przesyłanie informacji o otagowaniu na zdjęciu. Po dowolnej interakcji użytkownika z takim podejrzanym komunikatem - następuje zaspamowanie ścian jego znajomych. Cyberprzestępcy nie ograniczają się już do delikatnej erotyki ze znanymi celebrytami (jak np. Kim Kardashian)
w roli głównej - powszechne stały się obrazki z twardą pornografią, przemocą i samookaleczaniem. Nawet doświadczeni "facebookowicze" przyznają, że powoli niemożliwe staje się odróżnienie prawdziwego komunikatu od próby ataku.
Wśród użytkowników serwisu narasta więc niezadowolenie. Niektórzy z nich, szczególnie ci z dużą ilością znajomych, nie mogą już wcale korzystać ze swojego ulubionego serwisu, ponieważ nie są w stanie wychwycić prawdziwych postów z rzeki spamowych wpisów. Niestety, Anonimowi, mimo odcięcia się od sprawy, są cały czas pod obstrzałem wściekłych userów.
Jak zakończy się ta sprawa? Czy twórcy strony staną na wysokości zadania i poradzą sobie z zalewającą nas falą spamu? Nie wiemy. Wiemy za to z pewnością, że Google zaciera ręce czytając te doniesienia i czeka tylko na kolejne osoby, które przez tego typu niedogodności zniechęcą się do Facebooka na tyle, aby przenieść swoją aktywność towarzyską na Google+.
JG/GB/GB