Ziemia mogła mieć jeszcze do niedawna dwa Księżyce. Naukowcy komentują
Astronomowie są zdania, że ogromna ognista kula, która eksplodowała kilka lat temu nad Australią, mogła być tak naprawdę drugim naturalnym satelitą naszej planety.
Księżyc kojarzy nam się zwykle z jasną kulą, którą obserwujemy co noc na niebie. Jednak zgodnie z definicją astronomiczną, każdy obiekt będący naturalnym satelitą schwytanym przez grawitację planety nazywamy "księżycem". Badacze są zdania, że właśnie taki mini-księżyc wybuchł nad Australią w 2016 roku. Asteroida najprawdopodobniej została schwytana przez naszą planetę na tymczasową orbitę.
Badacze podkreślają, że Ziemia w tym czasie miała dwa księżyce, chociaż jedynie jeden z nich świecił jasno na niebie. Asteroida została wciągnięta przez grawitację naszej planety po czym wybuchła w atmosferze tworząc ognistą kulę.
Zespół z Curtin University w Australii założył kamery, których celem jest obserwacja asteroid, które pojawiają się nad kontynentem. Ich badania potwierdziły, że ognista kula z 2016 roku była mini-księżycem, który przez jakiś czas krążył wokół Ziemi.
Jednak badacze w tekście dla Astronomical Journal podkreślili również, że przed nimi wciąż szereg badań, a ilość zmiennych nie pozwala przewidzieć, jak często może dochodzić do takiego przechwycenia.
- Odkryliśmy między innymi, że prawdopodobieństwo "złapania" takiego obiektu różni się w zależności od miesiąca księżycowego. - czytamy w Astronomical Journal.
Badacze podkreślają, że nie ma regularności w tym, jak duże asteroidy zostają schwytane przez grawitację Ziemi oraz ile czasu krążą wokół naszej planety. Większość z nich opuszcza orbitę po kilku miesiącach, jednak są i takie, które "utykają" na całe dziesięciolecia. Naukowcy są zdania, że przynajmniej jeden miniaturowy księżyc (o średnicy nie większej niż 4 km) zawsze okrąża Ziemię.