Za nasze zdrowie płacą zwierzęta. Ale to nie znaczy, że nie możemy ulżyć im w cierpieniu [WYWIAD]

Za nasze zdrowie płacą istoty, na których sprawdzamy naukowe zdobycze medycyny - zwierzęta. Ale możemy minimalizować ich cierpienie. - Musimy zadbać o kontrolę społeczną i jak najlepsze prawo – mówi dla nas prezeska fundacji "LEX NOVA", Anna Gdula.

Anna Gdula, prezeska Fundacji na Rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej "LEX NOVA", członkini Lokalnej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach w Olsztynie, lekarz anestezjolog.
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Małpy szarpane z całej siły za szyje, klatki z psami całe pobrudzone krwią, koty z wyrwaną skórą na łapach – takie skandaliczne nadużycia w hamburskim laboratorium zarejestrowali działacze prozwierzęcej organizacji "Cruelty Free International".

Mateusz Czerniak, WP Tech: Nagranie z Niemiec zszokowało opinię publiczną na całym świecie. Od razu każdy z nas zadaje sobie pytanie, jak z tym jest w Polsce?

Anna Gdula, prezeska Fundacji na Rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej "LEX NOVA", członkini Lokalnej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach w Olsztynie, lekarz anestezjolog: - W Polsce działają komisje etyczne ds. doświadczeń na zwierzętach, które wydają zgody na doświadczenia. Jest ich 11. W skład każdej z nich wchodzi 6 naukowców, 3 osoby reprezentujące organizacje ochrony zwierząt oraz trzech reprezentantów nauk humanistycznych. Tyle w teorii.

A w praktyce?

W praktyce nie wygląda to tak różowo. Najczęściej jest tak, że przedstawiciele świata naukowego mają tam najsilniejszy głos. Często osoby reprezentujące stronę humanistów są ludźmi z uniwersytetów, a to właśnie uniwersytety są podmiotami, które składają wnioski o przeprowadzanie doświadczeń.

Nierzadko ludzie boją się po prostu wyłamać i działać przeciw interesowi swojego pracodawcy. A zamiast organizacji prozwierzęcych mamy w niektórych komisjach osoby z Pollasy - towarzystwa zrzeszającego de facto naukowców, zajmujących się badaniami na zwierzętach.

Czyli bagatelizuje się aspekt etyczny?

Bywa, że jest z tym problem. Są takie komisje, w których przechodzą prawie wszystkie wnioski o przeprowadzanie doświadczeń.

Myśli pani, że takie nadużycia w laboratoriach, jak te w niemieckim przypadku, to nie wyjątek?

Przyznam, że nie widziałam nagrania z tamtej sprawy, bo nie jestem w stanie tego oglądać. Wystarczy, że co miesiąc czytam opisy wniosków o wydanie zgody na doświadczenie, nierzadko z opisem bardzo dotkliwych procedur. Faktem jest, że w Polsce odbywają się testy toksykologiczne. Często sprawdza się w nich dawki śmiertelne badanych substancji, co kończy się dla zwierząt w oczywisty sposób.

W Polsce mamy prawo, które zobowiązuje naukowców do odpowiednio wczesnej eutanazji, która skraca cierpienie zwierząt, ale problem w tym, że nie mamy żadnej kontroli społecznej nad tymi procesami.

To znaczy?

Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, każda jednostka, która zajmuje się doświadczeniami na zwierzętach, powinna mieć nad sobą pewien organ kontrolujący dobrostan zwierząt w trakcie procesu doświadczalnego. Natomiast jak to ma funkcjonować, realnie decyduje prawo krajowe.

No i jak to u nas wygląda?

Tak, że w jednostkach wykorzystujących zwierzęta w doświadczeniach, funkcjonują tak zwane zespoły ds. dobrostanu zwierząt. Składają się one jednak zazwyczaj z pracowników tej jednostki.

Niestety, nowa ustawa o ochronie zwierząt laboratoryjnych odebrała członkom komisji możliwość dokonywania kontroli w laboratoriach. Jest to bardzo niekorzystne w porównaniu z poprzednim systemem.

Jak to?

Wcześniej to robiliśmy, ale teraz kontrole są przeprowadzane przez powiatowych lekarzy weterynarii. Jest to o tyle złe, że my - wydając zgodę na doświadczenie - wiemy, jaka jest jego specyfika, jakie zmiany w doświadczeniu poleciliśmy wprowadzić i w związku z tym, jak powinna być przeprowadzana taka kontrola.

Mówimy o niezapowiedzianych kontrolach?

Teoretycznie jedna trzecia kontroli inspekcji powinna być niezapowiedziana.

A z innej strony – na ile liczba i rodzaj testów odpowiada realnym potrzebom?

W internecie da się przeczytać lawinę komentarzy brzmiących "zatrzymać doświadczenia". Ludzie często nie zdają sobie jednak sprawy, że testowane są w ten sposób substancje, które na przykład mogą stać się lekami.

Poza tym jest też kwestia testów substancji chemicznych, z którymi może mieć kontakt człowiek, jak np. środki biobójcze. Tam konieczność przeprowadzenia testów na zwierzętach wynika z odrębnych przepisów.

Problemem jest moim zdaniem, np. testowanie różnych hipotez badawczych m.in. na dzikich zwierzętach. Zgodnie z ustawą można to robić tylko w sytuacjach szczególnych, natomiast w praktyce większość z takich wniosków uzyskuje zgodę, choć nie są to żadne szczególne przypadki.

A czy są jakieś alternatywy? Nauka daje perspektywy na zmniejszanie cierpienia zwierząt?

W Unii Europejskiej istnieje Centrum Walidacji Metod Alternatywnych (ECVAM) i oni zatwierdzają inne rozwiązania. Na razie jednak takich zupełnie sprawdzonych alternatyw jest mało. Co prawda już kilka lat temu powstały wyhodowane organy z komórek macierzystych, ale to wciąż nie jest model, który może zastąpić żywy organizm. W organizmie jest bowiem mnóstwo współzależności pomiędzy narządami, układami.

Natomiast z pewnością można bardzo zmniejszyć cierpienie zwierząt, jeśli ograniczy się ich wykorzystanie w dydaktyce. W tym momencie mamy możliwość użycia programów komputerowych i symulacji, a jednak na wielu uczelniach wciąż wykorzystuje się zwierzęta w celu kształcenia studentów.

Czyli jesteśmy skazani na kompromis?

Niestety tak. Jeżeli ludzie chcą korzystać z leków i nowych metod operacyjnych, to w tym momencie nie ma alternatywy.

Natomiast niesamowicie ważna jest odpowiednia kontrola nad procesem wydawania zgód i nad tym, co się dzieję w laboratoriach. Ten proces powinien być całkowicie przejrzysty, a w Polsce prace komisji są prawie całkowicie utajnione. Również organizacje prozwierzęce mają obecnie bardzo duży problem z dostępem do informacji o przebiegu prac komisji.

Kolejna kwestia – dopilnowanie, aby badania projektowane i realizowane były zgodnie z "zasadą trzech R" – ograniczenie, zastąpienie, ulepszenie (z ang. – reduction, replacement, refinement).

Z ograniczeniem chodzi o to, żeby w eksperymencie wykorzystywać jak najmniejszą liczbę zwierząt, jaka umożliwi otrzymanie zakładanego rezultatu. Zastąpienie to wykonywanie doświadczeń na zwierzętach, tylko jeśli nie ma alternatywy. Ulepszenie to wykorzystywanie najlepszych i najnowocześniejszych metod, które ograniczają cierpienie i dystres.

Musimy zadbać o kontrolę społeczną i realizację zasady 3R. Da się to zrobić dzięki udziałowi przedstawicieli organizacji prozwierzęcych oraz bezstronnych humanistów w komisjach etycznych. Kolejną sprawą jest jak najlepsze prawo. O te rzeczy powinniśmy walczyć.

Wybrane dla Ciebie

Może być widoczna gołym okiem. Najlepsze warunki już wkrótce
Może być widoczna gołym okiem. Najlepsze warunki już wkrótce
Może ważyć 76 ton. To rodzi pytania o jego mobilność
Może ważyć 76 ton. To rodzi pytania o jego mobilność
Pierwszy taki obraz w historii. Czarne dziury w grawitacyjnym tańcu
Pierwszy taki obraz w historii. Czarne dziury w grawitacyjnym tańcu
Największe samoloty transportowe świata. Chiny i USA ujawniają projekty
Największe samoloty transportowe świata. Chiny i USA ujawniają projekty
Dane NASA z 24 lat. Nasza planeta znacznie się zmieniła
Dane NASA z 24 lat. Nasza planeta znacznie się zmieniła
Tajemnica długowieczności. Co wiemy o najstarszej osobie świata?
Tajemnica długowieczności. Co wiemy o najstarszej osobie świata?
Ukraińcy o polskich czołgach. Ta opinia pójdzie w świat
Ukraińcy o polskich czołgach. Ta opinia pójdzie w świat
Amerykańskie media: Ukraina korzysta lepiej z F-16 niż USA
Amerykańskie media: Ukraina korzysta lepiej z F-16 niż USA
Ile pocisków Tomahawk pozostało? W USA produkują tylko 57 egzemplarzy rocznie
Ile pocisków Tomahawk pozostało? W USA produkują tylko 57 egzemplarzy rocznie
Deklarują neutralność. Ich radary są nieocenione dla Rosjan w Ukrainie
Deklarują neutralność. Ich radary są nieocenione dla Rosjan w Ukrainie
Rosja chce sprzedać "nowy" system. W rzeczywistości to relikt
Rosja chce sprzedać "nowy" system. W rzeczywistości to relikt
Rosjanie oszukali sojusznika. Zataili kluczowe informacje o myśliwcach
Rosjanie oszukali sojusznika. Zataili kluczowe informacje o myśliwcach