Zmierzch kodów QR? Zamiast nich... zwykłe obrazki
QR kody, czyli kody szybkiej odpowiedzi, jeszcze całkiem niedawno wydawa ły się obiecującym narzędziem dla marketerów, którzy ochoczo z nimi eksperymentowali. Niemniej z perspektywy czasu widać, ich miejsce jest tam, gdzie powstały - w fabrykach. Tymczasem technologia rozpoznawania obrazu (IR) - dużo prostsza w użyciu niż skanowanie QR kodów - staje się ich coraz poważniejszym rywalem.
Kody kreskowe, które właśnie świętują swoje czterdziestoletnie urodziny, powstały głównie po to, by ułatwić logistykę produktów. Zakodowane w nich były tylko podstawowe informacje, a do ich odczytania potrzebne były specjalne czytniki elektroniczne. QR kody (QR kod - quick response –. szybka odpowiedź) miały być łatwiej odczytywalne od kodów kreskowych – można je chociażby skanować w ruchu – a także bardziej pojemne. Powstałe w Japonii na potrzeby przemysłu samochodowego, miały bowiem pomieścić cały japoński alfabet, a ich zadaniem było przede wszystkim ułatwienie śledzenia drogi produktu i jego identyfikację w procesie produkcyjnym. Szybko zauważono, że w kodzie QR można zapisać bardzo wiele typów informacji: począwszy od tekstu, przez hiperłącza, adresy e-mail, cyfrowe wizytówki, na ustawieniach WiFi kończąc. Stąd też spore nadzieje, które wiązali z nimi marketerzy.
Mimo, wydawałoby się, licznych zalet, do QR kodów nie przekonali się nie tylko polscy użytkownicy smartfonów –. wg raportu agencji MEC, w 2012 roku blisko 7% Polaków miało w telefonie skaner QR kodów, a 5% użyło go choć raz - nie docenili ich także reklamodawcy. MEC przeanalizował ponad 7 tysięcy reklam w ponad kilkuset tytułach prasowych, które ukazały się w 2012 roku właśnie pod kątem wykorzystania w nich QR kodów. Tylko 4% analizowanych reklam prasowych zawierało QR kody. Mimo więc wielce obiecujących początków, QR kody w marketingu się nie przyjęły i prawdopodobnie pozostaną w użyciu tam, gdzie powstały – ułatwiając nadzór nad procesami produkcji i logistyki.
Technologia rozpoznawania obrazu (w skrócie IR –. od image recognition) w prostszy i bardziej intuicyjny sposób daje dostęp do jeszcze większej ilości informacji o produkcie. Dzięki intuicyjnemu podejściu do tematu – w końcu wystarczy jedynie zdjęcie przedmiotu, który nas zainteresował – użytkownik może się dużo sprawniej posługiwać tą technologią. Wystarczy sfotografować wybrany produkt, by na ekranie smartfona, czy innego urządzenia pojawił się komplet potrzebnych informacji. Już teraz szacuje się, że wartość rynku rozpoznawania obrazów wyniesie w przyszłym roku prawie 4 i pół biliona dolarów.
Z punktu widzenia reklamodawców, technologia IR pozwala minimalizować koszty, ponieważ nie wymaga produkowania różnych typów materiałów reklamowych –. tych z QR kodem i takich bez. W przypadku technologii rozpoznawania obrazu, QR kod nie zabiera cennej powierzchni reklamowej. Przykład reklamy Hyundai, niegdyś umieszczonej na warszawskiej Rotundzie, pokazuje, że nawet wyprodukowanie plakatu z dużym QR kodem nie gwarantuje sukcesu. Mimo, że kod zajął tam około 10% powierzchni reklamowej, był zbyt daleko by go poprawnie zeskanować.
Zalety, jakimi są szybkość i pojemność QR kodów z intuicją obsługi łączy właśnie IR - Przewidujemy, że coraz więcej firm będzie chciało wykorzystywać możliwości, jakie niesie ze sobą technologia rozpoznawania obrazu –. mówi Arkadiusz Skuza, założyciel i CEO iTraff Technology. - QR kody wciąż stanowią największą część interakcji pomiędzy papierem a mobilem, jednak ich blask słabnie. - Zdecydowanie bardziej naturalne wydaje się sfotografowanie obrazu przedmiotu, który nas zainteresował, jeśli wiemy, że pod nim kryją się interaktywne niespodzianki, jak na przykład przeniesienie nas bezpośrednio do sklepu, który pozwoli nam ten produkt kupić, interaktywna reklama czy więcej informacji o obiekcie, który wzbudził nasze zainteresowanie w czasie spaceru – podkreśla Arkadiusz Skuza. – Przykłady największych światowych marek, takich jak Maybelline, Nike, Coca Cola czy Macy’s pokazują tendencję do odchodzenia firm od QR kodów na rzecz technologii rozpoznawania obrazu. Ta ostatnia - popularna sieć sklepów w Stanach
Zjednoczonych, właśnie ogłosiła, że ma zamiar wykorzystywać technologię rozpoznawania obrazu w swoich kampaniach. Martine Reardon, dyrektor do spraw markietnigu w Macy’s uzasadnia, że w przypadku QR kodów, ich skuteczność zmniejszała konieczność pobierania skanerów do QR kodów – Najpierw musisz znaleźć inna aplikację, następnie ją pobrać, by później zeskanować QR kod. To powód dla którego nie odnotowywaliśmy dużej liczby skanów QR kodów – mówił Reardon, podczas niedawno zakończonej konferencji Mobile Marketing Association’s SM2 w Nowym Jorku.
Prawdopodobnie już wkrótce to właśnie technologia rozpoznawania obrazu podbije serca marketerów. Kampanie w prasie, na billboardach czy w telewizji, dzięki takim technologiom staną się interaktywne. Użytkownik będzie mógł zeskanować element, który go zainteresuje i po chwili otrzyma nie tylko podstawowe informacje na jego temat, ale także dowie się o promocjach czy możliwościach wykorzystania danej rzeczy. Jak wynika z badania NPD DisplaySearch*, już teraz 8. procent posiadaczy smartfonów na świecie deklaruje, że przynajmniej od czasu do czasu, korzysta ze smartfona podczas oglądania telewizji. - Takie naturalne interakcje zwiększają skuteczność reklam, ponieważ zwiększają konwersję kampanii nawet o 30% - wyjaśnia Skuza.
QR kody nie czeka bynajmniej zagłada –. podobnie jak nie stało się to z kodami kreskowymi. Każde z tych rozwiązań ma swoje naturalne zastosowania. Wierzymy, że dla marketingu najoptymalniejsze okaże się rozwiązanie najbardziej intuicyjne z punktu widzenia konsumentów – czyli właśnie technologia rozpoznawania obrazu.