Zamiast gwiazd na niebie - reklamy. Taką przyszłość chcą nam zafundować Rosjanie
"Niebo gwiaździste nade mną"? W miastach już można o tym tylko pomarzyć. Ale może być gorzej. Jeszcze zatęsknimy za widokiem, kiedy nocą na niebie było chociaż trochę ciemno. Rosjanie chcą sprawić, aby satelity wyświetlały na niebie reklamy.
25.01.2019 | aktual.: 27.01.2019 10:40
"W łóżku trudno zamknąć powieki i zasnąć", "dziecko nie może się skupić" - tak mieszkańcy Sosnowca skarżyli się w 2011 roku na agresywną reklamę, której światła wpadały do mieszkania. Zamieniając noc w sztuczny dzień.
Takich przypadków było więcej. Święcący billboard zakłócał spokój mieszkańców m.in. krakowskiego osiedla. Skrajne przypadki reklamowej samowolki niedługo mogą stać się naszą codziennością. Wszystko przez rosyjską firmę.
Reklamy na niebie
Jak informuje serwis wirtualnemedia.pl, działający w Rosji startup StartRocket chce wyświetlać banery reklamowe na niebie. Latające i świecące billboardy to tak naprawdę satelity połączone w jeden system. Zawieszone na wysokości 400-500 kilometrów nad Ziemią byłby jednak znakomicie widoczne, co potwierdza poniższy spot reklamowy. To fatalna wiadomość.
Wideo jest naprawdę przerażające. Autorzy pokazują na nim piękne zjawisko, jakim jest zorza polarna, w trakcie którego po niebie przemyka jakieś reklamowe logo. Na prezentacji widzimy też kanion, nad którym wisi nazwa restauracji. Jakby twórcy pomysłu mówili nam: "tak, możesz rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, ale świat i tak cię dogoni. Od cywilizacji i reklam nie ma ucieczki".
Problem gorszy niż smog
Zanieczyszczenie światłem to już ogromny problem. Według niektórych naukowców - większy niż smog. Analizy zdjęć satelitarnych pokazują, że z roku na rok noce na Ziemi robią się jaśniejsze o 2 proc. Z badań z 2016 roku wynika, że aż 60 proc. mieszkańców Europy nie widuje nocami naszej galaktyki. Wkrótce zamiast gwiazd, widzielibyśmy za to świecące logo.
Już powstały badania, które pokazują szkodliwość nadmiaru światła. Przeprowadzono je na pielęgniarkach czy personelu obsługującym linie lotnicze dalekiego zasięgu. Czyli osobach szczególnie narażonych są na przebywanie na sztucznym świetle. Wyniki były zatrważające: pracujące kobiety częściej chorują na raka piersi, a mężczyźni - na raka prostaty. To także nasz zdecydowanie gorszy sen.
Eksperci zwracają uwagę, że to duży problem. O ile przed smogiem słusznie straszą wszyscy i coraz więcej osób jest świadomych zagrożenia, tak zanieczyszczenie światłem wciąż jest lekceważone. Tymczasem cierpią nie tylko ludzie. Problem mają gatunki zwierząt, które poruszają się nocą, ponieważ nawigacja jest utrudniona. Z kolei rośliny rosnące blisko latarni mogą nie rozkwitać. Niektóre kwiaty nie zostają też zapylone, ponieważ owady robią to tylko w nocy. A ciemności jest coraz mniej.
Pomysłodawcy, firma StartRocket, próbuje uspokajać. Reklama miałaby być wyświetlana jedynie przez 6 minut. Ale to wcale nie sprawiło, że mogę stwierdzić: "a, to żaden problem". Owszem, jedna będzie widoczna przez krótki czas. Ale zaraz może pojawić się kolejna, od innej firmy. I jeszcze następna. A potem znowu ta pierwsza. W końcu kiedyś mieliśmy miasta bez billboardów. A pierwsze reklamy w sieci też były niewielkie, a według niektórych nawet przydatne.
Ale już nawet nie chodzi o zdrowie, choć to przecież najpoważniejszy argument przeciwko tej technologii. Gdyby rosyjska firma zrealizowała swój plan, zabrano by nam tak naprawdę jedyną przestrzeń wolną od reklam. Obecnie wieczorami w miastach może nie widać gwiazd - ba, zimą poza smogiem nic nie widać - ale przynajmniej jest to pusta przestrzeń. To tak, jakby zawiesić płachtę na Giewoncie albo postawić reklamowy znak w środku lasu.
Korporacje nie lubią nocy
“Sen stanowi irracjonalny, irytujący dowód na to, że istoty żywe nie mogą się całkowicie podporządkować rzekomo nieodpartym siłom nowoczesności", pisał Jonathan Crary w eseju “24/7. Późny kapitalizm i koniec snu”.
"Skandaliczność snu polega na tym, że wymusza on na nas życie w naprzemiennym cyklu światła słonecznego i nocnego mroku, aktywności i wypoczynku, pracy i regeneracji sił, który to rytm w innych dziedzinach został już zupełnie zarzucony lub zneutralizowany”, kontynuował Crary.
Technologiczni giganci robią wszystko, abyśmy spali mniej. Ale dopiero latające, święce satelity, wyświetlające reklamy, byłyby ostatecznym tryumfem nad snem. Nawet gdyby znajdująca się 400 kilometrów nad nami reklama pozwalałaby zasnąć, to pewnie dla wielu i tak byłaby to ostatnia rzecz, jaką zobaczyliby przed snem. Symbolika jest oczywista - reklama wisi nad nami, nie da się od niej uciec. Nie ma już wypoczynku i regeneracji sił, bo ciągle trzeba pamiętać, aby coś kupić.
Adblock w rzeczywistości
Pewnym pocieszeniem może być fakt, że przed reklamami na niebie obroni nas technologia. Niedawno Łukasz Michalik na łamach Gadżetomanii pisał o okularach blokujących reklamy. Twórcy IRL Galsses przyjęli założenie, że jeśli na ulicy widzimy obraz wyświetlany na ekranie LCD, będzie to najprawdopodobniej reklama, którą warto usunąć sprzed naszych oczu. W tym celu opracowali okulary polaryzacyjne, blokujące obraz docierający do naszych oczu z ekranów LCD. Potrzeba matką wynalazków, więc możemy zakładać, że powstałby też projekt, który blokowałby światło emitowane przez satelity.
Autorzy projektu ze StartRocket przekonują, że pierwsze reklamy będą wyświetlane już w 2021 roku. Chociaż przedsięwzięcie może mieć sporo przeszkód na swej drodze (Co z ruchem powietrznym? Kto będzie wydawał zgody na wyświetlanie reklam? Do kogo będzie należał kawałek niebia, na którym zawisną banery?), to i tak nie jestem optymistą.
Mam wrażenie, że prędzej czy później taki projekt zostanie zrealizowany. Zapewne kilka lat temu również wierzono, że niemożliwym jest, aby wielki billboard zasłonił całą kamienicę albo dworzec w stolicy. Tymczasem dzisiejsza rzeczywistość pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych.