Ziemia ma trzeci biegun. Rozpuszcza się w niebezpiecznym tempie

Ziemia ma trzeci biegun. Rozpuszcza się w niebezpiecznym tempie
Źródło zdjęć: © 123RF
Arkadiusz Stando

16.09.2019 09:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Lodowce na Ziemi zajmują około 10 proc. całej powierzchni. Jeszcze kilka lat temu ta liczba wynosiła ponad 1,5 proc. więcej. Na naszych oczach znikają lodowce Wyżyny Tybetańskiej, a to będzie miało swoje konsekwencje.

Około 15. proc całego śniegu i lodu pokrywającego naszą planetę znajduje się w dwóch graniczących ze sobą pasmach górskich. To znane każdemu Himalaje i Hindukusz. Są trzecim takim skupiskiem zmrożonej wody, dlatego glacjolodzy określają je trzecim biegunem Ziemi.

Trzeci biegun znacznie traci na masie. Od 1970 roku zniknęło aż 15 proc. lodowców w Himalajach i Hindukuszu. Nowe prognozy nie przynoszą pozytywnych wieści. Sytuacja jest równie kiepska, co w przypadku Grenlandii.

Według najnowszego raportu IPCC, dotyczącego kriosfery (terenów stale pokrytych lodem) i oceanów, do 2100 roku rozpuści się co najmniej 2/3 lodowców w regionie Azji. W tym samym okresie na całym świecie zniknie około 1/3 lodu, i to w przypadku pozytywnego scenariusza. Warunek? Spowolnienie globalnego ocieplenia do poziomu 1,5 stopnia Celsjusza powyżej temperatur z ery industrialnej.

Od lodowców himalajskich zależy życie ponad 1,6 miliarda ludzi zamieszkujących tereny południowo-wschodniej Azji. Od ich życia bezpośrednio zależy też nasze. To w tych regionach powstaje spora część światowej żywności, elektroniki czy nawet ubrań.

Lodowce topniejące przy odpowiednim tempie są dla tych ludzi źródłem wody pitnej. Zasila ona rzeki takie jak Rzeka Żółta, Ganges, Indus, Mekong czy Brahmaputra. Głównym problemem jest to, że podobnie jak pozostałe dwa bieguny Ziemi, ten teren ogrzewa się trzy razy szybciej od reszty planety.

Jak naukowcy w ogóle są w stanie badać zmiany na Wyżynie Tybetańskiej?

Jak łatwo się domyślić, praca na terenie położonym ponad 4000 m n.p.m. nie należy do najłatwiejszych. Z tego względu przez wiele lat glacjolodzy nie byli w stanie dokładnie zbadać zmian zachodzących w tym regionie. Tu z pomocą przyszła nowoczesna technologia.

Satelity okazały się wręcz bezcenne. Naukowcy z Columbia University w Nowym Jorku uzyskali dane jeszcze z czasów zimnej wojny. W tym okresie satelity szpiegowskie stale monitorowały również Tybet. Z pomocą tych danych, udało się stwierdzić, jak w latach 1970 - 2000 topnienie lodu znacznie przyśpieszyło.

Źródło: The Guardian

Komentarze (140)